Czy witaminy są zabójcze i dla kogo?
Dr Aleksandra Niedzwiecki
Dyrektor Instytutu Naukowego Dr Ratha, Santa Clara, Kalifornia
Kwiecień 2008
Wiele osób może być zaskoczonych ostatnią nagonką skierowaną przeciwko suplementacji witaminami w telewizji, czy też na polskich stronach internetowych (np. TVN24.pl, onet.pl, „Wiadomości” TVP1). Dlaczego po ponad roku od opublikowania badania grupy naukowców z Serbii, Danii i Włoch (JAMA, 28 luty 2007) właśnie dzisiaj media odwołują się znów do wyników tych badań pod dramatycznymi tytułami: „Zabójcze witaminy..”, czy „Naukowcy: witaminy mogą skracać życie”?
Każdy z nas wie, że najskuteczniejszą metodą manipulacji opinii ludzi jest strach i ta metoda została wybrana przez środki masowego przekazu. Jest to szczególnie niepokojące, gdyż ok. 54% Polaków używa multiwitamin i nieuzasadniona panika może prowadzić do uszczerbku na ich zdrowiu i nawet życiu. Szczególnie, że informacja „odgrzana” przez tzw. Cochrane Collaboration i szerzona w Polsce nie służy ani poprawie zdrowia społeczeństwa, ani też nie bazuje na rzetelnej i obiektywnej informacji naukowej.
W tym dokumencie chciałabym przedstawić niektóre aspekty związane z tą akcją.
1. Przyjrzyjmy się dokładniej pracy badawczej nad witaminami tak opublikowanej przez Cochrane Collaboration
Praca przedstawiona przez Cochrane Collaboration w kwietniu tego roku nie jest rezultatem najnowszych przeprowadzonych „testów”, ale powieleniem wcześniejszych danych opublikowanych przez tych samych autorów w czasopiśmie JAMA w lutym 2007 roku (tom 297). Badania te zawierały wiele nieprawidłowości, które autorzy skorygowali w jednej z nastepnych edycji JAMA (tom 299).
Przedstawiona praca nie jest badaniem klinicznym, ale tzw. meta-analizą, czyli statystyczną ewaluacją dostępnych publikacji różnych badań klinicznych z użyciem witamin i przedstawioną jako pojedyncze badanie. Spośród 815 badań obejmujących suplementacje witaminą A, witaminą E, beta karotenem, witaminą C i selenem autorzy z Serbii, Danii i Włoch autorytatywnie wybrali tylko 68 do swojej analizy opublikowanej w 2007 roku, a do opublikowanej obecnie – wybrano 67 badań. Spośród tej małej grupy danych, kolejne wyselekcjonowane przez nich badania (47), prowadzone na osobach cierpiących na różne choroby, wskazywały, że dodatek dietetyczny beta karotenu, witaminy A lub E zwiększa śmiertelność o 5%. Z drugiej strony pozostałe 21 badań (wersja 2007 roku) wykazało odwrotny skutek, mianowicie że suplementacja tymi mikroelementami zmniejsza śmiertelność o 9%. Z powodu subiektywnej i nie sprecyzowanej selekcji badań użytych do tej analizy, autorzy wykluczyli duże i dokładnie kontrolowane badania dokonane w prowincji Linxian w Chinach i badnia IGSSI Prevenzione we Włoszech. Badania w Chinach wykazały, że suplementacja beta karotenem, witaminami: A, C, E i selenem zmniejsza śmiertelność o 6% (Journal of the National Cancer Insitute), podczas gdy badania kliniczne we Włoszech (opublikowane w czasopismie medycznym Lancet) wykazały o 8% zmniejszoną śmiertelność przy suplementacji witaminą E. Dlaczego wyniki tych badań zostały zignorowane? Badania te zostały zaakceptowane w czołowych publikacjach naukowych w USA i Anglii, co jednak nie było wystarczającym kryterium dla autorów tej meta-analizy. Włączenie tylko tych dwóch dobrze kontrolowanych badań całkowicie zmieniłoby końcowy wniosek autorów. Jednakże autorzy dokonali już wyboru, który udowodniłby wynik, jaki chcieli otrzymać. To nie jest nauka – to jest manipulacja.
