dietetyk wrocław AAAA

Strefa czasowa: UTC + 2





Odpowiedz
Nazwa użytkownika:
Tytuł:
Treść wiadomości:
Wpisz tutaj treść wiadomości. Nie może mieć ona więcej niż 60000 znaków. 

Uśmieszki
:-) ;-) :-> :-D :-P :-o :mrgreen: :lol: :-( :-| :-/ :-? :-x :shock: :cry: :oops: 8-) :evil: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :diabel: :krew: :alien: :aragorn: :run: :crush: :compcrush: :cygaro: :dog: :druch: :drunk: :rambo: :gilotyna: :pistoldance: :hulk: :jackass: :jedi: :kolejka: :jury: :koncert: :hit: :bullets: :newyear: :notcool: :ohno: :bored:
Pokaż więcej uśmieszków
Rozmiar:
Kolor tekstu
Opcje:
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest wyłączony
Uśmieszki są włączone
Wyłącz BBCode
Wyłącz uśmieszki
Podaj nazwę aktualnego miesiąca
Podaj nazwę aktualnego miesiąca:
   

Przegląd tematu - brak sensu życia...
Autor Wiadomość
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
aerobit napisał(a):
Ciężko w życiu mają też Ci, którzy starają się przypodobać innym. Miej zawsze swoje zdanie, ale to nie znaczy, żebyś stawała na przekór dobrym radom.


nigdy nie próbowałam się komuś przypodobać, zawsze byłam sobą może dlatego nie mam wielu znajomych bo nie znoszę kłamstwa, chamstwa, dwulicowości... po prostu nie chcę mieć z takimi ludźmi do czynienia poza zwykłym "cześć" ... co do własnego zdania mam je zawsze.. z dobrych rad korzystam przynajmniej staram się analizować.. zawsze potrafię przyznać się do błędu, przecież jestem tylko człowiekiem, każdy ma prawo się mylić...

a co do tego porównania to ciężko mi zrozumieć... bo jaki normalny chłopak ubiera się w dziewczęce ubrania? jeśli chodzi ci o orientację to ok rozumiem, że można się bać reakcji ludzi chociaż przyznam, że tego nie popieram...
Post Napisane: 2010-11-23, 23:48
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
Ktoś kiedyś powiedział, że życie to jest teatr...pewnie coś w tym jest. Podobno każdemu jest dane cierpienie, na miarę jego sił. Niedługo pewnie założysz swoją rodzinę i będziesz się o nią troszczyć, chociaż kłótni rodziców nie zapomina się nigdy...:) Ciężko w życiu mają też Ci, którzy starają się przypodobać innym. Miej zawsze swoje zdanie, ale to nie znaczy, żebyś stawała na przekór dobrym radom. Wyobrażasz sobie co musi czuć chłopak, który uwielbia ubierać się w ubrania dziewczyn i żyje w ciągłym strachu, żeby nie zobaczyła tego mama, bo go wyśmieje, wyszydzi...to też jest powód do utraty sensu w sprawiedliwość....
Post Napisane: 2010-11-23, 22:09
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
Alejandra napisał(a):
Jesteś wrażliwą osobą współczującą sobie i innym. I to wielki dar

myślę, że to nie dar a przekleństwo...

Alejandra napisał(a):
Rozejrzyj się, może wokół Ciebie jest ktoś, komu mogłabyś pomóc? Może mama, tata, rodzeństwo, jakaś osoba w szkole? Jeżeli Ci się uda, to poczujesz się na pewno lepiej, gwarantuję.


rodzicom cały czas próbuje pomóc.. mają kryzys małżeński... wiem, że przynajmniej jedno z nich oczekuje pomocy swoich dzieci... ale tylko ja chyba wykazuje zainteresowanie i chęć pomocy im... rodzeństwo? oni mają już swoje życie dzieci, mężów... mnie nie jest przykro dlatego że to wszystko odbija się na mnie tylko dlatego że widzę jak rodzice cierpią, a jeśli oni nie będą szczęśliwi to ja też... nie potrafię...


Alejandra napisał(a):
Problemy staraj się rozwiązać zamiast walić głową w ścianę (co na pewno nie pomoże). Usiądź, posłuchaj serca i działaj zgodnie z własnym dobrym serduszkiem. I pamiętaj: w życiu wszystko się zmienia, a więc nie będzie tylko źle. Cierpliwość jest chyba najważniejsza. Przecież o tym wiesz. Wystarczy, że posłuchasz siebie. Wiem to, bo wieżę, że każdy z nas jest wspaniały, musi tylko to odkryć.


Jestem z tych którzy wiedzą jak rozwiązywać problemy.. zawsze przy jakichś kłótniach itp. wykazywałam chęć rozmowy aby wszystko wyjaśnić.. niekiedy się udawało.. niestety jest w moim życiu jedna osoba, która od kiedy pamiętam stara się mnie za przeproszeniem udupić... jest mi bliską osobą zawsze zależało mi żeby jakoś się dogadywać... Ale właśnie wczoraj po raz setny przekonałam się że się nie da... i to było po raz ostatni.. mam swój honor... często kierowałam się głosem serca ale często okazywało się że nie było to dobre... cierpliwość? uważam że miałam jej nadto..


Alejandra napisał(a):
Koleżanki? A po co Ci one? Bądź sobie przyjacielem, a świat zacznie Ci sprzyjać. Chłopak? Sam się znajdzie, jeżeli pokochasz sama siebie. Jesteś istotą, na której najbardziej Ci zależy i to jest piękne. A świat odpłaca miłością za miłość.
Uśmiechaj się - do zwierzątek, kwiatów, wspaniałych książek, do chmur na niebie. Jest tyle bogactwa wokół nas. Poćwicz "zapominanie" o problemach, nawet przez 5 minut dziennie. Poczujesz, że żyjesz. Zakochaj się w świecie wokół nas, a problemy zostaw gdzieś z boku. Pewnie rozwiążą się bez całego Twojego umartwionego umysłu.



koleżanki? już się pogodziłam, że nigdy ich nie miałam.. wiem nawet dlaczego... chłopak? masz racje.. jeśli pokocham sama siebie.. może kiedyś to nastąpi ale jak na razie nie mam nawet nadziei że tak się stanie... o tylu problemach nie da się zapomnieć... są zbyt duże... miałam nadzieje.. była szansa że przez jedno wydarzenie mogło się wiele zmienić jednak Bóg chciał inaczej... co dzień przekonuje się że życie to gra... wygrasz lub nie....
Post Napisane: 2010-11-23, 16:35
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
Witaj Kochana.
Ja uważam, że jesteś wspaniała, poprzez fakt, że przejmujesz się ocenami w szkole, swoimi reakcjami, sytuacją najbliższych. Ja Cię już lubię, chociaż Cię nie znam. Jesteś wrażliwą osobą współczującą sobie i innym. I to wielki dar, który powinnaś w sobie pielęgnować. Rozejrzyj się, może wokół Ciebie jest ktoś, komu mogłabyś pomóc? Może mama, tata, rodzeństwo, jakaś osoba w szkole? Jeżeli Ci się uda, to poczujesz się na pewno lepiej, gwarantuję. Wzrośnie Twoja samoocena (może tylko troszkę, ale jednak). Problemy staraj się rozwiązać zamiast walić głową w ścianę (co na pewno nie pomoże). Usiądź, posłuchaj serca i działaj zgodnie z własnym dobrym serduszkiem. I pamiętaj: w życiu wszystko się zmienia, a więc nie będzie tylko źle. Cierpliwość jest chyba najważniejsza. Przecież o tym wiesz. Wystarczy, że posłuchasz siebie. Wiem to, bo wieżę, że każdy z nas jest wspaniały, musi tylko to odkryć. Koleżanki? A po co Ci one? Bądź sobie przyjacielem, a świat zacznie Ci sprzyjać. Chłopak? Sam się znajdzie, jeżeli pokochasz sama siebie. Jesteś istotą, na której najbardziej Ci zależy i to jest piękne. A świat odpłaca miłością za miłość. Powodzenia smutasku.
ps:
Uśmiechaj się - do zwierzątek, kwiatów, wspaniałych książek, do chmur na niebie. Jest tyle bogactwa wokół nas. Poćwicz "zapominanie" o problemach, nawet przez 5 minut dziennie. Poczujesz, że żyjesz. Mam nadzieję, że troszkę Cię "poratowałam"... Głowa do góry - będzie dobrze. A skoro będzie dobrze, to już jest dobrze. Zakochaj się w świecie wokół nas, a problemy zostaw gdzieś z boku. Pewnie rozwiążą się bez całego Twojego umartwionego umysłu.
Post Napisane: 2010-11-23, 14:11
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
Czytając Twoje posty wydaje mi się, że jesteś bardzo zagubioną osobą, ale szukasz pomocy, wygadania się, tzn. że chcesz się dzielić z kimś swoimi przemyśleniami i, że nie chcesz się odseparować.
Masz bardzo fajne zainteresowania i powinnaś jednak robić coś w tym kierunku. Jeśli lubisz rysować, rysuj dla siebie. Jak Cie coś trapi przerysuj to na papier, wyraź w ten sposób swoje emocje. Nie bój się ryzykować, wyjdź na przeciw wszystkiemu. Przynajmniej na początek staraj się, chociaż efekty nie zawsze są widoczne na początku.
I nie mów, że nigdy nie mogłabyś być lepsza od kogoś w czymś. To jest najczęstszym błędem.
Post Napisane: 2010-11-22, 20:53
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
jednak to nie chodzi tylko o mnie.. cała sytuacja, te wszystkie sprawy składają się w jedno... wiedziałam, że ta motywacja tylko chwilowa... po czasie wszytsko wraca wiem że trzeba wszytsko poukladac zakończyć pewne sprawy raz na zawsze... ale to jest trudne... szczególnie kiedy jest sie samym...
Post Napisane: 2010-11-21, 20:58
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
To pierwszy Twoj post gdzie widać światełko w tunelu :]

Motywacja? Wystarczy popatrzeć dookoła i zobaczyć jak inni nie doceniają tego co mają, kiedy Ty o najmniejszą rzecz, o którą sama zawalczysz daje Ci takiego pozytywnego kopa. Wystarczy, by docenic najmniejszy pozytywny drobiazg, który dostajesz dzięki temu, że coś robisz. Narysujesz coś, usmiechniesz sie raz, a może pomyslisz raz o czymś fajnym. Rysunek może i będzie do ( )( ), ale dzieki niemu miałaś ten jeden usmiech, tą jedną mysl, dla których warto rysować nawet najbardziej badziewne (zdaniem innych) rysunki - dla Ciebie te rysunki nie musza takie być ;)

Mozna upadać na dwa sposoby:
- marudzić jak to się upadło znowu
- cieszyć się, że masz tylko lekkie zadrapanie i nic się nie stało

I tylko od Ciebie zalezy jaki sposób wybierzesz ;)
Post Napisane: 2010-11-19, 09:48
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
wiele razy pisałam na różnych forach.. jednak tak samo jak i w życiu realnym tak i w wirtualnym zderzałam się tylko z krytyką co mnie tylko dołowało.. żeby nie było nie jestem bezkrytyczna wręcz przeciwnie... tutaj spotkałam się z krytyką, ale też w końcu ktoś "kopnął mnie w tyłek" i zachęca mnie do działania... to chyba jest to czego potrzebowałam tylko nie bardzo wiem jak to określić... dzięki Tobie właśnie teraz zrozumiałam, że jeśli chcę pomóc komuś a mam problem z sobą to muszę zacząć od siebie mimo świadomości że nie będzie łatwo... muszę zaakceptować siebie taką jaką jestem i starać się pracować nad wadami... będzie ciężko bo niestety każde słowo skierowane w moją stronę odbierane było jako złe.. wszędzie doszukiwałam się złego, ale w Twojej wypowiedzi prócz tego dostrzegłam coś co mnie troszkę zmotywowało.. za co DZIĘKUJĘ :) mam tylko nadzieję że ta motywacja nie jest tylko chwilowa jak często u mnie bywa...
Post Napisane: 2010-11-18, 16:56
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
chyba nie rozumiem Twojego podejścia:
- lubię rysować, ale nie będe bo inni robia to lepiej
- nauka to dobry pomysł, ale nie, bo mi to ciężko wchodzi

chcesz sie tylko wygadać, czy cos zmienić?
jeżeli tylko wygadać to nie ma sprawy, ale jeżeli chcesz coś zmienić, to zakończ na tym co jest przed ale...

rysować masz dla siebie, bo to lubisz robić, a nie dla innych, ołówek do ręki i zacznij czuć się lepiej przy tym co lubisz robić

musisz poswięcać 2 razy więcej czasu na naukę? sorry, ale chyba obecnie nie masz nic lepszego do roboty? więc śmiało możesz ten czas poswięcić na naukę

przestań mysleć:
- jaka to ja jestem beznadziejna, jak to ja nic nie potrafię

od teraz, nie od jutra, nie od może kiedyś, ale od teraz masz myśleć:
- jestem z***bista, a jak ktos tego nie widzi to jego problem, od teraz juz będzie tylko lepiej, kilo usmiechu na twarzyczke i jest juz lepiej
Post Napisane: 2010-11-18, 15:32
  Tytuł:  Re: brak sensu życia...  Cytuj
caly napisał(a):

tylko od Ciebie zalezy, czy będziesz w tym miejscu, ktorym teraz jesteś, czy podniesiesz się i spróbujesz przesunąć ta granice dalej, ważne też nie jak sie upada, a jak podnosi

więc nie pisz, że nie dasz rady, tylko raczej pokaż, że nie ma takiej rzeczy, która Cie przerasta i pomyśl jak już pisałem o bieganiu, wysiłek fizyczny jest wskazany dla osób, które "męczą" umysł ;)





ja wiem, że dużo zależy od mojego nastawienia stosunku do tego wszystkiego... ale skąd czerpać na to wszystko siły? nie dam rady jeśli nie mam tego z kim dzielić... to mnie jeszcze bardziej dobija, jeśli nie mam nawet z kim o tym pogadać, że tak na prawdę jestem z tym wszystkim sama... mam dopiero 17 lat jako małe dziecko dużo przeszłam widziałam rzeczy których żaden młody człowiek nie powinien widzieć.. sytuacja rodzinna kazała mi dorosnąć już w czasach podstawówki... to wszystko odbija się na mojej psychice... tego co było nie da się zapomnieć a szczególnie tego złego, które ciągnie się do dnia dzisiejszego... to wszystko co się dzieje nie jest na moje siły.. coraz częściej myślę o tym że życie to gra... ale ile trzeba żeby tą grę wygrać? pisząc to teraz zdaję sobie sprawę że rzeczywiście te wydarzenia które opisałam powyżej i w poprzednich postach są jedynie garstką tego co ściąga mnie na dno.. że to wszystko nie jest spowodowane jednym konkretnym wydarzeniem lecz każdym najmniejszym przykrym doświadczeniem... nie umiem tego wszystkiego poukładać... łatwo powiedzieć trudniej zrobić... to się tylko tak wydaje że nie wiele trzeba żeby to wszystko ogarnąć... żeby nikt nie zrozumiał źle.. nie jestem po to żeby się żalić, chcę się tylko wygadać by było lżej...


leontynka27 napisał(a):
ps, co Cię intersuje i czemu nie masz mozliwości tego robić?




m.in. rysowanie.. lecz kiedy patrze na prace innych wiem, że nigdy nie będę w tym najlepsza, że nie będę dumna ze swoich prac patrząc na inne.... to zaniża moją samoocenę... fotografia... nie mam dobrego sprzętu żeby zacząć się rozwijać... moją największą pasją jest taniec szczególnie towarzyski... mieszkam w bardzo małym miasteczku gdzie nie ma tego typu zajęć.. a wiem że gdy skończę szkołę będzie za późno... dobija mnie to że nie potrafię być w niczym dobra, nie mam swojej mocnej strony... a najgorsze w tym wszystkim jest to że teraz nawet nie potrafiłbym sięgnąć np. po kartkę i ołówek, włączyć muzykę i "odlecieć" nie mam już cierpliwości... nie mam nic co pomogło by mi opuścić choć na chwilę rzeczywistość... nawet nie umiem już marzyć... jedynym moim marzeniem jest to żeby wszystko w końcu zeszło na dobrą drogę... a wiem że w niektórych kwestiach to nie tylko ode mnie zależy...
Post Napisane: 2010-11-17, 17:18
4CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC

Strefa czasowa: UTC + 2


2CCCCCCCCCCCCCCCCC cron

Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO