dietetyk wrocław AAAA

Strefa czasowa: UTC + 2





Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 
  Drukuj | Powiadom znajomego

Kocha? Wróci? ...a nadzieja?
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2009-06-07, 00:09 
Nudziarz
Offline

Dołączył(a):2009-06-07, 00:05
Posty:1
Znalazlam juz na tym forum (i na wielu innych też) przypadek kiedy ktos pisał na ten temat, jednak kazda sytuacja jest inna, nie wsyzstkie do siebie pasują i interesuje mnie Wasz zdanie konkretnie odnosnie mojej wypowiedzi... Otóż, jestem kolejna osoba ktora ubolewa po stracie ukochanej osoby. Byłam z Nim 2,5 roku, 3 dni temu mnie rzucił... po połowie roku bycia razem wyjechal do do pracy
. Nie bylo wiadomo cyz w ogole wroci, jednak zdecydował się. Wrocił dla mnie, stwierdzilismy ze jesli wytrzymamy ten rok bedzie on dla nas pewnego rodzaju proba. Udalo sie nam. Co prawda byly nieporozumienia i klutnie, jednak udalo sie nam i bylismy strasznie szczesliwi ze mozeymy oboje pochwalic sie tym dokonaniem. Kiedy wrocil po roku spedzilismy wspaniale wakacje, wszystko bylo cudownie, jednak w pewnym momencie cos zaczelo sie psuc. Rozwazalismy rozstanie jednak po pewnym czasie dochodzilismy do wniosku ze nasz milosc jest zbyt silna aby powiedziec, ze to koniec. Raz bylo zle, a raz dobrze... jak to zazwyczaj bywa... Kilka dni temu pojawila się myśl (domyslam sie ze narzucona przez Jego rodzicow ktorzy sa za granicą), aby wrocil do Anglii. Planowalismy wspolny wyjazd jednak jak sie okazalo, Jero rodzice mnie tam najzwyczajniej nie chca... Pamietam ten dzien, kiedy zaprosil mnie do siebie i przez kilka godzin leżelismy przytuleni, płacząc a On stale powtarzał, ze za bardzo mnie kocha aby zostawic, ze nie chce powtarzac sytuacji i znow wyjezdzac, ze chce ze mna juz byc na zawsze i ma plany, a ze wszysktimi problemami poradzimy sobie wspolnie... 3 dni od tego zdarzenia posprzeczalismy sie troszeczke, w sumie nic wielkiego. Na nastepny dzien powiedzial, z enie chce mnie widziec. Nie wiedzialam za bardzo o co chodzi jednak zacisnelam zeby i stwierdzilam ze na pewno jutro bedzie chcial sie spotkac.... Bylo zupelnie inaczej niz to sobie wyobrazalam.. Po seriii tzw. "suchych" smsow zaczelismy sie klucic... strasznie to przezywalam, stale płakałam- brakowalo mi Go. Zapytalam sie czy Jego łzy sprzed kilku dni mialy jakis sens, czy slowa ktore wtedy wypowiadal byly prawdziwe, w odpowiedzi przeczytalam "nie wiem"... Poczulam sie oszukana, jednak chcialam to usluszec z jego ust, wiec zadzwonilam, a teraz zaluje. Dowiedzialam, ze "musial sobie poprostu poplakac i nic to nie znaczylo"... Świat mi sie zawalił, nie wiedzialm co mam zrobic... Wybieglam z domu do Niego, a On nic- nie sluchal mnie jak bym nie istniała... Na sam powiedzielismy sobie kilka okropnych i niemilych slow, wiem ze byly powiedziane w zlosci a jednak padly. Rozstalismy sie w niepochamowanej złości. Na nastepny dzien napisał mi zebym nigdy wiecej sie do niego nie odzywala... To był cios ktorego sie nie spodziewałam... W ciagu kilki dni świat zawirował i wsyzstko sie zmieniło. Nie potrafie soebie z tym poradzic, nie jem, stale płacze i biore tabletki na uspokojenie. wiem ze to nie jets wyjdzie, staram sie spedziac wiele czasu z przyjaciolmi jednak jest dobrze tylko przez chwilę, wszysto przypomina mi o Nim... Kocham Go najmocniej na swiecie, uwazam ze wiele sie nauczylam dzieki Niemu i spedzilam mnostwo pieknych chwil. Wsyzscy powtarzaja mi ze kiedys do mnie wroci, musze tylko dać Mu czas, a napewno zmięknie i doceni to, co stracił. Radzą mi abym nie dzwoniła do Niego, ani nie pisala-tak tez robie, daje Mu czas na przemyslenia. Dodam jeszcze ze nigdy wczesniej nie byl z zadna tak dlugo, to byl pierwszy nasz powazniejszy zwiazek- bylismy jak dwie połówki pomarańczy... ;( dzisiaj rozmawialam z jego bliskim kolega.. Powiedzial, ze sa male szanse na to abysmy sie jescze kiedys zeszli, ze nie wydaje sie byc smutnym, ze chyba nie zaluje tego co sie stalo i ze moze to za wczesnie... Boję, sie ze juz nigdy nie bede mogla sie do Niego przytulić, posluchac jak bije jego serce i popatrzec w te ciepłe, kochane oczy.... ;( proszę o rade i opinię...Jak myslicie, moge miec jescze nadzieje, ze kiedys pierwszy sie odezwie i ze wroci? :( Tak bardzo chcialabym za jakis czas moc
napisac zwyczajne "co słychać" i otrzymać odpowiedź... :(