Dodatkowe problemy tej analizy:
•w wybranych przez naukowców 47 badaniach pacjenci ze zdiagnozowanymi różnymi chorobami (choroby serca, Parkinsona, choroby oczu, przewodu pokarmowego, wątroby, rak skóry itp.) przyjmowali witaminy i jednocześnie kontynuowali terapie lekami, co oczywiście miało zróżnicowany wpływ na końcowy wynik. Co więcej – w przypadku wielu z tych badań - pacjenci brali nie tylko analizowane witaminy, ale przyjmowali równocześnie inne przeciwutleniacze, zioła, suplementy diety lub dodatkowe różne leki (antybiotyki, leki przeciwko wrzodom żołądka, statyny i wiele innych), co również może maskować lub zmieniać końcowy wynik. Połączenie tak różnych badań nie daje pewności, czy wynik końcowy jest rezultatem brania jednej wybranej substancji, czy interakcji z innymi witaminami, lub też lekami.
•chociaż wybrano do analizy mikroelementy o właściwościach przeciwutleniaczy, żadne z tych badań nie testowało rozmiaru stresu oksydacyjnego przed i po braniu tych witamin. To tak jakby testowano środki na obniżenie ciśnienia nie mierząc go ani przed ani po rozpoczęciu kuracji.
•dawki suplementów w badaniach wybranych do analizy skrajnie się różniły, jak również czas ich brania, np. włączono do analizy badania zarówno dawki z użyciem 10 IU witaminy E, co jest poniżej dziennej rekomendowanej dawki (RDA = 22 IU), jak i z użyciem 5000 IU dziennie. Podobnie witamina A była podawana w ilościach 1333 IU (rekomendacja dzienna jest 2333 IU dla kobiet i 3000 IU dla mężczyzn ), jak również w dawkach 200 000 IU (maksymalny limit jest 10 000 IU), gdzie powszechnie wiadomo, że wysokie przedawkowanie witaminy A niesie działania uboczne. Nie trzeba być naukowcem, by spodziewać się innych efektów w zależności od dawki. Nawet więcej - traktowano tak samo rezultat brania witaminy przez 1 dzień (!), przez 28 dni, czy 14 lat!. Nie trzeba mieć dyplomu naukowego, by zrozumieć, że efekt np. picia szklanki mleka dziennie będzie inny po 1 dniu i po 14 latach – jednak dla autorów tej publikacji nie robi to różnicy. Co więcej, to tak jakby nie brać pod uwagę różnicy między piciem jednej szklanki mleka i kilkunastu litrów dziennie.
•śmiertelność pacjentów w różnych badaniach była rozpatrywana, jako wynik suplementacji witaminami, chociaż przyczyny śmierci były skrajnie różne. Włączały one zarówno śmierć z powodu choroby serca, raka, złamania biodra, jak i śmierć w wypadkach i z powodu samobójstwa. Jeżeli witaminy zwiększałyby ryzyko śmierci – powinno to być zaobserwowane przynajmniej w niektórych badaniach klinicznych i takie badania byłyby przerwane. Nic takiego nie miało miejsca w przeprowadzonych badaniach. Co więcej, wszystkie badania z zastosowaniem witaminy E (54 badań) i beta karotenu (24 badania) nie wykazały żadnego wpływu na śmiertelność, a do tego suplementacja selenem wskazała na statystycznie potwierdzone obniżenie śmiertelności.
Badania te były bardzo krytykowane przez wielu naukowców, lekarzy i specjalistów w dziedzinie żywienia, o czym artykuły skromnie milczą. Wśród krytyków była również Dr Bernardine Healy, poprzednio dyrektor Naukowego Instytutu Zdrowia w USA (NIH ), a obecnie dyrektor zarządu Czerwonego Krzyża i członek Prezydenckiego Komitetu Doradców w Sprawach Nauki i Technologii. Jej komentarz dotyczący badań opublikowanych w JAMA mówił, że: „Miksując tak różne badania w jedno ogromne badanie obejmujące 232 606 pacjentów i prowadząc do tak upraszczającego i zaskakującego wniosku jest bez sensu. Oczywiście statystyki mogą udowodnić wszystko. Ale to badanie zaprzecza podstawowym zasadom meta-analizy. Porównywane badania muszą być podobne. Znaczy to, że należy porównać „jabłka do jabłek”, co w tym przypadku znaczy – przynajmniej dobrać podobnych pacjentów, porównywalne dawki suplementów i podobny czas ich brania. Podstawowym pytaniem, jakie musimy sobie zadać przed zaakceptowaniem takiego badania jest, czy selekcja poszczególnych badań opiera się na zdrowym rozsądku i czy ma sens z punktu racjonalnego i medycznego. W obu przypadkach te zasady zostały pogwałcone.”
