Autor |
Wiadomość |
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
wkazówką może być tzw. urwanie filmu ....nie mamy pojęcia co się z nami dzieje podczas tego stanu ale docieramy do domu albo robimy rózne zwariowane rzeczy ..co nami kieruje? ...niby jest w mozgu jakis punkt prymitywnych instynktow ale czy one robily by rozne zwiariowane rzeczy ...raczej tylko by pamietaly droge do domu ...i to tez jest dziwne bo droga niby ta sama z roznych miejsc ale zmienia sie poprzez ingerencje zewnetrzne np. remont drogi albo chodnika niezalezne od naszego ciala wiec ten instynkt musi miec wbudowany aktywny czytnik analizujący sytuacje ...a może to cos innego ....
wkazówką może być tzw. urwanie filmu ....nie mamy pojęcia co się z nami dzieje podczas tego stanu ale docieramy do domu albo robimy rózne zwariowane rzeczy ..co nami kieruje? ...niby jest w mozgu jakis punkt prymitywnych instynktow ale czy one robily by rozne zwiariowane rzeczy ...raczej tylko by pamietaly droge do domu ...i to tez jest dziwne bo droga niby ta sama z roznych miejsc ale zmienia sie poprzez ingerencje zewnetrzne np. remont drogi albo chodnika niezalezne od naszego ciala wiec ten instynkt musi miec wbudowany aktywny czytnik analizujący sytuacje ...a może to cos innego ....
|
|
|
|
Napisane: 2014-06-14, 20:29 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
śmierć kliniczna to jest odpowiedni stan mózgu, lecz cialo tego nie przeżywa, w moim mniemaniu
śmierć kliniczna to jest odpowiedni stan mózgu, lecz cialo tego nie przeżywa, w moim mniemaniu
|
|
|
|
Napisane: 2013-05-29, 13:10 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
sam nie pamietam swoich śmierci ,a przeżyłem je 2 z tego co mi opowiadali aczkolwiek czytlem lub słyszałem sprawozdania ze smierci kliniczmej ...kazda opisywala to czego osoba za zycia spodziewa sie po smirci ....wygladalo to jak sen .....jedni widzieli rozowe pola z motylkami ,a inni rozowe pola z aniolkami ... to mi wyglada bardziej na projekcje rzeczywistosci po smierci gdy podswiadomosc jeszcze zyje
sam nie pamietam swoich śmierci ,a przeżyłem je 2 z tego co mi opowiadali aczkolwiek czytlem lub słyszałem sprawozdania ze smierci kliniczmej ...kazda opisywala to czego osoba za zycia spodziewa sie po smirci ....wygladalo to jak sen .....jedni widzieli rozowe pola z motylkami ,a inni rozowe pola z aniolkami ... to mi wyglada bardziej na projekcje rzeczywistosci po smierci gdy podswiadomosc jeszcze zyje
|
|
|
|
Napisane: 2013-04-26, 21:57 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
Opisz swoją historie jak możesz.
Opisz swoją historie jak możesz.
|
|
|
|
Napisane: 2012-11-14, 12:11 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
Szczerze, to też bym chciał kiedyś tego doświadczyć... Rozwiało by to moje wątpliwości, na temat tego co jest na drugim świecie...
Szczerze, to też bym chciał kiedyś tego doświadczyć... Rozwiało by to moje wątpliwości, na temat tego co jest na drugim świecie...
|
|
|
|
Napisane: 2012-10-15, 14:02 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
Tylko istnieją pewne podobieństwa w przekazach osób które taką śmierć przeżyły. Jak wypowiadają się pewni znawcy tematu, takie przeżycie jest niepodobne to ani halucynacji, ani snu. Jest to albo całkiem osobny stan którego jeszcze nie znamy, albo faktycznie coś tam po drugiej stronie jest.
Tylko istnieją pewne podobieństwa w przekazach osób które taką śmierć przeżyły. Jak wypowiadają się pewni znawcy tematu, takie przeżycie jest niepodobne to ani halucynacji, ani snu. Jest to albo całkiem osobny stan którego jeszcze nie znamy, albo faktycznie coś tam po drugiej stronie jest.
|
|
|
|
Napisane: 2012-10-04, 12:54 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
Więc dlaczego śmierć kliniczna i odczucia podczas niej nie są brane jako sen ... identycznie jest nieaktywny zmysł krytyczny czyli podejmowanie obiektywnych decyzji ... jeśli komuś przyśniły się wyobrażone przez podświadomość aniołki i chmurki to byłby przekonany ,że był w niebie . Mnie tak samo ciekawi życie jak i co jest po śmierci dlatego żyje, cóż :)
Więc dlaczego śmierć kliniczna i odczucia podczas niej nie są brane jako sen ... identycznie jest nieaktywny zmysł krytyczny czyli podejmowanie obiektywnych decyzji ... jeśli komuś przyśniły się wyobrażone przez podświadomość aniołki i chmurki to byłby przekonany ,że był w niebie . Mnie tak samo ciekawi życie jak i co jest po śmierci dlatego żyje, cóż :)
|
|
|
|
Napisane: 2012-08-25, 05:14 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
Kiedy jeszcze swego czasu pracowałem w operze, poznałem tam pewnego starszego pana, który, jak się później okazało, miał 60 lat, swoją firmę i tutaj dorabiał sobie z nudów. Opowiadał mi jak przechodził operację wycinania wyrostka, która poszła źle... bardzo źle. Szczegółów Wam nie powiem bo nie chce ściemniać a dokładnie nie pamiętam. Natomiast opowiadał że nastąpiła u niego śmierć kliniczna. Z tego co czytałem i co napisał gaspare, ci co przez to przeszli mieli podobne doświadczenia z tym, że ten mój znajomy rzeczywiście widział tunel z światłem na końcu, natomiast nie widział rodziny ani nikogo. Z każdym krokiem w kierunku tego światła czuł coraz większe kojące ciepło, a potem usłyszał głos że to nie jeszcze nie jest jego czas i wrócił. śmierć kliniczna jest tutaj rzeczywiście ciekawie opisana i nie odbiega od standardów doświadczeń. Natomiast znajomy zaskoczył mnie jednym - mianowicie odkąd przeszedł przez śmierć kliniczną facet nie może doczekać się aż tam wróci, aż rzeczywiście umrze... to jest coś co się rzadko słyszy!
