"Nikt nie twierdził nigdy, że Jezus był synem Józefa, albo Józef jego ojcem." No, no ...
Dokładnie tym wpisem potwierdzasz cytowane - "O ile można powiedzieć "Jezus jest potomkiem Dawida", nie można już stwierdzić - "Jezus jest synem Józefa", to jasne. Potwierdzasz "papkę"?
Dzięki, że tym razem ograniczyłeś się, że piszę "papkę", "wysilam się", czy bawię słowem. Dziwnie zajmuje cię moja osoba ... Zobaczmy jak wygląda owe kategoryczne "nikt" i "nigdy" nie twierdził, że Jezus był synem Józefa. Tu suche zapisy:
- "Czyż nie jest to syn cieśli Józefa?" (Łk 4,23),
- "Czyż nie jest On synem cieśli?" (Mt 13,55),
- "Czyż nie jest to Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy?" (J 6,42).
Co mówi sama Maria u Łukasza?
- " Synu, dlaczegoś tak postąpił? Oto Twój ojciec i ja szukalismy ciebie strapieni" Łk 2, 48.
Z tym "nigdy" lepiej uważać... Józef był uważany za ojca Jezusa - cytaty, oraz trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach, wśród rzeczywistych, realnych ludzi i żydowskiej surowej obyczajowości ... musiał mieć ojca. Inaczej Marię spotkał by ostracyzm i wykluczenie a Jezusa naznaczył piętnem nieślubnego dziecka/bękarta. Taki motyw zresztą się przewija w piśmiennictwie, drugi, już w Piśmie - rodzeństwa Jezusa. Pierwotni chrześcijanie nie tak od razu przyjęli wersję "pełnego bóstwa i dziewiczego poczęcia" (to w judaizmie było nieznane) i uznawali Jezusa za normalnie zrodzonego z ziemskich rodziców. Nie wszystkich przekonywały uwznioślone i legendarne opisy u Łukasza czy Mateusza, pozostali Marek, Paweł i Jan milczą. Najdawniejsi wyznawcy chrystianizmu, judeochrześcijanie, oraz pochodzący od nich w prostej linii ebionici jasno są przekonani, że Jezus był urodzonym normalnie przez kobietę. Aż do III wieku wyznawcy chrystianizmu nie słyszeli o wiecznym dziewictwie Marii, a żaden Ojciec Kościoła nie zna takiego pojęcia. Niemal 400 lat trwały spory zakończone przyjęciem kluczowych dogmatów. Oczywiście wtedy nikomu do głowy nie przychodziły dzisiejsze konstrukty teologiczne, rozbudowane teorie, aż po "co Jezus robił przed narodzinami", nie znajdowano dla nich żadnych podstaw. Co do różnic w omawianych genealogiach są oczywiście i dalsze, ale z analizami zajęły by całe elaboraty. Np. Łukasz doliczył się 56 pokoleń od Abrahama, Mateusz 42. W tysiącletnim okresie od Józefa do Dawida w tych dwóch rodowodach powtarzają się ... tylko dwa imiona, reszta się różni. Nie sposób zaprzeczyć różnicom w relacjach i opisach biblijnych, są one i same w sobie są nawet normalne, naturalne. Wiele każe się zastanowić, moment, to jak to naprawdę było? Tu następuje ich interpretacja, próby zatarcia, złagodzenia czy pogodzenia sprzeczności. Zajmowało to setki lat tysiącom umysłów kościoła z efektem jakim są dzisiejsze wykładnie. Czy "jedynie słuszne"i bezdyskusyjne pozostaje sprawą otwartą, albo po prostu wiary "na słowo". Wątpliwości każe poniechać rozumienie zapisów jako "słowo boże", a to przecież nie może się mylić i zawierać sprzeczności. Mylić mogą się za to ludzie i zasadne są wątpliwości - to w końcu ile kobiet było przy grobie - jedna czy pięć, gdzie zniknęli apostołowie, co z tymi narodzinami? Spisu nie ma we wskazanym czasie, zresztą i tak nie dotyczył biedoty zmuszając do wyczerpującej wędrówki kobietę w 9 miesiącu ciąży. Czas wyklucza grudzień przy okazji. Do licznych zapożyczeń z idei antycznych czy przejmowania pogańskich tradycji kościół dawno się przyznaje i tu nie powinno być sporów.