2. Ignorancja faktów na temat wpływu witamin na nasze zdrowie
Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że badania kliniczne z zastosowaniem suplementów mają różne ograniczenia. To nie jest badanie pojedynczego leku, substancji obcej dla naszego organizmu i metabolizowanej jako toksyna. Mikroelementy są niezbędnym składnikiem metabolizmu każdej komórki naszego ciała i co więcej są one obecne zarówno w czasie, jak i przed rozpoczęciem testu, jako składniki codziennej diety, co oczywiście zmniejsza impakt statystycznej ewaluacji ich działania.
Jednocześnie od prawie stulecia nauka i praktyka wskazują na ogromny pozytywny wpływ witamin, minerałów i innych niezbędnych składników odżywczych na funkcję naszego ciała. Informacje te są udokumentowane w podręcznikach biologii i medycyny, jak i zawarte w licznych publikacjach badań klinicznych i naukowych. Szereg badań z udziałem dziesiątków tysięcy pacjentów wykazało pozytywny wpływ suplementacji na jakość i długość naszego życia. Również badania naukowe wskazują, że wyższe niż RDA dawki witamin mogą pozytywnie modulować metabolizm organizmu nawet przy zmianach genetycznych, czy też selektywnie zabijać komórki rakowe.
Dziewięć nagród Nobla zostało przyznanych za badania w dziedzinie witamin i ich wpływu na zdrowie, niestety kontynuacja tego kierunku badań ustąpiła miejsce badaniom w kierunkach farmakologicznych. Dokonane w ostanich latach odkrycia naukowe Dr Ratha i potwierdzona w pracach naszego Instytutu skuteczność działania medycyny komórkowej otwierają możliwości naturalnej kontroli wielu chorób, włączając w to choroby serca, nowotworowe, osteoporozę, czy też wzmacnianie obrony immunologicznej.
3. Jaki jest cel popularyzacji pseudo-naukowych badań dyskredytujących medycynę naturalną?
Publiczne kampanie na temat szkodliwości witamin przeczą logice, podstawom wiedzy naukowej i praktyce, jednakże pozwalają ich sponsorom osiągnąć jeden cel: sianie wątpliwości w skuteczność działania substancji naturalnych, których stosowanie konkuruje z rynkiem leków. Witaminy nie są patentowalne, w związku z tym nie zapewniają tak wysokich zysków, jak substancje chemiczne (leki), które chronione patentami są źródłem miliardowych dochodów liczonych w dolarach lub euro dla ich producentów. Co więcej, leki generują wiele niepożądanych działań ubocznych prowadząc do nowych schorzeń i tym samym zwiększając zapotrzebowanie na coraz to nowe leki. Tymczasem witaminy i inne substancje odżywcze mogą usuwać źródła chorób prowadząc do ich eliminacji, a w związku z tym zawężają rynek zbytu na leki.
Taktyka siania wątpliwości w skuteczność suplementacji witaminami nie jest nowa. Przemysł tytoniowy używał jej efektywnie przez dziesiątki lat sponsorując i popularyzując badania, których celem było i jest podważanie związku między paleniem papierosów i rakiem płuc, czy innymi chorobami. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, ale... używając naukowych metod i oczywiście ogromnej machiny marketingowej kształtującej opinię publiczną. Nie jest tajemnicą, że firmy farmaceutyczne przeznaczają ogromne sumy na finansowanie ekspertów i badań w celu obrony i powiększania swoich zysków komercyjnych. Dzisiaj zarówno metody, jak i zakres działania tej propagandy w mediach dotyka nas na każdym kroku, grając na naszej podświadomości i stosując inne metody manipulacji opinii publicznej.
Dla wielu osob Cochrane Collaboration nie jest dobrze znaną instytucją. Zgodnie z informacją dostępną na stronach Internetowych jest to organizacja przedstawiająca się, jako nie bazująca na proficie i niezależna. Skąd więc pochodzą jej fundusze? Organizacja ta jest wspierana finansowo przez wydawnictwo John Willey & Sons (czołowy wydawca czasopism i publikacji z dziedziny medycyny, nauki i techniki), jak również przez fundusze rządowe i pochodzące od prywatnych organizacji. Dyskusja nad opracowaniem zasad dotacji i utrzymaniem niezależności od dawców (włączając w to firmy farmaceutyczne) została w tej organizacji zainicjowana dopiero w końcu 2003 roku pod wpływem różnych głosów krytycznych. Dopiero w kwietniu 2006 przedstawiono nowe zasady sponsorstwa, co wskazuje, że nie był to łatwy proces. Jednakże realizacja tych zasad nie jest ani gwarantowana ani skutecznie kontrolowana.
