Sorki, że wchodzę z tak "ciężką artylerią". Ale staystyka wskazuje, że na 100 osób trochę zniecierpliwionyh (które tej "dłużyzny" nie muszą czytac
) - trafi się co najmniej parę wypowiedzi bardzo merytorycznych. Oto kwestia:
Niro Markoff, Amerykanka rosyjskiego pochodzenia, zaraziła się HIVem od biseksualnego partnera. Była już w ostrym stadium choroby i aby załagodzić cierpienia, zaczęła ćwiczyć Jogę i medytację „Kundalini”. O dziwo – wyzdrowiała, a potem zaczęła organizować kursy samoleczenia.
40 letnia prostytutka murzyńska z RPA miała (jak wyliczyli zdumieni lekarze) około 5000 (!) klientów i w ogóle się nie zaraziła. Mimo iż jest to jeden z krajów o najwyższym wskaźniku infekcji (30-40 procent populacji).
Ponoć statystyki wykazują, iż około 20 procent ludzi z grup najwyższego ryzyka nie zaraża się, mimo niefrasobliwych obyczajów nie stosowania zabezpieczeń.
Coraz większa liczba dyplomowanych lekarzy z RPA jest zdania, że infekcja HIVem nie wystarcza – o chorobie decydują inne czynniki z psychicznymi łącznie. Jest też jeden niebojaźliwy gość z Polski (działający w organizacjach pozarządowych) , który sam będąc chronicznie odporny (!) i zdrowy – okazyjnie współżyje tylko z nosicielkami HIVa (!). „Jak ci to nie zaszkodzi, to tylko pomoże!” – mówi...)
Są notowane także przypadki, że nosicielka HIVa rodzi zdrowe dziecko. Okazuje się, że łożysko ciążowe daje nie tylko skuteczną osłonę, ale także zawiera silne enzymy. (Dlatego też w klinkach jest skrzętnie zbierane celem użycia w produkcji wyrobów farmaceutycznych i kosmetycznych.)
Jeszcze silniejsze są enzymy zawarte w krwi menstruacyjnej. (Miedzy innymi są wydalane w ten sposób zalążki łożyska – i to w stanie świeżym, jeszcze nie użytym.) Może kiedyś produkty menstruacyjne będą zbierane w specjalnych ośrodkach skupu i przerabiane na tabletki – na razie „period” bywa używany w niektórych formach terapii naturalnej (!) – także odnoszącej się do AIDS.
Nawiasem mówiąc, także męska sperma zawiera silne składniki bioaktywne – tak zwane prostagladyny. W normalnych relacjach męsko-kobiecych ich wpływ jest autentycznie cudowny. I vice versa: jest też opinia, że złośliwa mutacja HIVa jest wynikiem mesko-męskich stosunków analnych – nie jest to pogląd całkiem „demagogiczny” .
Jeśli chodzi o aspekty terapeutyczne, to z tego co mi jest wiadome, nie ma tu zastosowania żadne nacieranie, ani okłady czy inne środki użytku zewnętrznego. Nie można tych medykamentów naturalnych mieszać na przykład z winem (jak czynili to znani magowie-ezoterycy z przełomu XIX i XX wieku). Trzeba spożyć – najlepiej prosto ze źródła – ponieważ czynnik psychiczny, emocjonalny także odgrywa tu wielką rolę. Metoda jest partnerska – to tego jak do tanga, potrzeba dwojga. Wtedy następuje biologiczne sprzężenie zwrotne i pozytywna stymulacja odpornościowa.
Patrząc naukowo: Niejaki Joshua Lederberg dostał Nagrodę Nobla za teorię *wirusowej transmutacji genetycznej*. (Chodzi o to, że wirusy nie tylko są przyczyną chorób, ale także wnoszą pozytywne zmiany ewolucyjne.)
(Niestety – jak na razie, to człowiek swoją chaotyczną działalnością generuje tylko zmiany negatywne. vide link:
http://wiadomosci.onet.pl/1467787,242,1 ... skart.html )
Ciekaw jestem, czy ma ktoś jeszcze jakieś tego typu informacje, obrazujące ten stan rzeczy
?
