mam potrzebę zrozumienia następującej sytuacji, (ja i moja zona)
jestem żonaty, ale jak to w związku bywa nie zawsze jest fajnie i czasem sie sprzeczamy o większe czy mniejsze sprawy, ostatnio odsunęliśmy sie od siebie, obojgu nam było ciężko sie przełamać, aby spróbować coś zmienić i tak żyliśmy jakiś czas, brakowało mi kogoś, z kim mógłbym pogadać o problemach, nigdy jednak nie potrafiłem o tym z nikim prócz żony rozmawiać o tak osobistych sprawach. Jakoś tak wyszło, że zacząłem rozmawiać o tym z koleżanką z pracy, z którą bardzo dobrze mi się rozmawiało. Kilka razy poruszaliśmy ten temat, mówiłem jej, że nam się nie układa, podtrzymała mnie na duchu, wytłumaczyła, że kobiety tak mają takie zimowe depresje, że to minie żebym ja próbował zrozumieć swoją żonę, że ważne są drobiazgi żebym o tym pamiętał. żona też właściwie mi to mówiła, ale jakoś ją lepiej rozumiałem. Mówiła, że wszystko się napewno się jakoś
ułoży. Ona nie znała osobiście mojej żony i właściwie nie chciała jej poznać, a jednak wiedziała, że się nam ułoży. Chciałem powiedzieć żonie o tym, że z nią rozmawiałem, ale przez kilka dni nie mogłem się do tego zebrać, bałem sie jak ona może na to zareagować i w końcu nie powiedziałem, ale właściwie wiedziałem, że nie zrobiłem niczego złego. Jakoś niedługo po tym moja zona odmieniła sie bardzo, była super, związek odżył. Pewnego dnia siedząc z rodziną przy stole (tzn. ja wyszedłem na chwilę do kuchni) na mój telefon przyszedł sms, to asia napisała " to zdrowie cioci i brata", żona w sumie żartobliwie zapytała, co wy sobie tak smsujecie, daj przeczytać, co tam jeszcze pisaliście, bo myślała, że to odpowiedź na jakiś moj sms wysłany do tej dziewczyny, ale ja zabrałem jej telefon i powiedziałem, że nic jej nie pokaże ona jeszcze prosiła, ale ja nie chciałem jej nic pokazywać, było mi głupio, że mnie tak wypytywała przy rodzinie jakbym miał coś strasznego do ukrycia a przecież nie miałem rodzina trochę dziwnie na mnie patrzyła i wiem, że żonie też się przykro zrobiło, wiem, że źle zrobiłem. Wytłumaczyłem jej potem, że wcześniej gadaliśmy w pracy o tym ze ja będę na urodzinach brata a ona idzie na imieniny do cioci i dlatego tak napisała, •ale żonie było przykro, że zachowałem sie jakbym miał niewiadomo, co do ukrycia. Następnego dnia powiedziałem żonie o tym ze rozmawiałem z ta dziewczyna o swoich problemach, i ze ta rozmowa mi dużo dała, i naszemu związkowi w rezultacie, i jakoś tak bardziej optymistycznie na świat spojrzałem. Nie spodobało się to mojej żonie, poczuła sie zdradzona, nie wyobraża sobie przyjaźni między chłopakiem a dziewczyną, i właściwie nie traktowałem tej dziewczyny jak przyjaciela tylko jak zwykłą koleżankę, bo właściwie nie za dobrze ją znałem no i żona poprosiła żebym nie rozmawiał z tą dziewczyną na nasz temat, zwłaszcza, że ona jej nie zna. No to ja powiedziałem od razu tej dziewczynie, że po tym smsie to sie zrobiło nieporozumienie i żona jest zła i żebyśmy już o tym rozmawiali. Ona to zrozumiała i zaakceptowała, żona była zła, że ja to jej powiedziałem, że ona prosiła żebym więcej nie mówił jej, że się kłócimy i dlatego prosiła mnie żebym wogóle nie wdawał się w rozmowę z nią na takie tematy a ja od razu to zrobiłem żona powiedziała, że czuje sie jakby to, co my robimy nie jest już tylko nasze tylko o każdym kroku na bieżąco wie ta dziewczyna. Na drugi dzień rano w pracy dziewczyna ta spytała czy miedzy mną i zona wszystko ok? Ja na to ze tak i że wszystko sobie wyjaśniliśmy i że juz nie chcę o tym więcej rozmawiać i na tym był koniec, żona na drugi dzień spytała czy z nią rozmawiałem powiedziałem, że nie, no to ona spytała czy jej nie widziałem, no to ja powiedziałem, że widziałem, ale rozmawiałem tylko o innych sprawach, no to żona pyta, czyli nic o tym i to już koniec, to ja powiedziałem, że ta dziewczyna się tylko zapytała czy między nami jest ok no to ja powiedziałem, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy i że juz nie chce o tym rozmawiać z nią, bo to nie jest jej sprawa, żona się zdenerwowała, że kręcę i że, mimo że mnie prosiła abym nie odpowiadał na tego typu pytania ze strony tej dziewczyny, ja to zrobiłem i ma do mnie żal, że tak zależy mi na tym żeby być porządku w stosunku do tej dziewczyny a w stosunku do żony zachowałem się nielojalnie i mówi, że Ciężko się jej pogodzić się z tym, że z tą dziewczyną pracuję i znacznie się pogorszyło miedzy mną i żoną i ona nie może mi tego wybaczyć i żąda abym zmienił pracę jak mi na niej zależy. I ja juz nie wiem, co ja mam robić, co mówić i co myśleć o tym, ma ktoś jakąś podpowiedz?
|
|