Co sądzicie o taktyce jaką obrał rząd do poprawy bezpieczeństwa na drogach, czyli postawieniu masy fotoradarów? Moim zdaniem to nie wyeliminuje problemu. Fotoradary być powinny, ale nie w takiej ilości, nie na prostej drodze, gdzie nie ma przejść, drzew, gdzie można przycisnąć.... gdzie można zarobić na kierowcach.
Fotoradary powinny stać w miejscach szczególnie niebezpiecznych. Myślę że powinno się zacząć od sprawdzenia i zmiany większości ograniczeń prędkości. Gdyby znaki stały jedynie tam gdzie być powinny, kierowcy zaczęliby się może do nich stosować. Teraz na 2 pasmowej drodze, gdzie spokojnie można jechać powiedzmy 90, pozostaje po robotach ograniczenie do 40, bo nikomu nie chciało się go zdjąć, albo niepotrzebna 50 bo jest lekki łuk. W końcu sporo osób zaczyna ignorować te znaki, bo po raz 1,2,3,4,5,6,7....27,67 okazało się że ograniczenie jest bezpodstawne, aż za 68 razem gdzie ograniczenie faktycznie odgrywa ważną rolę kierowca je ignoruje i wypadek gotowy...

Schemat wyglada tak:

Jedzie sobie mobilek powiedzmy 120, nagle ma tablice fotoradar, ograniczenie do 70. I co robi? Po hamulcach, potem znow rozpedza sie do poprzedniej predkosci. Takim zachowaniem stwarza wieksze zagrozenie niz jakby jechal te 120km/h.
Mysle, ze zamiast fotoradarow powinno sie poprawic jakosc drog a dla bezpieczenstwa pieszych budowac kladki nad ulica zamiast malowac pasy na jezdni.

Ale mysle, ze glownym powodem tych radarow, nie jest chec poprawienia bezpieczenstwa na naszych drogach- jedynie chec nabicia kasy.

Starym zwyczajem, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kase.

Dla nas kierowcow, niestety :(

_________________
Każdy z nas jest indywidualnością. To sprawia, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. I wyjątkowi. :)

Generalnie sposób działania służb używających fotoradarów zdecydowanie ma na celu wyrwanie kasy.

Są jednak maszty w miejscach słusznie wybranych.

Sporo problemów rozwiązałyby obwodnice i drogi klasy S lub A.

Janja, po prostu trzeba inaczej podejść. Kary za wykroczenia są najzwyczajniej po 1) za niskie, po 2) za słabo egzekwowane. Powinno być jak w Skandynawii - wysokość kary zależnie od zarobków, do tego np. za podwójne przekroczenie prędkości zabranie od razu prawka i wyrok za spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym. Jakby jeden z drugim spaskudził sobie papiery + zapłacił równowartość kilku tysięcy zł to by pomyślał.

Czemu nawet na Słowacji Polacy przepisowo jeżdżą?

A - i wiele osób ma prawko za $$$, więc co się dziwić, że leją na jakiekolwiek zasady, tu też należałoby prześwietlić temat.

Fotoradary to podcieranie tyłka szkłem, w większości przypadków oczywiście.

_________________
Pozdrawiam
Tomek (Żysio)

Bez sens, tzn pogrubiona część. Reszta to pomysł dobry i ile dobrze wyegzekwowany, mam na myśli tam gdzie jest niebezpieczeństwo, a nie tam gdzie można najwięcej zarobić.

Dlaczego ktoś na zasiłku dla bezrobotnych, kto szczęśliwie dorwał się do prawa jazdy i samochodu ma zapłacić 30zł, a ktoś kto zarabia dużą kasę i płaci ogromną część do budżetu ma zapłacić 3000?

Wiadomo, że w bogatego mała kara nie uderzy, ale nie jest to na pewno sposób sprawiedliwy.

Ja uważam, że problem ten zostałby rozwiązany, poprzez wybudowanie autostrad i dróg szybkiego ruchu. W ten sposób, kierowcy jadący np. ze Szczecina do Rzeszowa, mogliby jechać np. 130 km/h, przejeżdżając tę odległość w przeciągu kilku godzin, zaś ktoś podróżujący np. z Warszawy do Pruszkowa, jechałby drogą podmiejską nieco wolniej, lub autostradą, zjeżdżając w odpowiednim miejscu na drogę podmiejską.

_________________

ostatnio widziałam sytuację kiedy jakiś bezmózgi kierowca zauważywszy fotoradar z ok. 120 km/h zwolnił z piskiem opon do 50 km/h przez co kierowca jadący za nim walnął z impetem w jego tyłek, a kolejny samochód walnął w ten poprzedni...i tak chyba z 5 samochodów..także przez takich mózgowców na drodzę fotoradary stanowią jeszcze większe zagrożenie ;)

Tak... jedyną radą na poprawę bezpieczeństwa są lepsze drogi po których będzie można podróżować szybko i komfortowo, gdzie stracone minuty będzie można odrabiać płynną jazdą a nie ryzykownymi manewrami na jezdni.

A czemu bezsens? W krajach skandynawskich sprawdza się znakomicie.

_________________
Pozdrawiam
Tomek (Żysio)

Michał, stawki to już kwestia ustalenia, ostatnio było głośno o przypadku, że w Finlandii jakiś minister albo inny wicepremier zabulił ponad 100 tys euro za przekroczenie prędkości o 22 km/h.

Nie wymaga komentarza.

_________________
Pozdrawiam
Tomek (Żysio)