Kiedy jeszcze swego czasu pracowałem w operze, poznałem tam pewnego starszego pana, który, jak się później okazało, miał 60 lat, swoją firmę i tutaj dorabiał sobie z nudów. Opowiadał mi jak przechodził operację wycinania wyrostka, która poszła źle... bardzo źle. Szczegółów Wam nie powiem bo nie chce ściemniać a dokładnie nie pamiętam. Natomiast opowiadał że nastąpiła u niego śmierć kliniczna. Z tego co czytałem i co napisał gaspare, ci co przez to przeszli mieli podobne doświadczenia z tym, że ten mój znajomy rzeczywiście widział tunel z światłem na końcu, natomiast nie widział rodziny ani nikogo. Z każdym krokiem w kierunku tego światła czuł coraz większe kojące ciepło, a potem usłyszał głos że to nie jeszcze nie jest jego czas i wrócił. [url=http://smierc.org]śmierć kliniczna[/url] jest tutaj rzeczywiście ciekawie opisana i nie odbiega od standardów doświadczeń. Natomiast znajomy zaskoczył mnie jednym - mianowicie odkąd przeszedł przez śmierć kliniczną facet nie może doczekać się aż tam wróci, aż rzeczywiście umrze... to jest coś co się rzadko słyszy!
|
|
|
|
Napisane: 2012-05-23, 00:00 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
W takim razie życzę mamie zdrowia. Roseola opisz też ;)
W takim razie życzę mamie zdrowia. Roseola opisz też ;)
|
|
|
|
Napisane: 2012-03-26, 19:13 |
|
|
|
|
|
Tytuł: |
Re: śmierć kliniczna |
|
|
@roseola - Super by było jak byś opisała co przeżyłaś. W skrócie powiem, że moja mama miała śmierć kliniczną. Sama zapiera się, że to nie był sen. Odczucia były bardziej realne niż za życia, dlatego sen nawet nie wchodzi w grę. Znalazła się w tunelu po bokach tunelu znajdowali się bliscy, gdy do nich podchodziła zostawali wciągani w otchłań. Poszła w kierunku światła. Na końcu tunelu znajdował się piękny ogród. Mogła go oglądać jedynie zza płotu. Bardzo chciała się przedostać do ogrodu, lecz nie było bramy... Słońce było piękne i ciepłe. Można było się w nie wpatrywać bez przerwy, światło było łagodzące i wspaniałe, tak jak by leczyło rany. Jednak lekarzom udało się przywrócić czynności życiowe. Gdy lekarze ją budzili krzycząc "Wracaj do nas, nie umieraj, musisz wrócić" Pierwsze słowo, które powiedziała to ciche: "nie chcę..." Wtedy było wiadome, że żyje. Ogólnie było to w latach 80. Mama miała raka piersi. Guz był wielkości pomarańczy i oplatał część serca. Ogólnie moja mama przeżyła już 16 operacji na raka ma już prawie 60 lat i walczy z rakiem od 20 roku życia. Niedawno po ciężkiej chemioterapii złamała nogę. Ale po roku męczarni już ma się dobrze... Dodam, że pali papierosy od 17 roku życia i ma się dobrze. Pozdrawiam serdecznie. :)
@roseola - Super by było jak byś opisała co przeżyłaś. W skrócie powiem, że moja mama miała śmierć kliniczną. Sama zapiera się, że to nie był sen. Odczucia były bardziej realne niż za życia, dlatego sen nawet nie wchodzi w grę. Znalazła się w tunelu po bokach tunelu znajdowali się bliscy, gdy do nich podchodziła zostawali wciągani w otchłań. Poszła w kierunku światła. Na końcu tunelu znajdował się piękny ogród. Mogła go oglądać jedynie zza płotu. Bardzo chciała się przedostać do ogrodu, lecz nie było bramy... Słońce było piękne i ciepłe. Można było się w nie wpatrywać bez przerwy, światło było łagodzące i wspaniałe, tak jak by leczyło rany. Jednak lekarzom udało się przywrócić czynności życiowe. Gdy lekarze ją budzili krzycząc "Wracaj do nas, nie umieraj, musisz wrócić" Pierwsze słowo, które powiedziała to ciche: "nie chcę..." Wtedy było wiadome, że żyje. Ogólnie było to w latach 80. Mama miała raka piersi. Guz był wielkości pomarańczy i oplatał część serca. Ogólnie moja mama przeżyła już 16 operacji na raka ma już prawie 60 lat i walczy z rakiem od 20 roku życia. Niedawno po ciężkiej chemioterapii złamała nogę. Ale po roku męczarni już ma się dobrze... Dodam, że pali papierosy od 17 roku życia i ma się dobrze. Pozdrawiam serdecznie. :)
|
|
|
|
Napisane: 2012-03-26, 07:49 |
|
|
|
|