Wcześniej z siostrą zawsze jakoś się dogadywałyśmy, ale jakiś rok temu podziały się między nami takie rzeczy, że wręcz z odrazy nie mogłam na nią patrzeć. Trzy lata temu zaczął rozsypywać się jej długoletni związek z facetem który o nią nie dbał. Ja akurat poznałam swojego faceta. Byłam z nim rok za granica, potem wróciłam do mieszkania w którym mieszkałam wspólnie z siostra. Kiedy nie miał jeszcze pracy to często bywało tak, że zostawał u mnie na noc, potem można powiedzieć że z nami zamieszkał, bo kiedy wracałam w środy ze studiów, to zostawał już tak z nami do niedzieli. Siostra nie miała nic przeciwko, ciągle tylko pytała, kiedy znowu przyjedzie i nam coś ugotuje. Brałam siostrę na wspólne imprezy ze znajomymi mojego faceta, często z nami przesiadywała. Siostra miała wtedy problemy ze swoim facetem i często sie na niego skarżyła. Po pewnym czasie zaczęła "flirtować" z moim facetem, pisze to słowo w nawiasie bo może większość osób nie uznałoby to za flirt tylko niewinne żarty. Wkażdym bądź razie przy mnie żartowała że chce go w usta pocałować, nie wiem czy by to zrobiła, bo on akurat policzek tylko nastawił. Chciała mu też na kolana siadać, gilgotała go nałóżku, gdy w trójkę siedzieliśmy, czasem żartowała z nim na temat seksu. Raz w matczynym przypływie uczuć przytuliła go do piersi. Kiedy ja przytuliłam mojego faceta, to niby w żartach odciągała mnie od niego. Skutek był tego taki, że gdy przyjeżdżał mój facet, to zamykałam się z nim w moim pokoju żeby ona nam nie przeszkadzała. Wychodziłam tylko po to żeby pocieszyć ją gdy zerwała ze swoim facetem. Po pewnym czasie siostra znalazła nowego faceta. Pewnego dnia przyjechał nasz ojciec. Pokłóciłyśmy sie o coś i wtedy zaczęła się wojna. Moja siostra pobiegła do ojca i zaczęła się skarżyć: że moj facet zamieszkał tu bez jej wiedzy, ze nikt sie jej o zdanie nie pytał, że zamykamy się w pokoju, że nie wspierałam jej kiedy a ona była w depresji po zerwaniu z facetem, bo wole spedzac czas z chłopakiem, ze ja biegam po domu w szlafroku (sama biega po domu w szlafroku...!) a to ja krepuje, ze caluje sie z moim chłopakiem przy niej (co jest oczywistym klamstwem....), ze jak gotujemy obiad to ona dostaje najgorsza cześć (z tym miała rację, bo cały rok jej gotowaliśmy, a ona nam nigdy ani razu, więc się wkurzyłam i stwierdziłam że jeśli jest taka leniwa, to po co ja mam rezygnować z lepszej części dla siebie, żeby leniuch mógł się najeść...), wogóle nagadała takich rzeczy że uszy mi puchły. Ojciec oczywiście wyzwał mnie od egoistek i że chłopak ważniejszy dla mnie niż rodzina... Tak samo obgadała mnie do naszych wspólnych koleżanek. Mój facet grzecznie, oczywiście w szoku wyniósł się do swego domu. Nastepnie, siostra bez mojej wiedzy zaprosiła do wspólnego mieszkania z nami naszego przyrodniego brata. Po czym, oczywiście zaczęła skarżyć się na mnie jemu i znowóż zyskałam opinię w rodzinie egoistki. Siostra zaczęła lepiej zarabiać i płacić rachunki za mieszkanie. Mnie z korepetycji starczało tylko na bilet na dojazd na studia. Siostra więc nie omieszkała wypomnąć mi,że ona jest tak wspaniałomyślna i pomaga opłacić naszym rodzicom mieszkanie w którym my mieszkamy. Oczywiście, rodzicom też o tym wspominała, po czym rodzice stwierdzili że jestem gorszą córką i egoistką... Chciałm rzucić studia i pójść do pracy ale zabronili mi.
Siostra jest teraz za granicą, ja też się tam wybieram. Siostra chce żebyśmy zamieszkały razem, ale mi śniją się koszmary z tego powodu. Nie potrafię jej wybaczyć tamtych ran. Jak powinnam z nią postępować, żeby między nami było znowu normalnie?
|
|