Bronek i Muchoboru napisał(a):
Czego was - swoich pupilków nauczył ksiądz Skorusa, nienawiści, miłości, ale tylko własnej, żerowania na parafii. Mówi się głośno na Muchoborze, że pupilki Skorusy mieli nie tylko obozy, ale wszystko za darmo - na koszt parafii. Pani Mariola była sprzątaczką i pracowała w zakładzie mięsnym, a dziś jest biznesmenką bo przez wiele lat nie płaciła czynszu za aptekę, podobnie, szewc i plastyk wynajmowali parafialne pomieszczenia i płacili za lokal 2zł/m2, ale za to kradli prąd, za który ks. Skorusa płacił z tacy parafialnej. Oni w duchu wdzięczności zapraszali księdza Skorusę na kolacyjki i częstowali alkoholem. Nie jest tajemnicą, że ksiądz Skorusa miał słabość do alkoholu i codziennie raczył się mocnymi trunkami. Przed laty wracając pod wpływem alkoholu uderzył w lampę i rozbił swój samochód. Szczęście, że nikigo nie zabił. To on rozpił ks. Hajduna i ks. Eryka. Ks. Skorysa dawał pieniądze parafialne Kuźniewskiemu, Mariolce, pani Alonczyk, a Puchalska wszystko miałą za darmo i do dziś zbiera pieniądze pod kościołem dla swoich wnuczek. Tak powstało i funkcjonowało takie małe muchoborskie El Dorado. Kraina ludzi interesownych, którzy myśleli, że zawsze będzie im dobrze. A tu proboszcz nagle odszedł i wszystko się rypło i ludzie poznali prawdę. Przyszedł nowy proboszcz zrobił porządek to zaczęli rozsiewać plotki, że to materialista, gra w karty i wypisywali na murach, że okrada parafię, a to pupilki Skorusy żyli i żyją na koszt parafii - miejmy nadzieje, że już nie długo. Mówi się, że ks. Skorusa wybudował kościół, ale mówi się też, że wybudował swojej rodzinie dom na Kuźnikach koło kościoła. Dom ten zbudowany jest z tych samych materiałów co kościół, nawet blacha na dachu jest czerwona ta sama, co na kościele. Jestem mieszkańcem muchoboru od 30 lat i znam dobrze tę historię i mogę zaświadczyć. Boję się jednak, bo pupilki Skorusy to ludzie okrutni i mogą spalić mi dom, dlatego s przedstawiam się jako Bronek.
Ja też pamiętam jak jeszcze żył ksiądz Skorusa to po osiedlu krążyły plotki o jego skłonnościach do alkoholu. Pamiętam też jak rozeszła się wieść o tym, że ks. Prałat przywalił samochodem w latarnię i wyszedł z samochodu na chwiejących się nogach. Utrzymał się na parafii tylko dlatego, że miał wokół siebie ludzi, którzy tuszowali jego słabości, a w zamian za to otrzymywali profity, albo jak czarna Mariolka otrzymali lokal za darmo. Wikarych, którzy z nimi nie pili zmieniał jak rękawiczki - w jednym roku zmienił naraz trzech. Najbardziej lubił Hajduna, a ten biedny do dzisiaj walczy z chorobą alkoholową. I nie ma co narzekać na proboszcza, który zrobił porządek w parafii tylko trzeba dobrze rozliczyć Mariolkę, bo ona tu miesza. W przecież to prosta kobieta po podstawówce. Myśli, że ktoś jej uwierzy, że ona tak wszystko robi bezinteresownie dla parafii. Za Skorusy ani grosza nie płaciła za aptekę. Cwaniara jakich mało.