W moim odczuciu śluby i to co dzieje się wokół nich przyjęło jakąś dziwną formę. Coraz częściej od
samej ceremonii bardziej liczą się prezenty i koperty. Czy to nie jest szaleństwem? Nie do końca też
rozumiem idee dawania kopert. Może jestem dziwna, może jestem niedzisiejsza, może marudzę, ale moim zdaniem darowanie komuś kasy jest nieco niegrzeczne i lekceważące. Nie lubię dostawać
pieniędzy, jest mi wtedy zawsze smutno że osoba, która mnie nimi obdarowała nie włożyła serca w
podarunek dla mnie. Bardziej cieszą i rozczulają mnie zrobione przez babcię rękawiczki (nawet jeśli są
nieco obciachowe) niż opasła koperta. Ostatnio dostałam od znajomej zestaw domowych dżemów.
Piękne słoiczki z falbankami. Cudnie. A przecież mogła iść do sklepu i kupić mi kolejny balsam do
ciała. Podobnie jest ze ślubami. Jakież było zdziwienie moich weselnych gości, gdy na pytanie czego
nam potrzeba odpowiadaliśmy, że nie pieniędzy. Jak to? Każdy chce forsy! Otóż nie. My chcieliśmy
mieć pamiątki i niespodzianki, a nie papierki. Wzrusza mnie moment gdy będąc w odwiedzinach u
mamy nakrywam się grubym pledem, który rodzice dostali trzydzieści lat temu w prezencie ślubnym.
Moim zdaniem dokładnie o to chodzi. Patrząc na koc zawsze wspominamy już nieobecną ciocię
Hanię. Piękna sprawa.
Nie raz wraz z zaproszeniem na ślub dostałam też info, w których sklepach pozostawione są listy
prezentów. Znajdowały się na nich rozmaite przedmioty od sztućcy po artykuły AGD. Młoda para
zapisywała też linki do konkretnych przedmiotów np.
http://www.niezawodne-agd.pl/kuchenki czy
http://www.philips.pl/c/Herbata-i-gotow ... 84_20/prd/. Jak dla mnie przegięcie. Cholera, jestem dziwakiem?