Cochrane Collaboration została założona w 1999 roku, czyli po około roku od założenia Instytutu Naukowego Dr Ratha w Kalifornii i w 7 lat po opublikowaniu kluczowych prac naukowych przez Dr Ratha i Linusa Paulinga na temat odkryć w dziedzinie naturalnej kontroli źródła chorób serca i rozsiewu raka w organizmie. Nasz cel – budowa nowego systemu opieki zdrowotnej bazującego na naukowo udokumentowanych naturalnych metodach i rozwój kierunków badań prowadzący do obniżenia i eliminacji chorób, a nie maskowania ich symptomów, był ogólnie znany od samego początku. Oponenci tego celu, czyli biznes bazujący na ekspansji chorób, zdawali sobie sprawę, że by kontynuować działanie muszą dyskredytować lub hamować dostęp do tej informacji. Organizacje o tzw. „niezależnym” charakterze czy tzw. „eksperci naukowi” często budujący swoje kariery na finansowym sponsorstwie ze strony biznesu farmaceutycznego odgrywają dużą rolę w tym procesie.
4. Dlaczego te znane już od roku wyniki badań zostają propagowane w teraz?
Wiedza na temat medycyny komórkowej odbija się coraz szerszym echem w Polsce. Dyskusje na ten temat odbywają się na stronach Internetowych, w salach wykładowych i prywatnych mieszkaniach. Coraz więcej ludzi rozumie, że zdrowia nie mierzy się ilością zrealizowanych recept, ale odpowiednią dietą, stylem życia i suplementacją witaminami w dawkach opartych na synergistycznym działaniu ich składników.
Coraz więcej ludzi nie chce zaakceptować, że ich zdrowie to źródło miliardowych dochodów i ogromny, globalny biznes. Ma to swoje konsekwencje. Zasady maksymalizacji zysków, a nie społeczna, czy indywidualna wartość odkrycia decydują o wyborze kierunków badań naukowych. W związku z tym promowane są te dziedziny, które wiodą do rozwiązań patentowych. Jako takie – przemysł farmaceutyczny inwestuje miliardy w rozwój lekow, przemysł żywieniowy buduje swoje zyski na GMO, czy biotechnologia na rozwoju terapii genowej. Nie ma tu miejsca i funduszy na rozwoj kierunków promujących witaminy, mineraly, czy naturalne sunstancje, których nie można patentować, a które mają niezaprzeczalne wartości dla zdrowia i obniżenia kosztów opieki zdrowotnej.
Od lat nasz Instytut prowadzi badania naukowe i kliniczne, które dokumentują kluczową rolę synergii substancji naturalnych w chorobach raka, serca i innych. Działalność edukacyjna Koalicji Dr Ratha i walka w obronie praw do naturalnej medycyny ma zakres globalny. Jej osiągnięcia zostały w zeszłym roku nagrodzone największej wagi uznaniem przez tych, co przeżyli KZ Auschwitz. Przekazali oni naszej organizacji pałeczkę Sztafety Pamięci i Życia – by utrzymać dla przyszłych pokoleń pamięć o zbrodniczej działalności korporacji IG Farben (zrzeszającej również firmy farmaceutyczne Bayer, BASF i Hoechst), jako ostrzeżenie, że historia ta może się powtórzyć. To wydarzenie nie mogło ujść uwagi.
Wytworzenie klimatu, w którym ludzie obawiają się witamin pomaga zalegalizować prawa ograniczające nasz dostęp do mikroelementów, mimo ich niezbędności dla utrzymania zdrowia i życia. Dyskusja nad nową legalizacją związaną z witaminami jest w tej chwili w toku w Polsce.
Obecna kampania przeciwko suplementacji witamin pozwala nam zdać sobie sprawę, że zdrowie nie zostanie nam dane dobrowolnie – o zdrowie musimy walczyć sami. Atak na witaminy to uznanie skuteczności naszego działania – więcej witamin może skrócić życie biznesowi chorób, ale nie nam.
