123, ale Ty zawzięty :D widzę dalej wałkujesz temat wiary :P
[ Dodano: 2010-03-12, 23:15 ]123 napisał(a):
Ale mnie o to nie chodziło. Raczej o przekonania , a dokładniej o ich żródła. Jak pisałem tzreba mieć choć trochę wiedzy, a nie tylko wybrać z istniejących możliwości.
Czytam od jakiegoś czasu opracowania Stephena Hawkinga. Gość ma łeb jak sklep, a koledzy przyznaja że to najytęższy umysł z żyjących. Zdeklarowany ateista, Ale ostatnio szczęka mi opadła, jak przeczytałem jego "Teorię wszystkiego" . Sam se policzył i sam se wyciągnął wnioski, o tym że wszechswiat nie wybuchł ot tak sobie i tak sobie jest. Nie będę się tu wdawał w szczególy ale zacytuję ostatnie zdanie z książki : " Gdybyśmy znależli odpowiedz na to pytanie, byłby to ostateczny triumf ludzkiego rozumu, ponieważ wtedy poznalibyśmy umysł Boga " .
Nie twierdzę, że koleś za kwartał będzie czcił Stwórcę , ( może nigdy nie będzie tego robił ), ale przynajmniej nie zachowuje się jak babcie pod radiem maryja, które swoje wiedzą i już
i tam, ateizm nie wynika z posiadania wszystkiego w de, to raczej ciasnota umysłowa, nie ateizm. ateizm bynajmniej powinien wynikać z refleksji, jeśli ma się świadomość swojego nieuchronnego przemijania i braku życia wiecznego w perspektywie to raczej nie powinno się mieć wszystkiego w de, bo przecież czym jest te ~80lat ziemskiego życia, żeby wypełniać je zobojętnieniem? ;) zwłaszcza, jeśli ma się świadomość, że jedyne co będzie żyć wiecznie, to pamięc o nas i ew to co po sobie pozostawimy - takie trochę renesansowe exegi-monumentum. życie ateisty jest zbyt krótkie by odzierać je z sensu i przyodziewać obojętnoscią. przynajmniej ja tak to widzę.
Poza tym nie rozumiem jak można dalej spierać się o Boga z osobami wierzącymi i nie wierzącymi. prawda jest taka, że wierzymy w tą samą siłę stwórczą, tylko inaczej ją rozumiemy i nazywamy. Tym bardziej dziwi mnie jakaś taka, społeczna nietolerancja, i ze strony ateistów i katolików, i żarliwość w wygłaszaniu swoich poglądów i próbach przekonania "przeciwnika".