Tak... Pamiętam taki prezent. Był on za razem wymarzony, najwspanialszy i taki, o którym marzy kilkuletnia dziewczynka, a zarazem był on trochę nieudany.
Prosiłam o lalkę :) Taką, która wykazuje chociaż nikłe funkcje życiowe
I dostałam :) Moje siostry też
Wszystkie były wspaniałe
Tylko po kilku dniach okazało się, że mojej odpadają rzęsy!!! To był szok dla dziecka! Ale zaczęłam się bawić, że jest chora na jakąś ciężką chorobę i wszystko było już dobrze :))
Jeśli się cofnąć o kilka dni do dnia, w którym dostałam prezent to zobaczy się normalną polską rodzinę szykującą się do świąt. Rodzice gotujący potrawy na stół wigilijny, a dzieci robiące ostatnie ozdoby na drzewko świąteczne, potem wyglądające pierwszej gwiazdki i po jej zobaczeniu biegnące z radosną nowiną do rodziców.
Po kolacji wigilijnej usłyszałyśmy gdzieś przed drzwiami wejściowymi "lekkie zamieszanie". Słychać było tylko trzask drzwi do przedsionka, ale nie usłyszałyśmy kroków po schodach wiodących do sąsiadów... Pobiegłyśmy do drzwi i chciałyśmy je otworzyć ale nasz tata powiedział, żebyśmy najpierw wyjrzały przez okno od naszego pokoju, czy czasem nie zobaczymy Mikołaja :) Wyjrzałyśmy a tam... ślady na śniegu takie jak od płóz sań Świętego ! Biegnąc z krzykiem wróciłyśmy przed drzwi frontowe a tam... nasz tata leżał na podłodze! Zanim wyszłyśmy z domu musiałyśmy najpierw go podnieść :D
Kiedy otworzyłyśmy drzwi, na zewnątrz zobaczyłyśmy trzy wielkie, czerwone worki! ;D A w nich m.in. moja lalka !!!
Kilka lat później okazało się, że ślady sań na śniegu tamtej nocy robił mój tata łopatą ;D Ale niestety nie udało nam się wyciągnąć z rodziców kim był tajemniczy Święty Mikołaj:) A próbowałyśmy nie raz... :D