Naryngenina - składnik grejpfrutów nadający im gorzki smak, blokuje produkcję CYP1A2, opóźniając usuwanie kofeiny z organizmu. W efekcie, przedłuża jej okres półtrwania o ponad 30%. Nieważne. Nie przekłada się to na znaczące efekty kliniczne (4). Ale...Sok grejpfrutowy może czasem... zabić. Grejpfruty są obładowane witaminami i minerałami, i co z tego?, skoro niekiedy te owoce mogą narobić dużo szkody. Potrafią tworzyć naprawdę niebezpieczne związki z wieloma preparatami stosowanymi w leczeniu. A jest to spowodowane w dużej mierze zawartością w tych owocach furanokumaryn (25). Są to substancje wytwarzane przez niektóre rośliny jako obrona przed różnymi rodzajami owadów i ssaków. Rośliny nie mają zębów ani pazurów, ale mają dysponują swoimi sposobami na to by się bronić przed tymi, którzy chcieliby je skonsumować. Jedną z metod jest produkcja furanokumaryn. Warto się przyjrzeć tym substancjom i BARDZO uważać podczas letnich ( i nie tylko) spacerów na roślinę produkującą je w hurtowych ilościach. Jest to barszcz Sosnowskiego . Wygląda niczym gigantyczny koper z baldachimami białych kwiatków. Osiąga wysokość do 5 metrów. Występuje powszechnie. Ekstremalnie szybko rośnie. I może nawet zabić. Został sprowadzony ze Związku Radzieckiego na początku lat 50. Zawiera różne składniki odżywcze (obok tych trujących dla ludzi). Bydłu i trzodzie chlewnej nie szkodzi. Podobno, radzieccy uczeni uznali kiedyś , że będzie świetny jako pasza dla zwierząt hodowlanych . Szkoda, że okazał się groźny dla ludzi. W niekontrolowany sposób zaczął się rozprzestrzeniać. Ma bowiem skłonność do panoszenia się . Wypiera inne gatunki z sąsiedztwa. Jest problemem w wielu krajach na świecie, (też tych, które miały szczęście nie mieć bliższych kontaktów ze Związkiem Radzieckim, np. w USA). A do Anglii sprowadzono go jako roślinę ozdobną, ale szybko sama wyprowadziła się z ogródków. To jedna z najbardziej toksycznych roślin. Jej sok, bogaty w furanokumaryny, może spowodować obrażenia ciała w połączeniu ze światłem słonecznym. Efektem mogą być pęcherze, trudno gojące się rany, trwałe blizny, utrzymujące się latami ciemne przebarwienia, uszkodzenia dróg oddechowych , a po kontakcie z oczami – nawet ślepota. Pierwszym objawem jest bagatelizowane często zaczerwienienie, pieczenie, swędzenie skóry. Potem jest dużo groźniej. Wystarczy przejść obok tej rośliny, żeby sobie zaszkodzić i np. doznać poparzeń. Bo furanokumaryny zawarte w niej unoszą się w otaczającym powietrzu, szczególnie kiedy jest gorąco i panuje wysoka wilgotność powietrza. Warto wiedzieć jak wygląda ta „roślinka” i … koniecznie uświadomić o tym dzieci. Jeden z przykładów, jak bardzo trzeba na nią uważać to przypadek śmierci 67-letniej kobiety , która w czerwcu tego roku w siemianowickim szpitalu zmarła po oparzeniu barszczem Sosnowskiego. Podczas koszenia trawnika oparzyła rękę, było to zaledwie 5 procent powierzchni ciała. Cierpiała na inne schorzenia sprawiające, że jej układ odpornościowy był znacznie osłabiony. Grejpfruty też zawierają furanokumaryny . Wprawdzie nie ma ich w tych owocach tak wiele, by same w sobie, były toksyczne. Ale mogą stanowić zagrożenie dla osób przyjmujących niektóre leki. I właśnie dlatego grejpfruty powinny być dla niektórych „zakazanym owocem”. Bowiem grapefruit potrafi sprawić, że dawka terapeutyczna leku staje się nagle dawką toksyczną. Jak? Bo powoduje „blokadę drogi”. Furanokumaryny ingerują w działanie enzymów decydujących o losach aż 50% stosowanych dzisiaj leków. Te enzymy „urzędują” w jelitach i są zaangażowane w metabolizm wielu substancji. Krótko mówiąc- one kontrolują ilość przeróżnych związków , która dostaje się aktualnie do krwioobiegu. (Chodzi o izoenzymy 3A4 cytochromu P450, w skrócie- CYP3A4). Składniki grejpfrutów (furanokumaryny) powodują ich nieodwracalną inaktywację (wyłączenie). Co to konkretnie znaczy? U osób spożywających grejpfruty lub pijących ich sok, niektóre leki nie mogą być metabolizowane (usuwane, unieszkodliwiane) , dopóki nowe enzymy CYP3A4 nie zostaną znowu wyprodukowane (6). A taka sytuacja może trwać przez jeszcze przez kilka następnych dni po zaprzestaniu spożycia np. soku z grejpfrutów , jeśli on był pity wcześniej w sposób regularny. Interakcja może wystąpić nawet jeśli po grejpfruty sięgaliśmy na wiele godzin przed przyjęciem leku. To właśnie prowadzi nieraz do nieumyślnego przedawkowania leku - kiedy dawka terapeutyczna zamienia się nieoczekiwanie w towarzystwie grejpfrutów w toksyczną. Badacze kanadyjscy w słynnym artykule z 2012 roku " Grejpfrut- interakcje z lekami. Zakazany owoc czy możliwe do uniknięcia konsekwencje?" (7) opublikowanym na łamach „Journal of Canadian Medical Association” ostrzegali że grejpfruty reagują z dużą liczbą leków przyjmowanych codziennie przez miliony ludzi, i mogą powodować katastrofalne skutki uboczne poczynając od krwawień z przewodu pokarmowego , niewydolność nerek, bóle mięśni po groźne zaburzenia rytmu serca. Zdumiewające, że już jedna szklanka soku grejpfrutowego wystarczy nieraz by potroić siłę działania leków stosowanych w walce z rakiem, bólem, podwyższonym poziomem cholesterolu LDL, czy chorobami serca. Ponad 20 lat temu lekarze odkryli, że grejpfruty potrafią sprawić, że niektóre różne medykamenty stają się niebezpiecznie silnie działające. Od tamtej pory liczba takich leków bardzo wzrosła, ponieważ na rynek są wprowadzane wciąż nowe.
Naryngenina - [size=150]składnik grejpfrutów[/size] nadający im gorzki smak, blokuje produkcję CYP1A2, opóźniając usuwanie kofeiny z organizmu. W efekcie, przedłuża jej okres półtrwania o ponad 30%. Nieważne. Nie przekłada się to na znaczące efekty kliniczne (4). Ale...Sok grejpfrutowy może czasem... zabić. Grejpfruty są obładowane witaminami i minerałami, i co z tego?, skoro niekiedy te owoce mogą narobić dużo szkody. Potrafią tworzyć naprawdę niebezpieczne związki z wieloma preparatami stosowanymi w leczeniu. A jest to spowodowane w dużej mierze zawartością w tych owocach furanokumaryn (25). Są to substancje wytwarzane przez niektóre rośliny jako obrona przed różnymi rodzajami owadów i ssaków. Rośliny nie mają zębów ani pazurów, ale mają dysponują swoimi sposobami na to by się bronić przed tymi, którzy chcieliby je skonsumować. Jedną z metod jest produkcja furanokumaryn. Warto się przyjrzeć tym substancjom i BARDZO uważać podczas letnich ( i nie tylko) spacerów na roślinę produkującą je w hurtowych ilościach. Jest to barszcz Sosnowskiego . Wygląda niczym gigantyczny koper z baldachimami białych kwiatków. Osiąga wysokość do 5 metrów. Występuje powszechnie. Ekstremalnie szybko rośnie. I może nawet zabić. Został sprowadzony ze Związku Radzieckiego na początku lat 50. Zawiera różne składniki odżywcze (obok tych trujących dla ludzi). Bydłu i trzodzie chlewnej nie szkodzi. Podobno, radzieccy uczeni uznali kiedyś , że będzie świetny jako pasza dla zwierząt hodowlanych . Szkoda, że okazał się groźny dla ludzi. W niekontrolowany sposób zaczął się rozprzestrzeniać. Ma bowiem skłonność do panoszenia się . Wypiera inne gatunki z sąsiedztwa. Jest problemem w wielu krajach na świecie, (też tych, które miały szczęście nie mieć bliższych kontaktów ze Związkiem Radzieckim, np. w USA). A do Anglii sprowadzono go jako roślinę ozdobną, ale szybko sama wyprowadziła się z ogródków. To jedna z najbardziej toksycznych roślin. Jej sok, bogaty w furanokumaryny, może spowodować obrażenia ciała w połączeniu ze światłem słonecznym. Efektem mogą być pęcherze, trudno gojące się rany, trwałe blizny, utrzymujące się latami ciemne przebarwienia, uszkodzenia dróg oddechowych , a po kontakcie z oczami – nawet ślepota. Pierwszym objawem jest bagatelizowane często zaczerwienienie, pieczenie, swędzenie skóry. Potem jest dużo groźniej. Wystarczy przejść obok tej rośliny, żeby sobie zaszkodzić i np. doznać poparzeń. Bo furanokumaryny zawarte w niej unoszą się w otaczającym powietrzu, szczególnie kiedy jest gorąco i panuje wysoka wilgotność powietrza. Warto wiedzieć jak wygląda ta „roślinka” i … koniecznie uświadomić o tym dzieci. Jeden z przykładów, jak bardzo trzeba na nią uważać to przypadek śmierci 67-letniej kobiety , która w czerwcu tego roku w siemianowickim szpitalu zmarła po oparzeniu barszczem Sosnowskiego. Podczas koszenia trawnika oparzyła rękę, było to zaledwie 5 procent powierzchni ciała. Cierpiała na inne schorzenia sprawiające, że jej układ odpornościowy był znacznie osłabiony. Grejpfruty też zawierają furanokumaryny . Wprawdzie nie ma ich w tych owocach tak wiele, by same w sobie, były toksyczne. Ale mogą stanowić zagrożenie dla osób przyjmujących niektóre leki. I właśnie dlatego grejpfruty powinny być dla niektórych „zakazanym owocem”. Bowiem grapefruit potrafi sprawić, że dawka terapeutyczna leku staje się nagle dawką toksyczną. Jak? Bo powoduje „blokadę drogi”. Furanokumaryny ingerują w działanie enzymów decydujących o losach aż 50% stosowanych dzisiaj leków. Te enzymy „urzędują” w jelitach i są zaangażowane w metabolizm wielu substancji. Krótko mówiąc- one kontrolują ilość przeróżnych związków , która dostaje się aktualnie do krwioobiegu. (Chodzi o izoenzymy 3A4 cytochromu P450, w skrócie- CYP3A4). Składniki grejpfrutów (furanokumaryny) powodują ich nieodwracalną inaktywację (wyłączenie). Co to konkretnie znaczy? U osób spożywających grejpfruty lub pijących ich sok, niektóre leki nie mogą być metabolizowane (usuwane, unieszkodliwiane) , dopóki nowe enzymy CYP3A4 nie zostaną znowu wyprodukowane (6). A taka sytuacja może trwać przez jeszcze przez kilka następnych dni po zaprzestaniu spożycia np. soku z grejpfrutów , jeśli on był pity wcześniej w sposób regularny. Interakcja może wystąpić nawet jeśli po grejpfruty sięgaliśmy na wiele godzin przed przyjęciem leku. To właśnie prowadzi nieraz do nieumyślnego przedawkowania leku - kiedy dawka terapeutyczna zamienia się nieoczekiwanie w towarzystwie grejpfrutów w toksyczną. Badacze kanadyjscy w słynnym artykule z 2012 roku " Grejpfrut- interakcje z lekami. Zakazany owoc czy możliwe do uniknięcia konsekwencje?" (7) opublikowanym na łamach „Journal of Canadian Medical Association” ostrzegali że grejpfruty reagują z dużą liczbą leków przyjmowanych codziennie przez miliony ludzi, i mogą powodować katastrofalne skutki uboczne poczynając od krwawień z przewodu pokarmowego , niewydolność nerek, bóle mięśni po groźne zaburzenia rytmu serca. Zdumiewające, że już jedna szklanka soku grejpfrutowego wystarczy nieraz by potroić siłę działania leków stosowanych w walce z rakiem, bólem, podwyższonym poziomem cholesterolu LDL, czy chorobami serca. Ponad 20 lat temu lekarze odkryli, że grejpfruty potrafią sprawić, że niektóre różne medykamenty stają się niebezpiecznie silnie działające. Od tamtej pory liczba takich leków bardzo wzrosła, ponieważ na rynek są wprowadzane wciąż nowe.
|