A więc pierożki nazywają się "samosy", na necie są różne przepisy na nie ale ja polecam ten ponieważ jest on najbliższy oryginałowi, poza tym zrobiłam wg tego przepisu i było dobre
składniki: ciasto, mąka, jogurt naturalny
nadzienie: marchew, seler, cebula, czosnek, olej, masło, przyprawy (bazylia, sól, pieprz, papryka, szafran, gorczyca, może być troszeczkę kurkumy ale niekoniecznie)
Przygotowanie:
ciasto: mieszamy mąkę, masło i jogurt naturalny (dodajemy je na oko, tyle ile chcecie ciasta tyle dajecie) i ugniatamy aż otrzymamy ciasto (powinno być dość tłuste). zostawiamy je pod przykryciem.
nadzienie: obrane i pokrojone: marchew, seler i cebulę smażymy na patelni a w między czasie na innej patelni roztapiamy kilka łyżek masła. Na to rozpuszczone masło wysypujemy drobno pokrojony czosnek oraz przyprawy. Prażymy to przez krótki czas po czym tym wywarem zalewamy podsmażone warzywa (powinny być miękkie), te zalane wywarem warzywa trzymamy jeszcze troszkę na gazie i odstawiamy aby wystygły.
Z ciasta formujemy wałek po czym odcinamy nożem plastry i rozwałkowujemy je. Powstałe koła przekrawamy na pół, bierzemy półkola i sklejamy ciasto na najdłuższej krawędzi. W tak powstały stożek nakładamy nadzienie - ile się da (im więcej tym lepiej
)i zaklejamy samosa.
Mamy dwa sposoby smażenia:
1) piec na głębokim oleju (będą bardziej tłuste)
2) włożyć do mocno rozgrzanego piekarnika na ok 20/30 min
Ja polecam ten drugi sposób smażenia, aha i jak ktoś lubi to można dodać kminku do tego. I takiego samosa można przed/po wyjęciu z piekarnika posmarować śmietaną. Smacznego!
FAJNIE ŻE W MODZIE NAPISALAM TEN PRZEPIS
_________________
'Oh, Natty, Natty,
Natty 21,000 miles away from home, yeah!
Oh, Natty, natty,
And that's a long way
For Natty to be from home'