Erryk napisał(a):
Ty masz raczej tendencję do dopowiadania sobie. Może jeszcze Ci nie zarzucę że za rzadko chodzisz do kościoła i za żadną ateistkę-inkwizytorkę nie robię, czy ja piszę w jakimś niezrozumiałym języku, że jest to dla Ciebie takie niepojęte?
Cytuj:
Podrzucasz mi czasem jakieś tematy-haczyki – jak ten ekologiczny o sortowaniu śmieci. Ale chybiłaś, więc odsunęłaś mi kreacjonizm. Czy miałem grzecznie nadstawić drugi policzek albo spokojnie czekać, aż rzucisz kolejnym „talerzem” albo żelazkiem? (Był taki bilboard, z portretem faceta. Facet miał pokrwawioną i posiniaczoną twarz, a napis informował: „Bo ona znów nie miała orgazmu!” Czy mam serio w Twojej napastliwości szukać podkładu seksualnego?”
napastliwości? to Ty zalozyłes ten temat, Ty zaczęłeś pisać maile. ale już pomijając... to niestety fizycznie łatwiej mnie zadowolić niż intelektualnie i moja nibynapastliwość nie ma podkładu seksualnego. [rozumiem, że katolikowi bardzo ciezko zrozumieć, że życie ateisty nie kręci się tylko wokol freudowskiej teorii o popędach i instynktach]
Cytuj:
Fałszywie przedstawiasz też stan ogólnej religijności w Polsce. Faktycznie idzie batalia o to, aby były stopnie z religii na świadectwach szkolnych i w maturze. Ale co sądzą o tym młodzi? Dla analogii: za czasów komunistycznych cała Polska musiała uczestniczyć w pochodach pierwszomajowych. Ale co ludzie myśleli? Co po cichu mówili o władzy? Zaś na dzisiejszy dzień, praktycznie żaden ksiądz nie komentuje w trakcie spowiedzi (przynajmniej w teoretycznie „zapyziałym” Krakowie) wyznania, że kobieta stosuje środki antykoncepcyjne. (To znaczy, że zachowuje się tak, jakby tego nie słyszał.) Poza tym najwybitniejsi, wysoko wykształceni księża o dużym autorytecie, ulubieńcy studentów, odchodzą z Kościoła. Dlaczego? Przestali wierzyć? Nie! Tylko formuła wiary jest przestarzała, ciasna i spleśniała!
to nie ma nic do rzeczy, sens ogólnie jest taki, że większość osob w polsce to osoby wierzące i raczej mówienie o tym, że się nie wierzy jest jaknajbardziej niekonwencjonalne a nie populistyczne. Co do religii na świadectwie, wszyscy katolicy cieszą się, ze poprawią sobie średnią. dodam, że od zawsze jestem jedyną osobą ktora na religię nie chodziła i to moim zdaniem też o czymś świadczy. [i to, ze w młodszych latach z tego powodu miałam niezbyt miłe doświadczenia z tego powodu - choć wiadomo, później korygowane przy bliższym poznaniu]
Cytuj:
Dla przeciwwagi: Najwybitniejsi uczeni o szerokich horyzontach w większości NIE SĄ ATEISTAMI. Hoimar von Ditfurth. profesor neurologii i psychiatrii (!), niesamowity erudyta naukowy, autor programów telewizyjnych: "Eksperymenty z życiem", "My i Kosmos", a także słynnej ksiazki-bestsellera „Dzieci Wszechświata” – dobitnie wykazał, że w dziejach życia na Ziemi nie ma ślepej przypadkowości. Często lubił powtarzać anegdotę historyczną, jak to w czasach Odrodzenia (500 lat temu) uczeni udowodnili że boga nie ma: zebrała się Wysoka Komisja, rektor uczelni narysował koło święconą kredą, a sekretarz postawił na środku „diabelskiego” żuka-jelonka. Żuk spokojnie przekroczył ten świecony krąg, a potem spisano solidną ekspertyzę na pergaminie, że „Bóg nie istnieje”...
rozumiem, że nie uważasz np Einsteina za jednego z najwybitniejszych uczonych? i Newtona? i Dawkinsa?
Poza tym przykład z żukiem nie robi na mnie nawet najmniejszego wrażenia, już Ci pisałam, że moim zdaniem nie da udowodnić lub zaprzeczyć istnienia idei a podany przykład wcale nie obala mojej teorii. [i nie tylko mojej] Poza tym pisanie, że najwybitniejsi uczeni nie byli ateistami jest także niedorzeczne, bo w takim razie jakiej mierze podlegają ich odkrycia? Jaką skalą są oceniani aby stwierdzić który był tym naj? I jeszcze jedno, to może też wynikać z pewnej dysproporcji osób wierzących do osób niewierzących. ych pierwszych jest nieporównywalnie dużo, siłą rzeczy, w grupie miliona osób znajdzie się więcej wybitnych jednostek niż w grupie dziesięciu. Dodam jeszcze, że fakt braku 'ślepej przypadkowości' jest dla mnie jedynie potwierdzeniem materialistycznej wizji świata - wszak to on jest poukładanym, logicznym ciągiem przyczynowo skutkowym, regularnym przepływem materii, energii itp itd - nie ma nic z niczego. manny z nieba i rozmnożonych ryb też nie.
Cytuj:
tak już na ludzie: Wiesz jaki błąd popełniłaś? Gdy bezosobowo i chłodno napisałem: „Ateista to ktoś kto celowo wyłączył sobie z funkcjonowania kawał mózgu” – a potem dodałem: „Albo mówiąc inaczej – dokonał czegoś w rodzaju samoobrzezania czy psychicznej samokastracji” – czemu nie odpowiedziałaś równie chłodno: „ a wierzący hołduje przesądom, irracjonalnie wierzy w istnienie innej siły sprawczej niż gra ślepych przypadków...”
po pierwsze nie mogłam tak powiedzieć bo tak nie uważam.
Cytuj:
Czemu od razu potraktowałaś to jako osobistą obrazę i dałaś upust swojej irracjonalnej wściekłości?
nie daję upustu irracjonalnej wsciekłosci bo kwestie swiatopoglądowe nie są w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. ogólnie są to dla mnie abstrakcyjne pojęcia, to, że Erryk z forum ma światopogląd idealistyczny w zaden sposob nie odbija się na moim życiu więc póki co potrafię zachować do tego należyty dystans
Cytuj:
Czemu zamiast walki na argumenty – waliłaś do mnie w stylu: Ty taki, siaki, owaki” i tak dalej?
Co chciałaś udowodnić? Że szermierka słowna z osobistymi "wycieczkami" lepiej wyjaśni sprawę niż dystansowana logika argumentacji?
chodzi Ci o megalomana? cóż, ciężko nazwać inaczej kogoś kto uważa innych za ułomnych tylko dlatego, że posiadają inny światopogląd a w dodatku wybacz, ale pisząc o wykładach na "UJ [Uniwersytecie Jagielońskim]", stwierdzając z rozżaleniem w mailu, że 'nawet Cie nie interesuje kim jestem', i chowając się za maską nobliwych nazwisk i cytatow ciężko wyrobić sobie inną o obie opinię. przykro mi.