szostoll napisał(a):
Rozumiem że zwolennicy kierują się znacznie niższą ceną takiego paliwa, ale czy tak jest na pewno? Kiedy koszt montażu się zwróci? Jakie są argumenty przeciwników?
Przy ganianiu jakieś 40 tysięcy rocznie rachunek dla mnie prosty i logiczny.
różnica - załóżmy 2 zł/l LPG, a 4,6 za benię. Średnio na LPG 20 zł mnie 100 km wyjdzie, na beni 36,8.
8000 PLN rocznie - gaz, a około 15 tysi za benzynkę, to tak na szybko, nie wnikając w przecinki. Nawet częstsza wymiana świec, czy dodatkowe wymiany filtrów gazu itd., droższy przegląd nie wpłynie na to, że instalka zwraca się po niecałym roku.
Ja jtem zdania, że to nie gaz zabija auto, a jedynie pożal się Boże magicy, co to się za fachowców podają - którzy nie potrafią albo dobrać elementów instalki poprawnie, albo założyć tego.
Ponadto w starych instalkach (I i II generacja) jeżeli coś się dzieje z motorkiem - często użytkownicy są sami sobie winni jak chcą przyoszczędzić - popularne przykręcenie śrubki powoduje zbytnie zubożenie mieszanki, a tym samym spory wzrost jej temperatury spalania - stąd gniazda zaworowe bądź zawory mówią papa.
Co do sekwencji - gaziarzom się generalnie nie chce tego zestroić, prawidłowo winno być tak, że wpinasz się do kompa gazowego, bierzesz gaziarza, laptopa mu na kolana i zestrajamy instalkę pod obciążeniem, potem ewentualnie jakieś drobne korekty.
Przy zaawansowanych instalkach warunek konieczny - IDEALNA praca silnika na benzynie, jeśli są jakieś problemy na beni - na 100% będą i na gazie. Generalnie w takim przypadku monter nie powinien się nawet tykać montażu.
Chyba tyle ;)
A. Gazu nie założyłbym do "niedzielnego" auta
[quote="szostoll"]Rozumiem że zwolennicy kierują się znacznie niższą ceną takiego paliwa, ale czy tak jest na pewno? Kiedy koszt montażu się zwróci? Jakie są argumenty przeciwników?[/quote]
Przy ganianiu jakieś 40 tysięcy rocznie rachunek dla mnie prosty i logiczny.
różnica - załóżmy 2 zł/l LPG, a 4,6 za benię. Średnio na LPG 20 zł mnie 100 km wyjdzie, na beni 36,8.
8000 PLN rocznie - gaz, a około 15 tysi za benzynkę, to tak na szybko, nie wnikając w przecinki. Nawet częstsza wymiana świec, czy dodatkowe wymiany filtrów gazu itd., droższy przegląd nie wpłynie na to, że instalka zwraca się po niecałym roku.
Ja jtem zdania, że to nie gaz zabija auto, a jedynie pożal się Boże magicy, co to się za fachowców podają - którzy nie potrafią albo dobrać elementów instalki poprawnie, albo założyć tego.
Ponadto w starych instalkach (I i II generacja) jeżeli coś się dzieje z motorkiem - często użytkownicy są sami sobie winni jak chcą przyoszczędzić - popularne przykręcenie śrubki powoduje zbytnie zubożenie mieszanki, a tym samym spory wzrost jej temperatury spalania - stąd gniazda zaworowe bądź zawory mówią papa.
Co do sekwencji - gaziarzom się generalnie nie chce tego zestroić, prawidłowo winno być tak, że wpinasz się do kompa gazowego, bierzesz gaziarza, laptopa mu na kolana i zestrajamy instalkę pod obciążeniem, potem ewentualnie jakieś drobne korekty.
Przy zaawansowanych instalkach warunek konieczny - IDEALNA praca silnika na benzynie, jeśli są jakieś problemy na beni - na 100% będą i na gazie. Generalnie w takim przypadku monter nie powinien się nawet tykać montażu.
Chyba tyle ;)
A. Gazu nie założyłbym do "niedzielnego" auta ;-)