Hmmm... Porozmawiać... Ale o czym? Mam mu powiedzieć że według mnie jest rozpieszczony i wogóle ciepłe kluchy i żeby pracował nad swoją męskością i zaradnością? Ps. zaradny to on jest (jak musi), ale niektóre osoby z otoczenia zauważają że to ja noszę spodnie w tym związku... Więc jest w tym chyba coś nie tak...
Jeszcze jedno co mnie niepokoi to to że często zdrabnia wyrazy: chlebuś, kawka, poduszeczka, i to nie mówiąc do mnie, ale do każdego. A co najbardziej mnie wnerwia, wręcz doprowadza do szału, to kiedy rozmawia ze swoją rodziną i kuzynostwem, to mówią do siebie czasem jak do małych dzieci, tzn. zmieniają ton głosu na dziecinny i strasznie sobie słodzą. Robią tak często. Wyobraźcie sobie dwóch dorosłych facetów po 25 lat (on i jego kuzyn) którzy mówią do siebie jak kilku letnie dzieci... Jakoś nie potrafię tego znieść... (jeszcze jedno: ten jego kuzyn to maminsynek jest napewno...)