Szpitale no cóż, trochę sie tam swego czasu posiedziało
Ogólnie wspominam całkiem całkiem, jedzenie? Jakie jedzenie? Dieta tak drastyczna że musiałam w nocy wyjadać czekoladki przyniesione przez znajomych... do momentu aż mnie kumpel zakablował... świnia jedna więc generalnie umierałam z głodu...
Warunki - hmm czysto - jak to w szpitalu, łazienki całkiem do przejścia..
Jeśli chodzi o samą opiekę no cóż... zacznęmoże od głownodowodzących..
Lekarze - chirurdzy - byli świetni... duzo dla mnie zrobili za co jestem im bardzo wdzięczna..
Piguły - hmm... powiedzmy ze były i takie i takie...
Najgorsze były te ze zmiany nocnej... lubiły popić...
No i studenci... Mozna się byłopoczuć jak małpa w zoo..
Ale trafiłam na fajnych - po za tym że też wyjadali mi słodkie - świntuchy jedne
Jednakże polską opiekę medyczną oceniam negatywnie...
Strasznie długo wszystko trwało, zabiegi robione były często - na zasadzie "byle by odwalone", po operacji nikt nie zwrócił uwagi że przebudziłam sie z narkozy i latałam sobie po pokoju... Na szczęście chociaż kumpel - który uratował mi życie...
Dla nich jest to już szara rzeczywistość, kończy im się ten zapał dopracy który mieli na samympoczatku i dlatego to tak wygląda jak wygląda...