chodzi mi o to, że amerykańskie kino pełne jest portretów Nowego Jorku, w końcu jest to miasto jedyne w swoim rodzaju. Inaczej pokazywał je Martin Scorsese, inaczej Woody Allen, jeszcze inną atmosferę można znaleźć u Oliviera Stone'a. Który z nich wam się najbardziej podoba? Albo z ktrórym identyfikujecie to miasto?
Mi bardzo podoba się atmosfera miasta, którą uchwycił Wayne Wang, np. w filmie "Dym". Nowy Jork jest tam pokazany jako miasto pełne kolorowych postaci, z których każda ma jakąś ciekawą historię do opowiedzenia.

Ale o co dokładnie pytasz?

Nowy Jork, miejsce przyciągające swym magnetyzmem tysiące ludzi z całego świata, to jedna z ulubionych lokalizacji amerykańskich filmowców. Do tego stopnia, że często staje się ono autonomicznym bohaterem filmu, jak w produkcji 25. godzina w reżyserii Spike’a Lee, który pojawi się na kanale AXN już w sobotę 9 marca o godz. 22.00. Specyficzny klimat nowojorskich ulic możemy odnaleźć choćby w obrazach Woody Allena czy Martina Scorsese. Na małym ekranie mroczne tajemnice największej amerykańskiej metropolii odkrywają bohaterowie takich produkcji jak Elementary czy CSI: Kryminalne zagadki Nowego Jorku.
Który portret Nowego Jorku w amerykańskim kinie najbardziej wam się podoba i dlaczego?