obraz wczorajszego dnia cały czas przesuwa mi się przed oczami, chciałbym choć na chwilę móc zapomnieć nie myśleć, pozostać obojętnym. Tak, to jednak tylko marzenie. Tego nie można zapomnieć cały czas nieprzerwanie kołacze się, przypomina, wręcz dopomina o jeszcze!. Jestem zbyt słaby aby się temu przeciwstawić. Czy ja mogę ulec!, czy będzie mi to wybaczone! Matko!!! co ja mam teraz zrobić iść i ulec! Idę powoli, jakbym był ubezwłasnowolniony, wiem, że nie chcę, nie mogę, nie powinienem!. Mijam kolejne ulice, dochodzę do zielonego parku. Wiem, to jest za nim. Jeszcze tylko kilka żwirowych alejek, kilka kolorowych klombów i ulegnę przegram z samym sobą, z obietnicą, z postanowieniem. Na reszcie jest! Co ja mówię tragedia! jestem przegrany. Teraz to już biegiem aż mi braknie tchu zziajany wpadam wprost na ladę i krzyczę sześć kulek czekoladowych proszę, w rożku!!! Siadam pokonany na ławce w parku rozkoszując się każdą chwilą mojego upadku. Moje usta raz po raz zatapiam...
|