W tych dniach wybraliśmy sie w Polsze na małą wyprawkę. Miejscem docelowym był Wodzisław i mecz Zagłebie-JAGA;). Wyjezdzamy około 7uhr z Torunia przednami prawie 500 km, droga mija na spijaniu piweczka. Pod Łodzią natykamy się na mega korki obok centrum handlowego pana ptaka;) remonty drogowe, zbijamy na bok i konsumujemy sniadanie czyli kiełbaskę i bułeczki +piwko. Kierowca ma zawsze najgorzej;). Potym bez cerygieli podróz az wjezdzamy w ten ślonsk;) i tam paranoje, tu Zabrze wyjezdzamy z Zabrza tu Bytom, potem znów Zabrze;). Okolo godziny 15 meldujemy sie w Wodzisławiu, zajezdzamy pod obiekty Odry, w tym miescie są słownie dwa hoteliki;) znalezione w necie i podpytane zostało to;). Niema miejsc noclegowych, pada pomysł by nocować w Ostravie na stacjii paliw ale szybkie telefony i rezerwujemy schronisko w Cieszynie;). Wbijamy na starówke wodzisławską i tam jemy obiadek popijając piwkiem. Oczywiscie wczesniej ma miejsce big akcja wlepka;). Troszkę się szwendamy czyli zwiedzamy ta wichure;). Po obiedzie cisniemy pod stadion kaj spotykamy wesołego redaktora radia B w dobrym humorze (piwko?);). Na parkingu konsumujemy jescze piweczka i wjezdza ekipa pociągowa Jagi, potem kilka fur, razem czekamy na bileciki i koło 18:30 wbijamy sie na sektory. Mecz bez cerygieli ale wesoła ekipa, nas koło 7 dyszek;). Ekipa pociągowa ulatnia sie wczesniej a samochodziarze sztuk 10 czekaja na eskortę psów i razem kolumną po meczu ruszamy w strone Jastrzebia. Tam sie rozdzialemy i cisniemy do Cieszyna, troszke błądzimy ale znajdujemy nocleg i piwkując spedzamy wieczór na kwaterze. Rano szybka pobudka koło 8 uhr i cisniemy na starówke. Bardzo ładna starówka Cieszynska, dużo spacerujemy i kierujemy sie nad Olzę na przejscie graniczne. Nie widzielismy, ze pepiczki nie przyjmuja naszej waluty, wiec mosimy wrocic na stronę Polską do kantoru. Dziwne to bo słowacy normalnie nasza walutę akceptują nawet 100 km od naszych granic. Piwkujemy troszke po stronie Czeskiej, akcja wlepka trwa, zwiedzamy Czesky Cieszyn. Potm jedziemy do Reala, Hypernovy i Tesko, kaj robimy alkocholowe zakupy. Zalalismy tyz tanku troszke ale ceny jedzenia w czechach są takie jak u nas lub wyższe. Wracajac na stronę Polska łamiemy zakaz skretu w lewo i psy czeskie nas zdupczyły. Pogadalismy i dostalismy smieszny mandat słowie 100 koron;) czyli 14 zł PL;). Ale specialnie tak pepiczki robili bo kłopot był z zapłaceniem tego, poczta w sobotę do 12 na granicy nas odsyłali kilka razy raz na czesko raz na Polska stronę. Wkoncu mocniejsze słowa i placimy 14 zł na granicy ufff i wracamy do Polski. Uratował nas jeden rodak bo juz koron czeskich nie mielismy i przed przejsciem zakupilismy od niego;). Wracamy na kwatere i idziemy na balety na rynek cieszynski a wieczorem piwko w parku przed lokalem;). W niedziele wyruszamy do domciu i miłe zaskoczenie brak korków, koło 8 godzinnej podrózy przeplatanej piwkiem meldujemy sie na miejscu. Wyjazd fajny, polecam;)
_________________ Świat jest komedią dla tych, którzy myślą i tragedią dla tych, którzy czują.
|