Nie należę do osób łatwo poddających się emocjom. Rzadko płaczę na filmach, czy podczas lektury wzruszających tekstów. Bez sensacji sięgnęłam po książkę debiutantki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, pod tytułem "Bez przebaczenia". Zaciekawił mnie opis zapowiedzi na stronie wydawnictwa, który ukazał się jakiś czas temu. Staram się śledzić pojawiające się nowości wydawnicze, bo czasami można trafić na coś ciekawego. Zakupiłam i przystąpiłam do czytania.
I wsiąkłam...
Na całego...
Jeśli lubicie emocjonalną huśtawkę, jazdę na uczuciach, wydarzenia lawinowo narastające po sobie, których zupełnie się nie spodziewacie, polecam tę właśnie lekturę. Akcja dzieje się w dwóch strefach czasowych, nieokreślone teraz i sześć lat później. Ukazuje bohaterów z krwi kości z całą ich pokręconą przeszłością, w której złe decyzje zadecydowały o ich losie. Pokazuje, że często nasi rodzice i środowisko, w jakim się wychowujemy, naznacza nas swoistym piętnem, którego ciężko się jest pozbyć. Do tego dochodzi soczysty i obrazowy język, śmiałe sceny miłosne i zwarta akcja, co sprawiło, że książkę przeczytałam w jeden wieczór, a właściwie noc. I rankiem już wiedziałam... Tak, jestem wrażliwa.
A teraz czekam na kolejną książkę tej autorki, którą, jak wyczytałam w internecie, ma być thriller „Szósty”. I jeśli po przeczytaniu powieści obyczajowej, jaką jest bez wątpienia „Bez przebaczenia”, zrobiła ze mnie ofiarę własnych emocji, to nie wiem co będzie po przeczytaniu thrillera tej autorki.
|
|