P.S przepraszam wszystkich za błędy i z góry dziekuję za odpowiedzi, jesto to dla mnie naprawde ważne :(

_________________
Tjuskafki


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2009-06-07, 09:55 
Świadomy Roman
Avatar użytkownika
Offline

Dołączył(a):2006-07-20, 17:19
Posty:4721
Ile macie lat?
Domyślam się, że jesteście dorośli.... A on płakał, że musi wyjechać bo rodzice mu kazali...? Coś tu nie gra.... Jest aż takim maminsynkiem?


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2009-06-07, 19:14 
Szczypior
Offline

Dołączył(a):2009-04-08, 19:17
Posty:109
ciężka sytuacja..
za jakis czas na pewno zaczniecie gadać. normalnie niech tylko wszystkie emocje opadna.
co do jego slow zebys sie nigdy nie opdzywala to były mega szczeniackie.

nie wiem co powiedziec na sam temat waszego byc albo nie byc. moim zdaniem zwiazki sie koncza a zaczynaja nowe. czasem nie zaczynaja. i tez wiem ze latwo mowic, ale ja staralam sie uodpornic na takie cos i jets mi latwiej.

bedzie dobrze, predzej czy pozniej.


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2009-06-08, 12:50 
Ranger
Offline

Dołączył(a):2006-12-13, 09:57
Posty:2766
Lokalizacja: PL => DE
Z mojeg punktu widzenia szans na zejscie sie nie macie.
On juz podjał decyzję i prawdopodobnie wyjedzie do tej Anglii gdzie zacznie nowe zycie z rodzicami - którzy najwidoczniej mają na niego silny wpływ .
NIe wiem w jakim wieku jesetscie i czy tylko to ze jego rodzice Cie nie chcieli w Angli miało wpływ na to wszytsko. Bo skoro On tam do pracy jechał wystarczyło zebyscie mogli spróbowac zycia razem - sami .
PO dłuzszym okresie - moze to byc nawet rok - mozliwe ze bedziecie potrafili ze soba normalnie pogadac - standardowe "co słychac" itp.
Ale mysle ze nie masz na co wiecej liczyć.
Przykro mi - takie moje zdanie.


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2009-11-06, 09:10 
Daj sobie spokoj z tym maminsynkiem!!! Jak mozna takie cos zrobic. Jezeli cie kochal na prawde to nie polecial by do mamusi na kazde jej skinienie. I dobrze sie stalo ze odszedl, wiem to straszne co napisalam ale to prawda. Po co ci zycie z maminsynkiem??? Pozniej kazde decyzje bedzie podejmowal po konsultacji z mamusia!!! Nie warto marnowac zycia na takiego dup.. Rozejrzyj sie wokolo nie jestes sama na swiecie Jest jeszcze tylu facetow do wziecia, chociazby na http://iduo.pl/ Warto sprobowac!!! Mozesz wiele zyskac.Pozdrawiam i szczescia zycze.


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

DrukujPowiadom znajomego 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC + 2


  Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Możesz rozpoczynać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
7CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCviewtopic cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO