Dziś pisze się o "seksualnej rewolucji" w Kościele dokonanej przez o. Ksawerego Knotza OFM Cap. I panuje powszechna zgoda co do tego, że rewolucyjna jest przede wszystkim forma i medialność tego przekazu. Treść bowiem - o czym świadczy imprimatur - zgodna jest z oficjalną nauką Kościoła: wszak nikt nie zakwestionuje dziś chrześcijańskiej pełnoprawności pożycia małżeńskiego, nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie go grzechem! A jednak… Śledząc, jak kształtowała się teologia małżeństwa w Kościele od późnej starożytności po kres średniowiecza, możemy zauważyć, że afirmacja małżeńskiej seksualności była początkowo bardzo daleka od oczywistości. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1,27-28). Czym są te słowa pierwszego opisu stworzenia człowieka, jeśli nie afirmacją miłości małżeńskiej wraz z jej wymiarem fizycznym? A jednak pouczenie to interpretowano w egzegezie patrystycznej IV i V w. w sposób czysto alegoryczny, łącząc je z nakazem misyjnym: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody. Nawet gdy ok. V w. zaczęto je interpretować również dosłownie, nie zmieniło to w niczym powszechnego - tak u Ojców Kościoła, jak i w średniowieczu - przekonania, że w raju Adam i Ewa żyli w czystości. Święty Jan Chryzostom formułuje to w następujący sposób: "Małżeństwo zostało ustanowione po grzechu pierworodnym, jako pocieszenie wobec śmierci, by człowiek, który dziś musi umrzeć, mógł się uwiecznić w swych potomkach". Inni, ze św. Hieronimem na czele, są bardziej rygorystyczni; ich zdaniem rozmnażanie płciowe - a wraz z nim i popęd seksualny - jest karą za grzech pierworodny: w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia (Rdz 3,16). http://wiadomosci.onet.pl/1511276,240,1 ... skart.htmledit//misia24
Dziś pisze się o "seksualnej rewolucji" w Kościele dokonanej przez o. Ksawerego Knotza OFM Cap. I panuje powszechna zgoda co do tego, że rewolucyjna jest przede wszystkim forma i medialność tego przekazu. Treść bowiem - o czym świadczy imprimatur - zgodna jest z oficjalną nauką Kościoła: wszak nikt nie zakwestionuje dziś chrześcijańskiej pełnoprawności pożycia małżeńskiego, nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie go grzechem! A jednak…
Śledząc, jak kształtowała się teologia małżeństwa w Kościele od późnej starożytności po kres średniowiecza, możemy zauważyć, że afirmacja małżeńskiej seksualności była początkowo bardzo daleka od oczywistości. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1,27-28). Czym są te słowa pierwszego opisu stworzenia człowieka, jeśli nie afirmacją miłości małżeńskiej wraz z jej wymiarem fizycznym? A jednak pouczenie to interpretowano w egzegezie patrystycznej IV i V w. w sposób czysto alegoryczny, łącząc je z nakazem misyjnym: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody. Nawet gdy ok. V w. zaczęto je interpretować również dosłownie, nie zmieniło to w niczym powszechnego - tak u Ojców Kościoła, jak i w średniowieczu - przekonania, że w raju Adam i Ewa żyli w czystości. Święty Jan Chryzostom formułuje to w następujący sposób: "Małżeństwo zostało ustanowione po grzechu pierworodnym, jako pocieszenie wobec śmierci, by człowiek, który dziś musi umrzeć, mógł się uwiecznić w swych potomkach". Inni, ze św. Hieronimem na czele, są bardziej rygorystyczni; ich zdaniem rozmnażanie płciowe - a wraz z nim i popęd seksualny - jest karą za grzech pierworodny: w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia (Rdz 3,16).
http://wiadomosci.onet.pl/1511276,240,1,1,seks_to_nie_tylko_orgazm,kioskart.html
[color=#008080]edit//misia24[/color]
|