Choroby (ani inne nieszczęścia) nie spadają na ludzi przez przypadek ani z wyroku boskiego, lecz są konsekwencją błędów, głównie żywieniowych. To ty sam/a jesteś kowalem własnego losu i własnego zdrowia. Na chorobę trzeba sobie samemu ciężko i latami zaniedbań zapracować. Jeśli jesz pozbawioną wartości odżywczych i witamin, ale za to bardzo bogatą w toksyczną chemię (barwniki, aromaty, konserwanty, niezliczone E-coś-tam) paszę z supermarketu (cukier, czipsy, chrupki, gorące kubki, Coca Colę, biały chleb i bułki, makarony z białej mąki, wędliny, zwłaszcza tanie, mięso z przemysłowego chowu, „antycholesterolową” margarynę, „dietetyczne” słodziki, gotowe sosy i przyprawy z glutaminianem, wyroby garmażeryjne, gumę Orbit, cukierki bez cukru, wyroby typu light i 0% itp.) to sam/a kręcisz sobie sznur na szyję. Tylko błagam, nie mów mi, że żywność dopuszczona na rynek jest dokładnie przebadana i bezpieczna, a produkty typu light mają udowodnione działanie prozdrowotne. To ty i tylko ty decydujesz o tym, czy i jak się leczysz i to ty i tylko ty jesteś odpowiedzialny/a, jeśli od tego poniesiesz uszczerbek na zdrowiu lub umrzesz. Nikt cię siłą ani pod karabinami nie prowadzi na szczepienia, badania ani na chemioterapię / radioterapię / chirurgię i nikt ci siłą nie wpycha do gardła leków. To ty decydujesz o tym, jakim autorytetom wierzysz. To ty decydujesz o tym, czy oddasz swoje zdrowie w ręce lekarzy, czy zatroszczysz się o nie sam/a. Jeśli poddajesz się dowolnego rodzaju procedurom medycznym i zażywasz leki alopatyczne nie sprawdziwszy dokładnie wcześniej jakie są ich skutki uboczne, to nie możesz mieć potem pretensji, jeśli się okaże, że lek powoduje groźne skutki uboczne lub śmierć. Jeśli więc ci one zaszkodzą, pamiętaj, że stało się tak dlatego, że ty sam/a podjąłeś / podjęłaś taką decyzję. Pamiętaj, że lęk jest najgorszym doradcą! Pod wpływem lęku (np. po usłyszeniu diagnozy „rak” lub jeśli lekarz orzeknie, że bez szczepień dziecko umrze) podejmujemy fatalne decyzje. System to wykorzystuje i doi pacjentów z pieniędzy, a kiedy wydoi z nich ostatni grosz (i resztki życia) odsyła ich do hospicjum, żeby tam sobie spokojnie umarli, bo i na tym da się jeszcze zarobić dzięki lekom rzekomo uprzyjemniającym umieranie. To wprost niepojęte, co lęk robi z ludźmi: mimo że niemal wszyscy pacjenci onkologii umierają (98%), chorzy, zamiast uciekać i szukać ratunku gdzie indziej, sami błagają o jeszcze więcej gazu musztardowego w żyły. Tak, to nie pomyłka: pewnie wiadomość, że onkolodzy podają pacjentom gaz musztardowy będzie dla ciebie szokująca, ale taka niestety jest prawda – sprawdź to sam/a! Trzeba jakoś utylizować wielkie zapasy tego gazu, które pozostały w magazynach od czasów I wojny światowej! Gaz ten nie został zużyty, ponieważ Konwencja Genewska zakazała jego używania w warunkach bojowych. Uznano, że to zbyt okrutny sposób mordowania żołnierzy. Ale pacjentów onkologicznych Konwencja Genewska nie chroni! Ponieważ nie wolno wrzucać odpadów toksycznych do morza, uznano, że najlepszym składowiskiem dla niego będą ciała chorych na raka. Czy teraz już rozumiesz, dlaczego większość pacjentów onkologii umiera?
_________________ medicus curat, natura sanat.
|