Moje dziecięce, można powiedzieć, marzenia, mimo upływu dwudziestu paru lat właściwie się nie zmieniły. Moje marzenia apropos przyszłości niemal od zawsze wiązały się z zawodem informatyka (komputery fascynowały mnie od najmłodszych lat, odkąd miałem z nimi do czynienia, a było to naprawdę dawno) - wszystko to dzięki tacie, który taki kierunek studiów ukończył i taki zawód podjął że dzięki Jego pracy mogłem mieć kontakt z tym diabelstwem (pamiętam nawet zamierzchłe czasy kart dziurkowanych - jeśli ktoś wie, co mam na myśli ;)) - mniejszy, bądź większy - od swojego wczesnego dzieciństwa. Plany się w zasadzie po dziś dzień nie zmieniły (mimo, iż spróbowałem i wiem już, że tak gałąź nauki, która się z tym nierozerwalnie wiążne, tj. matematyka łatwa nie jest). Edukację w tym kierunku zamierzam jeszcze kiedyś kontynuować. Zbytnio mnie to kręci :D Niedawno doszła jeszcze jedna profesja, ale rezygnacja chyba na zawsze. Tym zawodem (na prawie równym poziomie, co wcześniej, tyle, że tutaj nie mam żadnych tradycji rodzinnych itp.) jest lekarz weterynarii. Cały czas gdzieś w głębi serca mi się to marzy i biję się z myślami, ale mimo wszystko jednak chyba się poddam. I nie przeraża mnie nawet tak bardzo (a przynajmniej nie tylko) ilość wiedzy do przyswojenia co coś zupełnie innego. Może ludzie, którzy pracują w tym zawodzie z czasem obojętnieją, ale ja nie potrafię. Nie potrafię patrzeć na cierpienie zwierzaków i nie uronić ani jednej łzy. Wprawdzie praca weterynarza niesie i dobre strony, bo pomaga się zwierzakom (i to mnie najbardziej pociąga), ale czasem też zdarzają się sytuacje, że trzeba jakiemuś zwierzakowi ulżyć w cierpieniu i zakończyć Jego życie. Dla 'normalnego' człowieka [zwłaszcza, jeśli tyczy się to obcego zwierzęcia] jest to smutna konieczność i być może potrafi się uzbroić w jakiś pancerz, by nie przeżywać.... ale nie ja. Nie raz zdarza mi się czytać różne artykuły, oglądać zdjęcia biednych, dręczonych zwierząt i łzy lecą mi ciurkiem. Jestem pewien, że w takiej pracy byłoby tak samo. I choć wiele osób mówiło i mówi mi, że z taką wrażliwością byłbym tylko lepszy, niż gorszy w tym fachu to ja - patrząc sobie głęboko w oczy sądzę, że z takim sercem to nie ma czego szukać w tym fachu :). No, ale - marzenia mimo wszystko zostają...
|
|