dietetyk wrocław AAAA

Strefa czasowa: UTC + 2





Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 
  Drukuj | Powiadom znajomego

mój problem...dość kontrowersyjny :(
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2011-04-02, 12:01 
Nudziarz
Offline

Dołączył(a):2011-04-02, 11:57
Posty:1
Witam!!!

Jestem nowa na tym forum, szczerze mówiąc dotąd nie miałam odwagi, by tutaj opisać swój problem, boję się, że mnie zbluzgacie :( Mój problem jest dość kontrowersyjny.
Czuję, że muszę opisać swój problem i chciałam poznać szczere opinie innych na swój temat. Ja też postaram się opisać wszystko zupełnie szczerze. Mam 26 lat (niedługo 27) i jestem dziewicą. Ciężko mi określić, z czego właściwie to wynika. Może z tego, że od dziecka jestem bardzo nieśmiała, a już zwłaszcza w kontaktach z facetami. Nie wiem w jakiej skali mogę oceniać swoją atrakcyjność, bo to zależy od gustu. No, ale myślę, że jestem (chyba) całkiem normalną dziewczyną. Jestem szczupła, taka trochę filigranowa, ale nie za chuda. Mam na czym usiąść i czym oddychać ;) Włosy ciemne, proste , z grzywką, oczy zielone. Dużą uwagę przykładam do swojego ubioru, staram się wyglądać kobieco, lubię sukienki, spódniczki, spodnie rurki, tuniki. Nie jestem jakąś Megan Fox, ale czy naprawdę byłoby ze mną aż tak źle, że nie ma na mnie "amatora"? Spotykałam się z różnymi chłopakami, ale jakoś nie wychodziło. Strasznie przeżywam jak coś mi nie wychodzi, doprowadza mnie to do nerwicy. Tak właśnie jest w kontaktach z płcią przeciwną. Z jednej strony bardzo, bardzo chciałabym ułożyć sobie życie, mieć męża, rodzinę, a z drugiej czuję jakąś wewnętrzną blokadę przed tym, jakiś niewytłumaczalny strach przed zaczynaniem znajomości, lęk przed tym, że nie wyjdzie, że zostanę odrzucona itp. Jak już się umówię z jakimś chłopakiem to wpadam w paniczny strach przed tym, że on uzna mnie za nieciekawą, nudną osobę, że nie będzie miał o czym ze mną rozmawiać. Ostatnio tak miałam, latem spotykałam się z pewnym chłopakiem. A on był równie nieśmiały jak ja. I często na naszych randkach panowała niezręczna cisza. Może to dla niektórych śmieszny problem, ale ja to strasznie przeżywałam, nawet w Internecie szukałam różnych wiadomości, informacji, po to, by udowodnić, że można ze mną o czym porozmawiać. Ciężko mi to pokonać. Zauważyłam też, że ciągle potrzebuję potwierdzeń tego, że wszystko ze mną w porządku, że jestem atrakcyjna. Jak słyszę komplementy od razu poprawia mi się humor i samoocena skacze do góry. A jak tylko ktoś mnie skrytykuje, bądź po prostu nie chwali wpadam w dół i ten dół trwa, aż znowu usłyszę komplement. Najbardziej cieszą mnie słowa uznania ze strony mężczyzn. Zauważyłam również, że największe "powodzenie" mam u mężczyzn żonatych, "dzieciatych", zajętych, bądź takich po 40. Właśnie tacy najczęściej chcą się ze mną umawiać. Tacy często też zaczepiali mnie nawet jak szłam ulicą. A wśród moich rówieśników jakoś nie wzbudzam euforii :( Co jest ze mną nie tak, co robię źle? Tak było zawsze, myślałam, że studia coś zmienią, ale w mojej grupie większość osób była właśnie w wieku 40 lat. Od 4 lat pracuję. Już na samym początku wpadłam w dziwne, toksyczne zauroczenie, fascynację pewnym mężczyzną pod 40. Mężczyzna ten jest kawalerem, ale ma partnerkę dużo starszą od siebie. Na początku tylko siebie obserwowaliśmy, potem zaczęliśmy coraz więcej rozmawiać, po pewnym czasie on zaczął mnie "niewinnie", "niechcący" dotykać. Z czasem te dotknięcia stały się coraz śmielsze i częstsze. Dochodziło do tego, że on stwarzał sytuacje, abyśmy byli sami, werbował mnie do jakiegoś opuszczonego gabinetu. Dochodziło tam do "gorących" sytuacji. Nigdy nie doszło do seksu, ale niewiele brakowało, były bardzo intensywne pieszczoty, pocałunki. Niby wiedziałam w jakie szambo dałam się wmanewrować, ale byłam (jestem) tak nim zaślepiona, ogłupiona, że wtedy w ogóle starałam się nie myśleć o tym. Odkładałam wyrzuty sumienia na potem. To "coś" między nami trwało ponad rok z przerwami. W trakcie "przerw" ten facet twierdził, że gryzie go sumienie, że nie chce mnie krzywdzić, tylko "ciężko mu się czasem powstrzymać". On wiedział, że jemu pierwszemu pozwoliłam się w taki sposób dotykać. Zdawał sobie sprawę, że jestem zakochana. Kiedy mnie odrzucałam wpadałam w furię, w dół, płakałam. Wiosną ubiegłego roku zebrałam się w sobie i postanowiłam, że daję sobie z tym spokój. I naprawdę wydawało mi się, że wychodzę na prostą. Nie szukałam już z nim kontaktu, wręcz zaczęłam go nawet unikać. Powoli stawał się dla mnie coraz bardziej obojętny. Zapisałam się na kurs prawa jazdy, kurs językowy, poznałam wkrótce tego nieśmiałego chłopaka, z którym niestety znowu nie wyszło. Chciałam zająć czymś myśli. I wtedy ten facet zaczął mnie "atakować", "czarować", wręcz się narzucał. Często przychodził pod pretekstem spraw służbowych, często czegoś ode mnie potrzebował. Często werbował mnie do swojego pokoju. Przez jakiś czas opierałam się temu. Doszło do tego, że czułam, że on "śledzi" mnie, patrzył, gdzie ja idę i jak szłam do jakiegoś pustego gabinetu, albo na korytarz, to on zaraz też się tam znajdował. Wszystko "pękło" w moje imieniny, przyszedł jako pierwszy złożyć mi życzenia i zaczął całować. Znowu wpadłam w sidła. Znowu zaczęło dochodzić między nami do takich sytuacji. Znowu zgłupiałam. Po czym od września ot tak prostu ponownie odsunął mnie od siebie. Dowiedziałam się z plotek, że ponoć zamieszkał ze swoją starszą partnerką. Zupełnie bez słowa, przestał kontaktować się ze mną. Oczywiście dostawałam wtedy szału, chodziłam do niego, robiłam sceny, wściekałam się, płakałam. On spokojnie tłumaczył, że nie może brnąć w to dalej, po prostu nie może. Trwa to do teraz i myślę, że teraz pewnie będzie w tym konsekwentny, ale jestem już prawie wrakiem. Nie jestem w stanie spokojnie patrzeć na niego w pracy, jak rozmawia z innymi koleżankami, a mnie unika, olewa. Wiele wysiłku kosztuje mnie powstrzymywanie się od chodzenia do niego i robienia mu scen. A wiem, że jak nie uda mi się zdystansować do tego, to w końcu popełnię jakąś głupotę. Czasem czuję się jakbym tkwiła w sytuacji bez wyjścia. Czuję, że nie czeka mnie nic dobrego w przyszłości :( Boję się, że nie ułożę sobie życia, że nigdy nikogo nie poznam, nikt mnie nie będzie chciał. Zapisałam się do psychiatry i chcę poprosić go o jakieś leki antydepresyjne. Czy to jest dobra myśl?