Czy witaminy są zabójcze i dla kogo?
Dr Aleksandra Niedzwiecki
Dyrektor Instytutu Naukowego Dr Ratha, Santa Clara, Kalifornia
Kwiecień 2008
Wiele osób może być zaskoczonych ostatnią nagonką skierowaną przeciwko suplementacji witaminami w telewizji, czy też na polskich stronach internetowych (np. TVN24.pl, onet.pl, „Wiadomości” TVP1). Dlaczego po ponad roku od opublikowania badania grupy naukowców z Serbii, Danii i Włoch (JAMA, 28 luty 2007) właśnie dzisiaj media odwołują się znów do wyników tych badań pod dramatycznymi tytułami: „Zabójcze witaminy..”, czy „Naukowcy: witaminy mogą skracać życie”?
Każdy z nas wie, że najskuteczniejszą metodą manipulacji opinii ludzi jest strach i ta metoda została wybrana przez środki masowego przekazu. Jest to szczególnie niepokojące, gdyż ok. 54% Polaków używa multiwitamin i nieuzasadniona panika może prowadzić do uszczerbku na ich zdrowiu i nawet życiu. Szczególnie, że informacja „odgrzana” przez tzw. Cochrane Collaboration i szerzona w Polsce nie służy ani poprawie zdrowia społeczeństwa, ani też nie bazuje na rzetelnej i obiektywnej informacji naukowej.
W tym dokumencie chciałabym przedstawić niektóre aspekty związane z tą akcją.
1. Przyjrzyjmy się dokładniej pracy badawczej nad witaminami tak opublikowanej przez Cochrane Collaboration
Praca przedstawiona przez Cochrane Collaboration w kwietniu tego roku nie jest rezultatem najnowszych przeprowadzonych „testów”, ale powieleniem wcześniejszych danych opublikowanych przez tych samych autorów w czasopiśmie JAMA w lutym 2007 roku (tom 297). Badania te zawierały wiele nieprawidłowości, które autorzy skorygowali w jednej z nastepnych edycji JAMA (tom 299).
Przedstawiona praca nie jest badaniem klinicznym, ale tzw. meta-analizą, czyli statystyczną ewaluacją dostępnych publikacji różnych badań klinicznych z użyciem witamin i przedstawioną jako pojedyncze badanie. Spośród 815 badań obejmujących suplementacje witaminą A, witaminą E, beta karotenem, witaminą C i selenem autorzy z Serbii, Danii i Włoch autorytatywnie wybrali tylko 68 do swojej analizy opublikowanej w 2007 roku, a do opublikowanej obecnie – wybrano 67 badań. Spośród tej małej grupy danych, kolejne wyselekcjonowane przez nich badania (47), prowadzone na osobach cierpiących na różne choroby, wskazywały, że dodatek dietetyczny beta karotenu, witaminy A lub E zwiększa śmiertelność o 5%. Z drugiej strony pozostałe 21 badań (wersja 2007 roku) wykazało odwrotny skutek, mianowicie że suplementacja tymi mikroelementami zmniejsza śmiertelność o 9%. Z powodu subiektywnej i nie sprecyzowanej selekcji badań użytych do tej analizy, autorzy wykluczyli duże i dokładnie kontrolowane badania dokonane w prowincji Linxian w Chinach i badnia IGSSI Prevenzione we Włoszech. Badania w Chinach wykazały, że suplementacja beta karotenem, witaminami: A, C, E i selenem zmniejsza śmiertelność o 6% (Journal of the National Cancer Insitute), podczas gdy badania kliniczne we Włoszech (opublikowane w czasopismie medycznym Lancet) wykazały o 8% zmniejszoną śmiertelność przy suplementacji witaminą E. Dlaczego wyniki tych badań zostały zignorowane? Badania te zostały zaakceptowane w czołowych publikacjach naukowych w USA i Anglii, co jednak nie było wystarczającym kryterium dla autorów tej meta-analizy. Włączenie tylko tych dwóch dobrze kontrolowanych badań całkowicie zmieniłoby końcowy wniosek autorów. Jednakże autorzy dokonali już wyboru, który udowodniłby wynik, jaki chcieli otrzymać. To nie jest nauka – to jest manipulacja.
