Witam wszystkich, piszę ponieważ szukam rady, nie wiem jak postąpic. Mam kilka dylematów. Mianowicie... Mogę powiedziec że jestem młoda (22 lata). jestem rok po ślubie, niestety góra 2 miesiące po ślubie przestało się między nami układać (ciągłe kłótnie, mąż się o wszystko czepiał - nawet o to ze chodze do pracy, a nawet czasem dostałam od niego- raz prawie wyladowałam w szpitalu jak po pijaku kopnął mnie w brzuch). postawiłam się i teraz sie to tak czesto nie zdarza (tylko jak jest bardzo nawalony). Ale na trzeżwo nie odzywa się do mnie wcale, mieszkamy razem ale żyjemy obok. nie jestem wogóle szczęśliwa a on o tym dobrze wie, chciałam rozwodu ale powiedzial ze mi go nie da bo by mi za dobrze było. to jest jeden z tych dylematów nie wiem co z tym zrobić, dodam ze rodzice mnie nie chcą w wspierac w dążeniu do rozwodu bo to wbrew religii. A drugi problem jest taki iż, jakies 4 miesiące temu zacząłam się spotykać z kolegą, to były tylko takie koleżeńskie spotkania piwo itp. ale zaszło to dalej... robiliśmy to kilka razy, ja czuje się przy nbim cudownie, ale mam wyrzuty sumienia. on wie ze jestem mężatką, wie ze sie nam nie układa, sam mi doradza rozwód, i wie ze mam wyrzuty sumienia. Próbowaliśmy to kilka razy zakończyć ale to nie jest takie proste, jakby się wydawało. jednego dnia ustalamy ze sie nie spotykami, nie piszemy, nie dzwonimy, a za kilka dni jest to samo. nie wiem co on czuje, wstydze sie go zapytac (pozatym mam do tego pytania uraz - mąż na to pytanie odpowiadał NIC... MAMA MI KAZAŁA SIĘ OŻENIĆ):(. a z kolegą czuje sie dobrze, przy nim czuje sie bezpieczna, doceniona, moze to dlatego ze nie powiedzial mi nigdy nic złego ale jednat tak jest. Nie wiem co z tym wszystkim zrobić, proszę was o poradę...
|
|