Witam was!

Chciałbym poruszyć dość nietypowy temat, a mianowicie czemu chodzimy do kościoła.
Według religii Bóg jest wszędzie więc mogę się modlić choćby w samochodzie albo w pracy.

Pozdrawiam

PS : Proszę o wyrozumiałość w krytyce jeśli taka się pojawi.

Chodzimy do kościoła, ponieważ od początku byliśmy tego uczeni przez naszych rodziców, skoro jesteśmy wychowywani w wierze chrześcijańskiej, to chodzimy.
Prawdą jest, że Bóg jest wszędzie i w każdym miejscu możemy się modlić, ale kościół jest świątynią gdzie co niedziele (i nie tylko), uczęszczamy w nabożeństwie, w sprawowaniu sakramentów.
Są ludzie, którzy chodzą tylko z obowiązku, a są tacy, dla których niedzielne kazanie jest jakąś wskazówką, którą mogą kierować się w życiu.

_________________
' Droga- rządzi nami, raz wiedzie raz zwodzi
Diabelskie widły rozgałęzia się
I drzewo niewiedzy, gdzie dobre w złe przechodzi
Nieludzkie prawo, nieubłagane lewo..'

W zasadzie chodzenie do kościoła Bogu jest niepotrzebne, mało tego, niecelowe skoro Jezus mówił - "Bóg nie mieszka w świątyniach ręką ludzką uczynionych" Samemu Bogu może i niepotrzebne, ale bardzo wskazane ... dla kościoła. Poważniej świątynia to centrum spotkania człowieka z Bogiem w liturgii przeistoczenia, odebrania nauk kościelnych, no i wyznania grzechów z wyznaczeniem pokuty w razie czego ... Struktura mszy/ liturgii oraz wielu sakramentów czyni z kościoła konieczne miejsce do ich odprawienia w ramach doktyny. Kościół to zgromadzenie wiernych z nieuniknioną warstwą instytucjonalną, a tu kościół jako miejsce to podstawa. Swoją drogą Jezus sceptycznie i dość krytycznie odnosił się do instytucjonalnych form religijności/ synagogi oraz prawnych regulacji kontaktu z Bogiem z całym pakietem zakazów, nakazów i szczegółowych literalnych zaleceń. Jasno potępiał za to fałszywą pobożność, pychę, bogactwo i wywyższanie kleru. Jak to prorok i wszechwiedzący wiedział co mówił ....

Tego nie powiedział Jezus tylko apostoł Paweł.
A w temacie, to chodzenie do miejsc zgromadzeń ma sens i wiele może nieść dobrego.
Np widząc innych przybyłych możemy poczuć się pokrzepieni. Możemy z nimi porozmawiać.
Jeżeli ich znamy i wyjawią nam , że mają jakieś problemy to możemy im pomóc i na odwrót.
Mam jeszcze wymieniać ?

_________________
123

Ja Ci odpowiem metaforycznie, wierszykiem zagadką! XD

Skoro możesz narobić wszędzie (no bo możesz, pupy Ci nie urwie), to po co chodzisz do łazienki? :P
Bo tam się można lepiej skupić! :D

Sory za to co pisze, ale mam dobry humor :P

Dz.Ap.17;24-31
"(24) Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką (25) i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko."
Duch przesłania Jezusa wobec kleryklizmu, świątyń, regulacji prawnych kontaktu z Bogiem, przepisów kultowych, Tory i kapłanów był jasny - te sformalizowane i sztywne formy były mu obce i przeciwko takim się wypowiadał. Ekstatyczna i charyzmatyczna epoka Jezusa przemienia się poprzez II i III wiek w instytucję klerykalną z całym aparatem hierarchiczno-prawnym, dogmatami i kultami. Obcowanie z Bogiem odbywa się już poprzez pośredników-funkcjonariuszy. Postać Pawła jest tu o tyle ciekawa, że wielu uważa go za właściwego twórcę chrześcijaństwa.
Widząc przybyłych na mszę "Możemy z nimi porozmawiać"? Tak chętnie ludzie wyjawiają nam swoje problemy? I to w kościele? Czyżby?

No cóż,jest to rodzaj życia społecznego.Każda inna forma zgromadzeń,np.koncerty muzyczne,spektakle teatralne,kino,itp.Wszędzie widzimy przybyłych ludzi i to nas pokrzepia.Ponieważ "człowiek jest zwierzęciem stadnym".Uczestnictwo w zgromadzeniach,daje nam komfort psychiczny i poczucie,że oto należymy do jakiejś wybranej i niepowtarzalnej grupy.
Nie przeceniałbym faktu,że jedynie uczęszczanie do kościoła da nam zadowolenie i satysfakcję.Dla mnie każde inne zgromadzenie daje mi radość,przebywania z ludżmi.Natomiast msze,nabożeństwa irytują mnie i męczą.Jest 100 powodów,dlaczego omijam kościoły,nie wymienię wszystkich,ale np.pycha i zarozumialstwo kleru,"pranie mózgów"przez długie kazania,obowiązek rzucania na tacę,itd.Jak widać,dla każdego coś innego.Wewnętrzne potrzeby uduchowienia swojej osoby,można realizować w każdy indywidualnie dobrany sposób.

Chodzenie do kościoła to wiekowa tradycja wpajana nam od narodzin nikt tego nie lubi a itak to robi z takich czy innych względów

Wcale nie pisałem o pójściu do kościoła ani o mszy - tylko o miejscu zgromadzeń. Na świecie ludzie nie chodzą tylko do kościoła.

Ten sam apostoł P napisał jednak w Hebrajczyków 10:24.25 : "24 Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. 25 Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań ".
A jeżeli w swoim kościele widzisz tylko pośredników-funkcjonariuszy, klerykalizm, jakieś sztywne formy, dziwne dogmaty i kulty to tam nie chodż. Idz tam gdzie tego nie ma. Tam gdzie przybyli sa dla siebie przyjaciólmi i braćmi. Jeżeli takiego zgromadzenia niema to nie ma kościoła Chrystusowego na ziemi i nie ma co rozmawiać

EMA wierszyk pierwsza klasa ha ha .... trafione w sedno. MaDi , ani to nietypowy temat ani żadna filozofia. To kolejny dowód na dualistyczną naturę człowieka ,mamy indywidualizm i z drugiej strony -a raczej-na drugim biegunie chęć utożsamienia się z jakąś grupą ,to może być religia ,stowarzyszenie ,partia polityczna ,kolko zainteresowań..etc Skoncentrujmy się jednak na kościele ,chęć czucia się ,częściom jakiegoś systemu powoduje w następstwie ,konieczność potwierdzania tej przynależności .Nic łatwiej nie potwierdzi ciągłości -bycia w- jak cotygodniowe lub częstsze spotkania z ludźmi ,którzy myślą i jak nam się wydaje czują tak jak my ,ot cala tajemnica ...

_________________
nudy