Dodatkowe problemy tej analizy:
•w wybranych przez naukowców 47 badaniach pacjenci ze zdiagnozowanymi różnymi chorobami (choroby serca, Parkinsona, choroby oczu, przewodu pokarmowego, wątroby, rak skóry itp.) przyjmowali witaminy i jednocześnie kontynuowali terapie lekami, co oczywiście miało zróżnicowany wpływ na końcowy wynik. Co więcej – w przypadku wielu z tych badań - pacjenci brali nie tylko analizowane witaminy, ale przyjmowali równocześnie inne przeciwutleniacze, zioła, suplementy diety lub dodatkowe różne leki (antybiotyki, leki przeciwko wrzodom żołądka, statyny i wiele innych), co również może maskować lub zmieniać końcowy wynik. Połączenie tak różnych badań nie daje pewności, czy wynik końcowy jest rezultatem brania jednej wybranej substancji, czy interakcji z innymi witaminami, lub też lekami.
•chociaż wybrano do analizy mikroelementy o właściwościach przeciwutleniaczy, żadne z tych badań nie testowało rozmiaru stresu oksydacyjnego przed i po braniu tych witamin. To tak jakby testowano środki na obniżenie ciśnienia nie mierząc go ani przed ani po rozpoczęciu kuracji.
•dawki suplementów w badaniach wybranych do analizy skrajnie się różniły, jak również czas ich brania, np. włączono do analizy badania zarówno dawki z użyciem 10 IU witaminy E, co jest poniżej dziennej rekomendowanej dawki (RDA = 22 IU), jak i z użyciem 5000 IU dziennie. Podobnie witamina A była podawana w ilościach 1333 IU (rekomendacja dzienna jest 2333 IU dla kobiet i 3000 IU dla mężczyzn ), jak również w dawkach 200 000 IU (maksymalny limit jest 10 000 IU), gdzie powszechnie wiadomo, że wysokie przedawkowanie witaminy A niesie działania uboczne. Nie trzeba być naukowcem, by spodziewać się innych efektów w zależności od dawki. Nawet więcej - traktowano tak samo rezultat brania witaminy przez 1 dzień (!), przez 28 dni, czy 14 lat!. Nie trzeba mieć dyplomu naukowego, by zrozumieć, że efekt np. picia szklanki mleka dziennie będzie inny po 1 dniu i po 14 latach – jednak dla autorów tej publikacji nie robi to różnicy. Co więcej, to tak jakby nie brać pod uwagę różnicy między piciem jednej szklanki mleka i kilkunastu litrów dziennie.
•śmiertelność pacjentów w różnych badaniach była rozpatrywana, jako wynik suplementacji witaminami, chociaż przyczyny śmierci były skrajnie różne. Włączały one zarówno śmierć z powodu choroby serca, raka, złamania biodra, jak i śmierć w wypadkach i z powodu samobójstwa. Jeżeli witaminy zwiększałyby ryzyko śmierci – powinno to być zaobserwowane przynajmniej w niektórych badaniach klinicznych i takie badania byłyby przerwane. Nic takiego nie miało miejsca w przeprowadzonych badaniach. Co więcej, wszystkie badania z zastosowaniem witaminy E (54 badań) i beta karotenu (24 badania) nie wykazały żadnego wpływu na śmiertelność, a do tego suplementacja selenem wskazała na statystycznie potwierdzone obniżenie śmiertelności.
Badania te były bardzo krytykowane przez wielu naukowców, lekarzy i specjalistów w dziedzinie żywienia, o czym artykuły skromnie milczą. Wśród krytyków była również Dr Bernardine Healy, poprzednio dyrektor Naukowego Instytutu Zdrowia w USA (NIH ), a obecnie dyrektor zarządu Czerwonego Krzyża i członek Prezydenckiego Komitetu Doradców w Sprawach Nauki i Technologii. Jej komentarz dotyczący badań opublikowanych w JAMA mówił, że: „Miksując tak różne badania w jedno ogromne badanie obejmujące 232 606 pacjentów i prowadząc do tak upraszczającego i zaskakującego wniosku jest bez sensu. Oczywiście statystyki mogą udowodnić wszystko. Ale to badanie zaprzecza podstawowym zasadom meta-analizy. Porównywane badania muszą być podobne. Znaczy to, że należy porównać „jabłka do jabłek”, co w tym przypadku znaczy – przynajmniej dobrać podobnych pacjentów, porównywalne dawki suplementów i podobny czas ich brania. Podstawowym pytaniem, jakie musimy sobie zadać przed zaakceptowaniem takiego badania jest, czy selekcja poszczególnych badań opiera się na zdrowym rozsądku i czy ma sens z punktu racjonalnego i medycznego. W obu przypadkach te zasady zostały pogwałcone.”