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

Re: mój problem...dość kontrowersyjny :(
PostNapisane: 2011-04-02, 18:39 
Pochłaniacz
Offline

Dołączył(a):2010-09-10, 14:28
Posty:175
Chyba masz problem ze sobą. Niby jest ok, ale ciągle poszukujesz akceptacji u kogoś innego. Sama piszesz, że jak ktoś Cię nie pochwali, albo skrytykuje to masz doła do czasu aż pojawi się jakiś komplement. Jeżeli nie zaakceptujesz siebie, nie pokochasz takiej jaką jesteś, to jak może to zrobić ktos inny? I nie chodzi o to, że by nie znalazł się ktoś taki, chodzi o to, że Ty mu na to nie pozwolisz. Nie wiem czy psychiatra to dobry krok, raczej psycholog jak już. Wiem natomiast, że "kontakty" z zajętymi facetami, jeżeli oni tylko bawią się kobietą to zły pomysł. Wcześniej czy później źle to sie kończy dla kobiety.

_________________
działki pod inwestycje * darmowe ogłoszenia * coaching


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

Re: mój problem...dość kontrowersyjny :(
PostNapisane: 2011-06-02, 19:38 
Nudziarz
Offline

Dołączył(a):2011-06-02, 19:22
Posty:3
Nie wiem na czym polega twój problem, nie zadałaś takowego pytania, jedno wiem, mam podobnie, aczkolwiek całkowicie inaczej. Byłem zakochany w dziewczynie 15 lat, i cały czas powtarzałem "ona albo nikt" Zycie jednak nie połączyło mnie z Nią, a ja mam dosyć cierpienia, chce się uwolnić. Wiem że żeby się uwolnić, potrzebuje sexu, sexu z inną dziewczyną, by złamać swoją obietnicę.Wiem że tylko to mnie od niej uwolni, choć będzie bardzo ciężkie, chce tego, by nie stracić do konca życia. Może i Ty tego potrzebujesz. Jesli tak możemy się umówić na sex bez zobowiązań. Kto wie co życie szykuje dla nas dalej :)


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

Re: mój problem...dość kontrowersyjny :(
PostNapisane: 2011-07-08, 20:06 
Nudziarz
Offline

Dołączył(a):2011-07-08, 18:49
Posty:7
Dwie różne wróżki zapowiedziały mi jednakową datę mojej śmierci.
Przestraszyłam się, spróbowałam przejść test na przepowiedzenie życia
na http://poznajdate.com
i otrzymałam znów tę datę! ((
Co mam robić? Wierzyć albo nie? Dlaczego wszędzie jest ten sam wynik?


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

Re: mój problem...dość kontrowersyjny :(
PostNapisane: 2011-08-23, 19:44 
Adept
Avatar użytkownika
Offline

Dołączył(a):2011-05-31, 00:10
Posty:23
lady_destroy trochę minęło od twojego wpisu? Może coś zmieniło? Jest lato, może kogoś poznałaś? Masz dopiero 26 lat, nie ma co wpadać w panikę. Nie rzucaj się broń Boże pierwszemu lepszemu w ramiona. Może jeszcze nie spotkałaś tego odpowiedniego. Tak naprawdę niełatwo spotkać swoją drugą połówkę...


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

DrukujPowiadom znajomego 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC + 2


  Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości


Możesz rozpoczynać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
7CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCviewtopic
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO