Spotkałem znajomego, Kazimierza będącego członkiem jednej z wrocławskich spółdzielni. Zrelacjonował mi sytuacje jakich spółdzielcy doświadczali / doświadczają. Prosiłem aby swoje oceny zaprezentował na tym forum, ale okazało się że zmienił miejsce zamieszkania i zaabsorbowany jest nową jego sytuacją. Zrezygnował z spółdzielni i zamieszkał w budynku będącym własnością mieszkańców, administrowaną przez Firmę zewnętrzną. Istotnym spostrzeżeniem to wyraźne zainteresowanie zarządcy i współwłaścicieli jego oczekiwaniami w zakresie jakości zamieszkiwania i otoczenia budynków. Ważnym dla niego okazało się liczenie się z Jego ocenami i jednoznacznym wpływem na wydatki ponoszone przez Wspólnotę, czego nie można było uzyskać w Spółdzielni. W każdej sytuacji, członkowie wspólnoty są decydentami realizacji przedsięwzięć, żaden wydatek, żaden wykonawca czegokolwiek nie kryje się za „przepisami o ochronie danych osobowych”, wszyscy są szczegółowo poinformowani. Jako przeciwwagę dla sytuacji w nowym miejscu zamieszkania opowiedział o budowlanych pracach realizowanych w spółdzielni, gdzie ostatecznie potwierdzono , przetargi były „przewalane’ i dopiero dociekliwość spółdzielców ( z wsparciem org. Ścigania) doprowadziły do potwierdzenia zastrzeżeń spółdzielców ( powiązania „biznesowe” wykonawcy i zarządu). Wymiana struktury budynków spółdzielni oszacowana pierwotnie na 750 000 zł, po podjęciu działań przez samych spółdzielców (nowy wykonawca) zredukowana została do 480 tys zł i zwiększeniu jakości instalowanych drzwi wejściowych do klatek. W ocenie Kazimierza prawo spółdzielcze, w przypadku braku zainteresowania działaniem spółdzielni ze strony spółdzielców prowadzi do wynaturzeń w sferze nadzoru i zarządzania, odwracając role poszczególnych „fragmentów” struktury Spółdzielni. Cwany zarząd, manipulując radami, wręcz je dominuje (wykorzystuje skomplikowane i trudne językowo zapisy prawa) do „pieczenia” własnych celów. Wszelkie decyzje podejmowano z zachowaniem prawa, ale stwarzano sytuacje zniechęcające spółdzielców do uczestnictwa z zebraniach. Ciekawym był mechanizm organizacyjny, polegający na wprowadzaniu na członków spółdzielni pracowników ( sprzątacze, ogrodnicy, itp.). W momencie decyzyjnego zebrania, wszyscy Ci pracownicy uczestnicząc „tworzyli grupę” przegłosowującą „odpowiednie” propozycje zgodne z zamierzeniami zarządzających. Osoby odchodzące z pracy w Spółdzielni, wskazują na funkcjonujące zastraszanie i naciski. Ciekawe były wybory do Rad, gdzie zgłaszający nawzajem siebie zgłaszali, wyczytując nazwiska proponowanych członków rad, z kartki. Na takich zebraniach najczęściej „tworzący grupę” stanowili większość, w efekcie głosując przeciw kandydatom zgłaszanym spoza „układu”, przeciwdziałali dostępu do rady osobom krytycznym sytuacji Spółdzielni. Na jednym z Walnych, gdy głosy ze strony „szeregowych” spółdzielców miały szansę uzyskać decyzję, prowadzący zarzucił jednemu z uczestników picie alkoholu w trakcie zebrania. Zarzut na tyle zdeprecjonował grupę spółdzielców, że głosowanie wypadło korzystnie dla „rządzących” a przewodniczący zebrania posługując się „odpowiednimi „ zapisami regulaminu i wykorzystując „tworzących grupę” i zamieszanie ( dwóch rosłych pracowników usunęło „pijaka”) uzyskał oczekiwany przez zainteresowanych rezultat. Powodem „obudzenia się” członków spółdzielni były rosnące koszty, przesadne, skierowane przeciw oponentom działania zarządu zmierzające do usunięcia Ich z grona członków. Powodem represji ze strony zarządu były np. szczegółowe pytania o działania zarządu w wydawaniu pieniędzy. Jeśli dociekający, zdaniem zarządu był „zbyt natarczywy”, przedstawiał fakty, wskazywał na rozrzutność, Organizowano, preparowano plotki wśród mieszkańców dyskredytujące dociekliwego. W przypadku „wspólnoty” pana Kazimierza, żadna z sytuacji „spółdzielczej” nie może mieć miejsca, choćby z powodu konieczności uzyskania głosu od każdego „wspólnotowca”
|
|