we Francji na przykład nie można kupić papierosów w zwykłym sklepie, nawet w hipermarketach nie ma, tylko w takich sklepach z oznaczeniem TABAC, mnie tam to za bardzo nie bolało, ale znajomych tak:) Co do sklepów... otwarte sa na przykład od 8 do 12 i od 15:30 do 18. Tak przykładowo. Wszyscy maja sieste, taka przerwę obiadową. Z jednej strony fajnie, ale nie na dłuższą metę. Wszyscy pracujący mają tak samo, pracują 4 godziny przed obiadem i 4 godziny po obiedzie. Ale wychodzi na to, ze cały dzień ich nie ma w domu. Dzieci do szkoły też chodzą 2 razy dziennie. Marnotrawstwo czasu, ale Francuzi to lubią chyba
Co do win i alkoholu. Tam od dziecka można pic wino chyba, a kierowcy mają pozwolenie na jeżdżenie z jakąś tam ilością promili, nie pamiętam dokładnie ile, ale więcej niż u nas. Poza tym tam gdzie ja byłam w małej mieścince, była taka swojska atmosfera, każdy każdemu Dzień dobry, nawet nam Plakom, następny przykład, młodzież jest traktowana normalnie, tak jak i inni ludzie, młodzież z burmistrzem miasta (Merem) mówili sobie na Ty, żartowali, wspólnie się bawili.
Byłam też na dyskotece, zabrał mnie i moją koleżankę właśnie Mer. Do dyskoteki nie było klamki w drzwiach, dzwoniło sie dzwonkiem, wychodził goryl, patrzył czy sie nadajemy i dopiero wpuszczał. Na parkiecie nie było żadnego kiepa, bo kto wszedł z papierosem na parkiet od razu został upomniany przez ochronę. Czyściutko, nawet nie śmierdziało, bo była klima, ludzie od 15 do 70 lat. Rewelacja!
Jak mi się jescze coś przypomni fajnego to napiszę