Cytuję : " Ja jako lekarz za to, co robię, odpowiadam głową. Jeśli komuś zrobię krzywdę, samorząd lekarski może odebrać mi prawo wykonywania zawodu, odpowiadam też przed Rzecznikiem Praw Pacjenta, sądem powszechnym. Natomiast znachorzy nie odpowiadają za nic – tłumaczy dr Janicka." http://natemat.pl/177555,jerzy-zieba-dziala-jak-antyszczepi… Naprawdę? O jakiej odpowiedzialności jest mowa? Koń by się uśmiał! Jako pediatra z pewnością podaje dzieciom szczepionki. Załóżmy hipotetycznie, że : jeśli dziecko po podaniu przez tą panią szczepionki zostałoby sparaliżowane, dostało autyzmu, niedowładu, zaczęło cierpieć na zaburzenia rozwoju, a może dostało lekoopornej padaczki itd… to czy pani ta rzeczywiście odpowie za to głową? Za to, co jak sama powiedziała : jako lekarz zrobiła, bo kto temu dziecku szczepionkę podał. Przysłowiowy pan Józio spod budki z piwem? Tego typu twierdzenie o „odpowiadaniu głową” jest kpiną i sążnistym policzkiem wymierzonym rodzicom dzieci, które na tego typu skutki uboczne szczepionek przecież cierpią. Lekarze bardzo często omamiają wręcz społeczeństwo twierdząc, jaka to na nich spoczywa odpowiedzialność. Pięknie to brzmi, bo też tak powinno być. Jak jest jednak naprawdę? W rozmowie z jednym z lekarzy, kiedy poruszony był temat odpowiedzialności zawodowej, usłyszałem zdanie :”My już teraz żadnej odpowiedzialności nie ponosimy”. Osłupiały mówię : ”Jak to, przecież bierzesz zawsze na siebie odpowiedzialność za leczenie każdego człowieka”. W odpowiedzi słyszę : ”To tylko teoria, bo tak długo, jak stosuje się do procedur nikt i nic mi nie jest wstanie zrobić. Pacjent może umrzeć z powodu podanego mu leku, czy też dlatego, że coś poszło nie tak, z dokumentacją też można pokombinować, ale tak długo jak jestem w stanie wykazać, że zrobiłem wszystko zgodnie z procedurami jestem nietykalny, wtedy za nic nie odpowiadam, taka jest prawda”. Ta wypowiedź dała mi wiele do myślenia. Mam nadzieję, że nie tylko mnie. No więc, co by zrobiła wyżej wymieniona pani doktor pediatra, gdyby tak, hipotetycznie, się stało? Hipotetycznie spowodowała przecież, że dziecko zostało kaleką, że pozostanie uszkodzone do końca swojego życia. Czyż nie pozostałaby bezkarna dlatego, że przecież zrobiła wszystko zgodnie z procedurami!? Tak jest zawsze, bo przecież tysiące dzieci w Polsce cierpi z powodu podanych im szczepionek, a jednak żaden lekarz za to głowy nie stracił! No więc, to co powiedział mi mój znajomy lekarz jest prawdą czy nie? W takim razie kogo za to ukarać? Producenta szczepionki? Przecież on tej szczepionki nie podał. To kto jest winien uszkodzenia dziecka, ten kto szczepionkę wykonał czy ten który ją podał? Oczywiście wiele osób powie : „odpowiada za to producent szczepionki!”. Prawo jednak, żeby być prawiem, musi być ZAWSZE takie samo dla każdego, inaczej byłoby bezprawiem. I tutaj dochodzimy do następnego absurdu, a może bezprawia. Jest prawo, które nakazuje ukarać zabójcę, który zastrzelił swoją ofiarę z pistoletu, ale… nikt za ten czyn nie wsadza do więzienia producenta pistoletów. Przecież stare powiedzenie mówi, że to nie pistolety zabijają, tylko ci którzy ich używają. W przypadku uszkodzeń poprzez szczepionki jest dokładnie tak samo. To pani doktor „strzeliła w dziecko szczepionką”, ale tutaj, prawo nagle jest inne. Wygląda na to że George Orwell, autor książki „Rok 1984” miał rację, wszyscy są równi, ale niektórzy są zawsze trochę równiejsi. Niestety obecnie obowiązujące prawo ... pozostawia rodziców dziecka uszkodzonego szczepionkami samym sobie ....
[size=150]Cytuję : " Ja jako lekarz za to, co robię, odpowiadam głową. Jeśli komuś zrobię krzywdę, samorząd lekarski może odebrać mi prawo wykonywania zawodu, odpowiadam też przed Rzecznikiem Praw Pacjenta, sądem powszechnym. Natomiast znachorzy nie odpowiadają za nic – tłumaczy dr Janicka."[/size] http://natemat.pl/177555,jerzy-zieba-dziala-jak-antyszczepi… [size=150]Naprawdę? O jakiej odpowiedzialności jest mowa? Koń by się uśmiał! Jako pediatra z pewnością podaje dzieciom szczepionki. Załóżmy hipotetycznie, że : jeśli dziecko po podaniu przez tą panią szczepionki zostałoby sparaliżowane, dostało autyzmu, niedowładu, zaczęło cierpieć na zaburzenia rozwoju, a może dostało lekoopornej padaczki itd… to czy pani ta rzeczywiście odpowie za to głową? Za to, co jak sama powiedziała : jako lekarz zrobiła, bo kto temu dziecku szczepionkę podał. Przysłowiowy pan Józio spod budki z piwem?[/size] [color=#FF0000]Tego typu twierdzenie o „odpowiadaniu głową” jest kpiną i sążnistym policzkiem wymierzonym rodzicom dzieci, które na tego typu skutki uboczne szczepionek przecież cierpią. Lekarze bardzo często omamiają wręcz społeczeństwo twierdząc, jaka to na nich spoczywa odpowiedzialność. Pięknie to brzmi, bo też tak powinno być. Jak jest jednak naprawdę?[/color] W rozmowie z jednym z lekarzy, kiedy poruszony był temat odpowiedzialności zawodowej, usłyszałem zdanie :[size=150]”My już teraz żadnej odpowiedzialności nie ponosimy”.[/size] Osłupiały mówię : ”Jak to, przecież bierzesz zawsze na siebie odpowiedzialność za leczenie każdego człowieka”. W odpowiedzi słyszę : [size=150]”To tylko teoria, bo tak długo, jak stosuje się do procedur nikt i nic mi nie jest wstanie zrobić. Pacjent może umrzeć z powodu podanego mu leku, czy też dlatego, że coś poszło nie tak, z dokumentacją też można pokombinować, ale tak długo jak jestem w stanie wykazać, że zrobiłem wszystko zgodnie z procedurami jestem nietykalny, wtedy za nic nie odpowiadam, taka jest prawda”[/size]. Ta wypowiedź dała mi wiele do myślenia. Mam nadzieję, że nie tylko mnie. No więc, co by zrobiła wyżej wymieniona pani doktor pediatra, gdyby tak, hipotetycznie, się stało? Hipotetycznie spowodowała przecież,[size=150] że dziecko zostało kaleką,[/size] że pozostanie uszkodzone do końca swojego życia. [size=150]Czyż nie pozostałaby bezkarna dlatego, że przecież zrobiła wszystko zgodnie z procedurami!? [/size]Tak jest zawsze, bo przecież tysiące dzieci w Polsce cierpi z powodu podanych im szczepionek, a jednak żaden lekarz za to głowy nie stracił![size=150] No więc, to co powiedział mi mój znajomy lekarz jest prawdą czy nie?[/size] W takim razie kogo za to ukarać? Producenta szczepionki? Przecież on tej szczepionki nie podał. To kto jest winien uszkodzenia dziecka, ten kto szczepionkę wykonał czy ten który ją podał? Oczywiście wiele osób powie : „odpowiada za to producent szczepionki!”. Prawo jednak, żeby być prawiem, musi być ZAWSZE takie samo dla każdego, inaczej byłoby bezprawiem. I tutaj dochodzimy do następnego absurdu, a może bezprawia. Jest prawo, które nakazuje ukarać zabójcę, który zastrzelił swoją ofiarę z pistoletu, ale… nikt za ten czyn nie wsadza do więzienia producenta pistoletów. Przecież stare powiedzenie mówi, że to nie pistolety zabijają, tylko ci którzy ich używają. W przypadku uszkodzeń poprzez szczepionki jest dokładnie tak samo. To pani doktor „strzeliła w dziecko szczepionką”, ale tutaj, prawo nagle jest inne. Wygląda na to że George Orwell, autor książki „Rok 1984” miał rację, wszyscy są równi, ale niektórzy są zawsze trochę równiejsi. [size=150]Niestety obecnie obowiązujące prawo ... pozostawia rodziców dziecka uszkodzonego szczepionkami samym sobie ....[/size]
|