Cytuj:
Na początku było ich poprostu za mało. Podejrzewam że nie spodziewali się ze pożar będzie az tak wielki,
Nie w tym sęk. Wiedzieli zapewne, że pożar jest wielki. Gdyby było inaczej, przyjechałoby ich pewnie ze 3 (słownie: trzech).
W Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej służbę pełni przeciętnie 6-7 strażaków. Więc nie mogło ich niestety w pierwszym rzucie przyjechać więcej. Gdyby państwo postarało się o większą liczbę etatów, gdyby zaczęło w końcu robic coś z zaległymi nadgodzinami, za które przysługują funkcjonariuszom bardzo niekorzystne dla społeczeństwa dni wolne, które są zresztą kroplą w morzu potrzeb, zapewne do tego pożaru pojechałyby conajmniej dwa wozy w pełni obsadzone (tj. po 6 strażaków). Dochodzi do tego sprzęt ratowniczy, który w zasadzie nie powinien być nawet dopuszczony do akcji. Albo którego w ogóle nie było. Generalnie w tym państwie oszczędza się nawet na bezpieczeństwie. Zarówno strażaków jak i ludzi potrzebujących ich pomocy. Temat rzeka.
Doszło do tragedii, zginęli ludzie. Mieszkańcom, którzy przeżyli zapewne owa tragedia zostawi na długi czas ślady w psychice. Do nich dzięki "wszystkowiedzącym-fachowcom" świadkom, dołączyli strażacy, którzy zostali obrzuceni błotem i obwinieni o śmierć ludzi. Zupełnie niesłusznie i niepotrzebnie.
Ludzie wypowiadają słowa i często nie zdają sobie nawet sprawy z ich mocy.