2. Ignorancja faktów na temat wpływu witamin na nasze zdrowie
Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że badania kliniczne z zastosowaniem suplementów mają różne ograniczenia. To nie jest badanie pojedynczego leku, substancji obcej dla naszego organizmu i metabolizowanej jako toksyna. Mikroelementy są niezbędnym składnikiem metabolizmu każdej komórki naszego ciała i co więcej są one obecne zarówno w czasie, jak i przed rozpoczęciem testu, jako składniki codziennej diety, co oczywiście zmniejsza impakt statystycznej ewaluacji ich działania.
Jednocześnie od prawie stulecia nauka i praktyka wskazują na ogromny pozytywny wpływ witamin, minerałów i innych niezbędnych składników odżywczych na funkcję naszego ciała. Informacje te są udokumentowane w podręcznikach biologii i medycyny, jak i zawarte w licznych publikacjach badań klinicznych i naukowych. Szereg badań z udziałem dziesiątków tysięcy pacjentów wykazało pozytywny wpływ suplementacji na jakość i długość naszego życia. Również badania naukowe wskazują, że wyższe niż RDA dawki witamin mogą pozytywnie modulować metabolizm organizmu nawet przy zmianach genetycznych, czy też selektywnie zabijać komórki rakowe.
Dziewięć nagród Nobla zostało przyznanych za badania w dziedzinie witamin i ich wpływu na zdrowie, niestety kontynuacja tego kierunku badań ustąpiła miejsce badaniom w kierunkach farmakologicznych. Dokonane w ostanich latach odkrycia naukowe Dr Ratha i potwierdzona w pracach naszego Instytutu skuteczność działania medycyny komórkowej otwierają możliwości naturalnej kontroli wielu chorób, włączając w to choroby serca, nowotworowe, osteoporozę, czy też wzmacnianie obrony immunologicznej.
3. Jaki jest cel popularyzacji pseudo-naukowych badań dyskredytujących medycynę naturalną?
Publiczne kampanie na temat szkodliwości witamin przeczą logice, podstawom wiedzy naukowej i praktyce, jednakże pozwalają ich sponsorom osiągnąć jeden cel: sianie wątpliwości w skuteczność działania substancji naturalnych, których stosowanie konkuruje z rynkiem leków. Witaminy nie są patentowalne, w związku z tym nie zapewniają tak wysokich zysków, jak substancje chemiczne (leki), które chronione patentami są źródłem miliardowych dochodów liczonych w dolarach lub euro dla ich producentów. Co więcej, leki generują wiele niepożądanych działań ubocznych prowadząc do nowych schorzeń i tym samym zwiększając zapotrzebowanie na coraz to nowe leki. Tymczasem witaminy i inne substancje odżywcze mogą usuwać źródła chorób prowadząc do ich eliminacji, a w związku z tym zawężają rynek zbytu na leki.
Taktyka siania wątpliwości w skuteczność suplementacji witaminami nie jest nowa. Przemysł tytoniowy używał jej efektywnie przez dziesiątki lat sponsorując i popularyzując badania, których celem było i jest podważanie związku między paleniem papierosów i rakiem płuc, czy innymi chorobami. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, ale... używając naukowych metod i oczywiście ogromnej machiny marketingowej kształtującej opinię publiczną. Nie jest tajemnicą, że firmy farmaceutyczne przeznaczają ogromne sumy na finansowanie ekspertów i badań w celu obrony i powiększania swoich zysków komercyjnych. Dzisiaj zarówno metody, jak i zakres działania tej propagandy w mediach dotyka nas na każdym kroku, grając na naszej podświadomości i stosując inne metody manipulacji opinii publicznej.
Dla wielu osob Cochrane Collaboration nie jest dobrze znaną instytucją. Zgodnie z informacją dostępną na stronach Internetowych jest to organizacja przedstawiająca się, jako nie bazująca na proficie i niezależna. Skąd więc pochodzą jej fundusze? Organizacja ta jest wspierana finansowo przez wydawnictwo John Willey & Sons (czołowy wydawca czasopism i publikacji z dziedziny medycyny, nauki i techniki), jak również przez fundusze rządowe i pochodzące od prywatnych organizacji. Dyskusja nad opracowaniem zasad dotacji i utrzymaniem niezależności od dawców (włączając w to firmy farmaceutyczne) została w tej organizacji zainicjowana dopiero w końcu 2003 roku pod wpływem różnych głosów krytycznych. Dopiero w kwietniu 2006 przedstawiono nowe zasady sponsorstwa, co wskazuje, że nie był to łatwy proces. Jednakże realizacja tych zasad nie jest ani gwarantowana ani skutecznie kontrolowana.
