Ja bierzmowanie 'robiłam' w tamtym roku...
Nikt sie nie zastanawiał po co, co daje nam taki sakrament... Kazali iść na spotkanie - ok, poszliśmy, posiedzieliśmy godzinę dwie nie wiadomo po co, wróciliśmy do domu i wszystko. Zaliczać spowiedzi? Czasem się poszło, czasem nie, czasem się kombinowało jak zdobyć podpis w indeksie... z mszami to samo. I na prawdę, wątpię czy oprócz Różowego, ktokolwiek zastanowił sie dłużej po co to robimy. Wszyscy tylko narzekali że marnują czas. Ja też.
Dobrze że chociaż ksiądz który nas przygotowywał nie był jeszcze taki zły... to chyba jedyny plus.
Zaliczyłam, z głowy, dalej można nie chodzić do Kościoła.
Trochę żałuję że tak to wszystko się odbyło, ale teraz to trochę za późno.
Róż napisał(a):
hmm... ciężko uwierzyć... ale cóż często zdarzają się księża bez powołania...
Co Ty chłopie? Chyba ciężko uwierzyć w księdza z powołaniem....
marbel napisał(a):
rodzice chcą wiec idę
Wiesz, może nie tylko rodzice... Po prostu wypada... Bo ludzie będą gadać, bo potem będzie ciężko 'zrobić' bierzmowanie, bo nie dostaniesz ślubu, bo wszyscy idą... I nikt nie zastanawia się właściwie po co jest bierzmowanie ;)