Sorki, że wchodzę z tak "ciężką artylerią". Ale staystyka wskazuje, że na 100 osób trochę zniecierpliwionyh (które tej "dłużyzny" nie muszą czytac :-) ) - trafi się co najmniej parę wypowiedzi bardzo merytorycznych. Oto kwestia:
Niro Markoff, Amerykanka rosyjskiego pochodzenia, zaraziła się HIVem od biseksualnego partnera. Była już w ostrym stadium choroby i aby załagodzić cierpienia, zaczęła ćwiczyć Jogę i medytację „Kundalini”. O dziwo – wyzdrowiała, a potem zaczęła organizować kursy samoleczenia.
40 letnia prostytutka murzyńska z RPA miała (jak wyliczyli zdumieni lekarze) około 5000 (!) klientów i w ogóle się nie zaraziła. Mimo iż jest to jeden z krajów o najwyższym wskaźniku infekcji (30-40 procent populacji).
Ponoć statystyki wykazują, iż około 20 procent ludzi z grup najwyższego ryzyka nie zaraża się, mimo niefrasobliwych obyczajów nie stosowania zabezpieczeń.
Coraz większa liczba dyplomowanych lekarzy z RPA jest zdania, że infekcja HIVem nie wystarcza – o chorobie decydują inne czynniki z psychicznymi łącznie. Jest też jeden niebojaźliwy gość z Polski (działający w organizacjach pozarządowych) , który sam będąc chronicznie odporny (!) i zdrowy – okazyjnie współżyje tylko z nosicielkami HIVa (!). „Jak ci to nie zaszkodzi, to tylko pomoże!” – mówi...)
Są notowane także przypadki, że nosicielka HIVa rodzi zdrowe dziecko. Okazuje się, że łożysko ciążowe daje nie tylko skuteczną osłonę, ale także zawiera silne enzymy. (Dlatego też w klinkach jest skrzętnie zbierane celem użycia w produkcji wyrobów farmaceutycznych i kosmetycznych.)
Jeszcze silniejsze są enzymy zawarte w krwi menstruacyjnej. (Miedzy innymi są wydalane w ten sposób zalążki łożyska – i to w stanie świeżym, jeszcze nie użytym.) Może kiedyś produkty menstruacyjne będą zbierane w specjalnych ośrodkach skupu i przerabiane na tabletki – na razie „period” bywa używany w niektórych formach terapii naturalnej (!) – także odnoszącej się do AIDS.
Nawiasem mówiąc, także męska sperma zawiera silne składniki bioaktywne – tak zwane prostagladyny. W normalnych relacjach męsko-kobiecych ich wpływ jest autentycznie cudowny. I vice versa: jest też opinia, że złośliwa mutacja HIVa jest wynikiem mesko-męskich stosunków analnych – nie jest to pogląd całkiem „demagogiczny” .
Jeśli chodzi o aspekty terapeutyczne, to z tego co mi jest wiadome, nie ma tu zastosowania żadne nacieranie, ani okłady czy inne środki użytku zewnętrznego. Nie można tych medykamentów naturalnych mieszać na przykład z winem (jak czynili to znani magowie-ezoterycy z przełomu XIX i XX wieku). Trzeba spożyć – najlepiej prosto ze źródła – ponieważ czynnik psychiczny, emocjonalny także odgrywa tu wielką rolę. Metoda jest partnerska – to tego jak do tanga, potrzeba dwojga. Wtedy następuje biologiczne sprzężenie zwrotne i pozytywna stymulacja odpornościowa.
Patrząc naukowo: Niejaki Joshua Lederberg dostał Nagrodę Nobla za teorię *wirusowej transmutacji genetycznej*. (Chodzi o to, że wirusy nie tylko są przyczyną chorób, ale także wnoszą pozytywne zmiany ewolucyjne.)
(Niestety – jak na razie, to człowiek swoją chaotyczną działalnością generuje tylko zmiany negatywne. vide link: http://wiadomosci.onet.pl/1467787,242,1,zlocista_zaraza,kioskart.html )
Ciekaw jestem, czy ma ktoś jeszcze jakieś tego typu informacje, obrazujące ten stan rzeczy :-)?