Autor |
Wiadomość |
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Spotkało się dwóch panów, jeden żali się drugiemu: - Wiesz Zenek, żona zrobiła się bardzo marudna i od pól roku mnie zanudza. Cały czas przychodzi z tym samym. - Z czym? - Chce, żebym wyniósł choinkę na śmietnik.
Spotkało się dwóch panów, jeden żali się drugiemu: - Wiesz Zenek, żona zrobiła się bardzo marudna i od pól roku mnie zanudza. Cały czas przychodzi z tym samym. - Z czym? - Chce, żebym wyniósł choinkę na śmietnik.
|
|
|
|
Napisane: 2014-02-02, 13:09 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Blondynka już dłuższy czas stoi na przystanku autobusowym. Przechodzi obok chłopak i jej mówi: - Ślicznotko, ten autobus kursuje tylko w święta. - No, to mam wielkie szczęście, bo dzisiaj są moje imieniny
Blondynka już dłuższy czas stoi na przystanku autobusowym. Przechodzi obok chłopak i jej mówi: - Ślicznotko, ten autobus kursuje tylko w święta. - No, to mam wielkie szczęście, bo dzisiaj są moje imieniny
|
|
|
|
Napisane: 2014-02-01, 23:09 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Na zamku króla żył pewien dworzanin. Od lat ogarnięty był obsesją popieszczenia języczkiem ślicznych piersi Królowej. Tylko świadomość kary śmierci połączonej z kastrowaniem powstrzymywała go przed zaspokojeniem swoich żądz. Pewnego razu dworzanin zdradził swoje rozterki nadwornemu medykowi. Medyk zaproponował pewne wyjście z sytuacji, więc panowie zawarli dżentelmeński układ. Medyk miał użyć swoich wpływów oraz magicznych ziół, aby umożliwić spełnienie marzeń dworzanina, za co ten zobowiązał się zapłacić tysiąc dukatów w złocie. Następnego dnia, medyk jak zwykle przygotował leczniczą kąpiel dla Królowej. Korzystając z chwili królewskiej nieuwagi, wsypał do staniczka szczyptę białego proszku wywołującego uporczywe swędzenie. Kiedy tylko Królowa się ubrała, proszek natychmiast zaczął działać. Nie pomagały żadne maści, swędzenie wciąż narastało na sile. Doszło nawet do obrazy kilku posłów obcych mocarstw. Nieprzystojne drapanie się po biuście odbierało Królowej cały majestat. Król w końcu posłał po medyka. Medyk rzecz obadał dokładnie, a jakże, po czym stwierdził, że tylko specjalny enzym występujący w ślinie, dozowany przez cztery godziny, może wyleczyć uczulenie. Na zamku jest pewien dworzanin, a testy wykazały, że jego ślina może być całkiem dobrym lekarstwem. Król natychmiast posłał po dworzanina... Zobowiązany kontraktem medyk, dał dworzaninowi garść antidotum, które ten szybko włożył do ust i udał się do apartamentów Królowej. Przez bite cztery godziny dworzanin używał sobie za wszystkie lata. Kiedy czas minął, dworzanin był kompletnie wyczerpany, a także wyleczony ze swojej obsesji. Następnego dnia medyk spotkawszy dworzanina na zamkowym dziedzińcu, zgodnie z umową zażądał tysiąca złotych dukatów. Zaspokojony już dworzanin zaczął się wykręcać od zapłaty, wymawiając się niewielkim wysiłkiem ze strony medyka. Mocno zniesmaczony medyk udał się do swojej komnaty, gdzie przygotował następną porcję swędzącego proszku. Rankiem medyk udał się do apartamentów Króla, gdzie wsypał proszek w świeżo wyprane królewskie gacie. W południe... Król posłał po dworzanina...
Na zamku króla żył pewien dworzanin. Od lat ogarnięty był obsesją popieszczenia języczkiem ślicznych piersi Królowej. Tylko świadomość kary śmierci połączonej z kastrowaniem powstrzymywała go przed zaspokojeniem swoich żądz. Pewnego razu dworzanin zdradził swoje rozterki nadwornemu medykowi. Medyk zaproponował pewne wyjście z sytuacji, więc panowie zawarli dżentelmeński układ. Medyk miał użyć swoich wpływów oraz magicznych ziół, aby umożliwić spełnienie marzeń dworzanina, za co ten zobowiązał się zapłacić tysiąc dukatów w złocie. Następnego dnia, medyk jak zwykle przygotował leczniczą kąpiel dla Królowej. Korzystając z chwili królewskiej nieuwagi, wsypał do staniczka szczyptę białego proszku wywołującego uporczywe swędzenie. Kiedy tylko Królowa się ubrała, proszek natychmiast zaczął działać. Nie pomagały żadne maści, swędzenie wciąż narastało na sile. Doszło nawet do obrazy kilku posłów obcych mocarstw. Nieprzystojne drapanie się po biuście odbierało Królowej cały majestat. Król w końcu posłał po medyka. Medyk rzecz obadał dokładnie, a jakże, po czym stwierdził, że tylko specjalny enzym występujący w ślinie, dozowany przez cztery godziny, może wyleczyć uczulenie. Na zamku jest pewien dworzanin, a testy wykazały, że jego ślina może być całkiem dobrym lekarstwem. Król natychmiast posłał po dworzanina... Zobowiązany kontraktem medyk, dał dworzaninowi garść antidotum, które ten szybko włożył do ust i udał się do apartamentów Królowej. Przez bite cztery godziny dworzanin używał sobie za wszystkie lata. Kiedy czas minął, dworzanin był kompletnie wyczerpany, a także wyleczony ze swojej obsesji. Następnego dnia medyk spotkawszy dworzanina na zamkowym dziedzińcu, zgodnie z umową zażądał tysiąca złotych dukatów. Zaspokojony już dworzanin zaczął się wykręcać od zapłaty, wymawiając się niewielkim wysiłkiem ze strony medyka. Mocno zniesmaczony medyk udał się do swojej komnaty, gdzie przygotował następną porcję swędzącego proszku. Rankiem medyk udał się do apartamentów Króla, gdzie wsypał proszek w świeżo wyprane królewskie gacie. W południe... Król posłał po dworzanina...
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-26, 11:18 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Mówi córka do matki w sklepie: - Mamo kup mi lizaka. - Nas ledwo na chleb stać, a ty chcesz lizaka. Marlboro czerwone poproszę.
Mówi córka do matki w sklepie: - Mamo kup mi lizaka. - Nas ledwo na chleb stać, a ty chcesz lizaka. Marlboro czerwone poproszę.
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-26, 10:53 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Milioner zrobił przyjęcie urodzinowe. Zaprosił mnóstwo ludzi, nagle woła wszystkich nad basen i mówi: - Organizuję konkurs - kto przepłynie basen pełen krokodyli otrzyma nagrodę, czyli 1 000 000$. Brak chętnych. - OK - mówi milioner - dostanie milion i moje Ferrari... Nadal brak chętnych. - Hmm... Milion dolców, Ferrari i... moją najlepszą ku*wę! Nagle plusk i... w basenie gość macha ręk ami ile sił i płynie tak szybko, jak tylko daje radę. Wychodzi po drugiej stronie basenu i zdyszany mówi: - Gdzie jest ta ku*wa? Na to milioner: - Spokojnie, masz tu milion dolarów... - Gdzie jest ta ku*wa? - powtarza gość z basenu. - Spokojnie, masz milion i moje Ferrari... Na to zadyszany gość: - Gdzie jest ta ku*wa co mnie wepchnęła?!
Milioner zrobił przyjęcie urodzinowe. Zaprosił mnóstwo ludzi, nagle woła wszystkich nad basen i mówi: - Organizuję konkurs - kto przepłynie basen pełen krokodyli otrzyma nagrodę, czyli 1 000 000$. Brak chętnych. - OK - mówi milioner - dostanie milion i moje Ferrari... Nadal brak chętnych. - Hmm... Milion dolców, Ferrari i... moją najlepszą ku*wę! Nagle plusk i... w basenie gość macha ręk ami ile sił i płynie tak szybko, jak tylko daje radę. Wychodzi po drugiej stronie basenu i zdyszany mówi: - Gdzie jest ta ku*wa? Na to milioner: - Spokojnie, masz tu milion dolarów... - Gdzie jest ta ku*wa? - powtarza gość z basenu. - Spokojnie, masz milion i moje Ferrari... Na to zadyszany gość: - Gdzie jest ta ku*wa co mnie wepchnęła?!
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-25, 22:37 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Światła na skrzyżowaniu. Stoi Łada Kalina a obok Ferrari F50. Kierowca Łady odkręca szybę i pokazuje kierowcy Ferrari żeby zrobił to samo. Kierowca Ferrari opuszcza szybę. Kierowa Łady się pyta: - Powiedz mi przyjacielu. Jak się sprawuje ten twój samochód? Dobry on chociaż, czy nie bardzo? Bo jak tak patrzę po ulicach, to jednak mało ludzi się decyduje żeby go kupić.
Światła na skrzyżowaniu. Stoi Łada Kalina a obok Ferrari F50. Kierowca Łady odkręca szybę i pokazuje kierowcy Ferrari żeby zrobił to samo. Kierowca Ferrari opuszcza szybę. Kierowa Łady się pyta: - Powiedz mi przyjacielu. Jak się sprawuje ten twój samochód? Dobry on chociaż, czy nie bardzo? Bo jak tak patrzę po ulicach, to jednak mało ludzi się decyduje żeby go kupić.
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-25, 22:05 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Biedny, samotny Żyd, mieszkający w kwaterunkowym mieszkaniu ze swoją niewidomą matką, w swoich codziennych modlitwach błagał Boga o poprawę swego losu. W końcu Bóg postanowił odpowiedzieć na jego modlitwy. Objawił się Żydowi i powiedział, że spełni jedno jego życzenie. Ten zamyślił się i powiedział: - Boże, chciałbym, żeby moja matka zobaczyła, jak moja żona wiesza na szyi mojej córki wart dwadzieścia milionów dolarów brylantowy naszyjnik w czasie, gdy siedzimy w naszym Mercedesie 600 zaparkowanym obok basenu zaraz obok naszej rezydencji w Beverly Hills. Bóg (do siebie) - Muszę się jeszcze od tych Żydów wiele nauczyć...
Biedny, samotny Żyd, mieszkający w kwaterunkowym mieszkaniu ze swoją niewidomą matką, w swoich codziennych modlitwach błagał Boga o poprawę swego losu. W końcu Bóg postanowił odpowiedzieć na jego modlitwy. Objawił się Żydowi i powiedział, że spełni jedno jego życzenie. Ten zamyślił się i powiedział: - Boże, chciałbym, żeby moja matka zobaczyła, jak moja żona wiesza na szyi mojej córki wart dwadzieścia milionów dolarów brylantowy naszyjnik w czasie, gdy siedzimy w naszym Mercedesie 600 zaparkowanym obok basenu zaraz obok naszej rezydencji w Beverly Hills. Bóg (do siebie) - Muszę się jeszcze od tych Żydów wiele nauczyć...
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-25, 19:52 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
W wagoniku kolejki na Kasprowy turysta konwersuje z góralem: - Baco, a co by było, gdyby ta lina się urwała? - A to by było.... trzeci roz w tym tygodniu..
W wagoniku kolejki na Kasprowy turysta konwersuje z góralem: - Baco, a co by było, gdyby ta lina się urwała? - A to by było.... trzeci roz w tym tygodniu..
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-17, 01:07 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Mosze kupił za sto rubli osła od pewnego chłopa. Chłop miał mu przyprowadzić osła następnego dnia. I rzeczywiście, następnego dnia ów chłop się zjawia, jednak bez osła. - Gdzie mój osioł? - Zdechł. - To oddaj moje sto rubli. - Już przetraciłem. - Dobra, to przynieś mi tego zdechłego osła. - Przynieść? Jak to? Co z nim zrobicie? - Loterię urządzę. Spotkali się po miesiącu, chłop pyta Mośka: - I jak poszła loteria? - Dobrze, sprzedałem 450 losów po 2 ruble, zarobiłem 898 rubli. - I nikt nie wygrał? - Jeden goj wygrał to ośle truchło... Marudził strasznie, więc zwróciłem mu te dwa ruble.
Mosze kupił za sto rubli osła od pewnego chłopa. Chłop miał mu przyprowadzić osła następnego dnia. I rzeczywiście, następnego dnia ów chłop się zjawia, jednak bez osła. - Gdzie mój osioł? - Zdechł. - To oddaj moje sto rubli. - Już przetraciłem. - Dobra, to przynieś mi tego zdechłego osła. - Przynieść? Jak to? Co z nim zrobicie? - Loterię urządzę. Spotkali się po miesiącu, chłop pyta Mośka: - I jak poszła loteria? - Dobrze, sprzedałem 450 losów po 2 ruble, zarobiłem 898 rubli. - I nikt nie wygrał? - Jeden goj wygrał to ośle truchło... Marudził strasznie, więc zwróciłem mu te dwa ruble.
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-13, 20:54 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: Mój ulubiony kawał |
|
|
Szedł sobie jeżyk przez sad, nagle spadło przed nim jabłko. Już miał je zjeść, gdy nie wiedzieć skąd pojawiła się wielka dupa i zjadła jabłko. Co to było? - powiedział na głos zdziwiony jeżyk. Wtedy wielka dupa pojawiła się ponownie i odpowiedziała: - Antonówka.
Szedł sobie jeżyk przez sad, nagle spadło przed nim jabłko. Już miał je zjeść, gdy nie wiedzieć skąd pojawiła się wielka dupa i zjadła jabłko. Co to było? - powiedział na głos zdziwiony jeżyk. Wtedy wielka dupa pojawiła się ponownie i odpowiedziała: - Antonówka.
|
|
|
|
Napisane: 2014-01-13, 20:17 |
|
|
|
|