Cochrane Collaboration została założona w 1999 roku, czyli po około roku od założenia Instytutu Naukowego Dr Ratha w Kalifornii i w 7 lat po opublikowaniu kluczowych prac naukowych przez Dr Ratha i Linusa Paulinga na temat odkryć w dziedzinie naturalnej kontroli źródła chorób serca i rozsiewu raka w organizmie. Nasz cel – budowa nowego systemu opieki zdrowotnej bazującego na naukowo udokumentowanych naturalnych metodach i rozwój kierunków badań prowadzący do obniżenia i eliminacji chorób, a nie maskowania ich symptomów, był ogólnie znany od samego początku. Oponenci tego celu, czyli biznes bazujący na ekspansji chorób, zdawali sobie sprawę, że by kontynuować działanie muszą dyskredytować lub hamować dostęp do tej informacji. Organizacje o tzw. „niezależnym” charakterze czy tzw. „eksperci naukowi” często budujący swoje kariery na finansowym sponsorstwie ze strony biznesu farmaceutycznego odgrywają dużą rolę w tym procesie.
4. Dlaczego te znane już od roku wyniki badań zostają propagowane w teraz?
Wiedza na temat medycyny komórkowej odbija się coraz szerszym echem w Polsce. Dyskusje na ten temat odbywają się na stronach Internetowych, w salach wykładowych i prywatnych mieszkaniach. Coraz więcej ludzi rozumie, że zdrowia nie mierzy się ilością zrealizowanych recept, ale odpowiednią dietą, stylem życia i suplementacją witaminami w dawkach opartych na synergistycznym działaniu ich składników.
Coraz więcej ludzi nie chce zaakceptować, że ich zdrowie to źródło miliardowych dochodów i ogromny, globalny biznes. Ma to swoje konsekwencje. Zasady maksymalizacji zysków, a nie społeczna, czy indywidualna wartość odkrycia decydują o wyborze kierunków badań naukowych. W związku z tym promowane są te dziedziny, które wiodą do rozwiązań patentowych. Jako takie – przemysł farmaceutyczny inwestuje miliardy w rozwój lekow, przemysł żywieniowy buduje swoje zyski na GMO, czy biotechnologia na rozwoju terapii genowej. Nie ma tu miejsca i funduszy na rozwoj kierunków promujących witaminy, mineraly, czy naturalne sunstancje, których nie można patentować, a które mają niezaprzeczalne wartości dla zdrowia i obniżenia kosztów opieki zdrowotnej.
Od lat nasz Instytut prowadzi badania naukowe i kliniczne, które dokumentują kluczową rolę synergii substancji naturalnych w chorobach raka, serca i innych. Działalność edukacyjna Koalicji Dr Ratha i walka w obronie praw do naturalnej medycyny ma zakres globalny. Jej osiągnięcia zostały w zeszłym roku nagrodzone największej wagi uznaniem przez tych, co przeżyli KZ Auschwitz. Przekazali oni naszej organizacji pałeczkę Sztafety Pamięci i Życia – by utrzymać dla przyszłych pokoleń pamięć o zbrodniczej działalności korporacji IG Farben (zrzeszającej również firmy farmaceutyczne Bayer, BASF i Hoechst), jako ostrzeżenie, że historia ta może się powtórzyć. To wydarzenie nie mogło ujść uwagi.
Wytworzenie klimatu, w którym ludzie obawiają się witamin pomaga zalegalizować prawa ograniczające nasz dostęp do mikroelementów, mimo ich niezbędności dla utrzymania zdrowia i życia. Dyskusja nad nową legalizacją związaną z witaminami jest w tej chwili w toku w Polsce.
Obecna kampania przeciwko suplementacji witamin pozwala nam zdać sobie sprawę, że zdrowie nie zostanie nam dane dobrowolnie – o zdrowie musimy walczyć sami. Atak na witaminy to uznanie skuteczności naszego działania – więcej witamin może skrócić życie biznesowi chorób, ale nie nam.
|