Dzień dobry. Mam 23 lata, mój chłopak 31. Od sześciu latach tkwię w związku. Początkowo byłam szczęśliwa i zakochana. Było nam razem dobrze, z czasem jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. Mój partner stał się zaborczy, zazdrosny. Nasz związek stał się toksyczny. Jestem osobą aktywną. Studiuję, pracuję, staram się chodzić na dodatkowe kursy, jednym słowem nie chcę stać w miejscu. Jeśli chodzi o mojego chłopaka jest typem człowieka bez większych ambicji. Jemu wystarcza to co ma, nie ma w planach rozwoju. Mieszka z rodzicami i tak mu wygodnie. Wraca z pracy i spędza swój czas biernie przed komputerem. Mnie najchętniej trzymałby "w klatce". Gdy działałam w wolontariacie robił mi wyrzuty że wolę poświęcić te kilka godzin komuś innemu, a on chciałby żebym jemu ten czas ofiarowała. Nie rozumie gdy chcę spędzić trochę czasu ze znajomymi. W sytuacji gdy wychodzę wieczorem (zdarza się to raczej bardzo rzadko) on stawia mi wiele pytań: z kim będę, gdzie idę, kiedy wrócę, czy będą jacyś mężczyźni. Po czym mówi że powinnam z nim pisać gdy wychodzę a już z pewnością napisać gdy wrócę. Ostatnio źle się z nim czuję, nie pociąga mnie fizycznie, zauważam coraz więcej różnic. Ostatnio stwierdziłam że pora zakończyć ten związek. Powiedziałam mu o tym w poniedziałek po czym zostałam zasypana wiadomościami o treści "żegnaj", "do zobaczenia w lepszym świecie", kolejnego dnia zaczął wpływać na moje poczucie winy zaczął mówić że ma trudny okres w swoim życiu, że nie powinnam mu dokładać złego. Ciągle powtarza że mnie kocha i że nie będzie w stanie pokochać nikogo innego. Jak poradzić sobie z taką sytuacją skoro wiem że ja go już nie kocham i uczucie się wypaliło? Mam początki depresji, nie mogę spać, mam problemy z jedzeniem, w ciągu ostatniego miesiąca schudłam jakieś 5 kg. Nie chcę robić mu krzywdy, ale nie chcę też krzywdzić siebie. Czy ktoś był w podobnej sytuacji?
|
|