alinQa napisał(a):
wiecie co? :) ja bym tylko nie chciała przezyc katastrofy lotniczej, a gdybym miała utonąć to chyba bym sobie strzeliła kulkę w łeb.
Ja pływam przeciętnie, ale nie byłabym w stanie strzelić sobie w łeb. Nawet gdybym znalazła się na pełnym morzu, bez jedzenia, bez żadnej tratwy, ani czegokolwiek na czym mogłabym się oprzeć i z niewielkimi szansami, że ktoś mnie znajdzie, to wydaje mi się, że i tak próbowałabym coś zrobić żeby się uratować - mam taką głupią naturę, że nawet jak sytuacja jest beznadziejna to wymyślam sobie możliwe rozwiązanie i święcie wierzę, że to się wydarzy...
alinQa napisał(a):
albo nie chciałabym jechać samochodem z rodzina i przezyc jako jedyna.
Z tym się zgadzam, miałabym cholerne wyrzuty sumienia, że mi się udało a im nie, a poza tym bez mojej rodzinki życie by nie miało sensu.
alinQa napisał(a):
Katastrofy lotniczej dlatego, że przyjaciel rodziny, który widział ją na własne oczy popadł w skrajny alkoholizm po tym jak musial badac skazenie promieniowaniem po wypadku samolotu i mowil, ze chcialby zapomniec o widoku zmasakrowanych ciał - nie przezyl nikt. a ja jestem wrazliwa i sadze, ze mialabym tak samo - do konca zycia spaczona psychike.
Przeżyć oczywiście czegoś takiego bym nie chciała, ale myślę, że dałabym radę to przetrzymać. Na pewno taki widok to byłby dla mnie szok, ale myślę, że poradziłabym z tym sobie. Może dlatego, że zazwyczaj nie podchodzę zbyt emocjonalnie to tego co się dzieje.
Za to umarłabym ze strachu gdybym znalazła się w sytuacji, że utknęłam np,. w jakimś wąskim tunelu... Jak widzę np. na filmie jakiś ciasny korytarzyk w jaskini przez który ludzie się przeciskają to aż mi się słabo robi :? Gdyby np. podczas wypadku zasypało mnie w jakimś tunelu, albo coś by mnie przycisnęło to zeszłabym chyba ze strachu :/