Ci wstrętni antyszczepionkowcy Kim są owi wredni antyszczepionkowcy, którzy spędzają sen z oczu funkcjonariuszom sanepidu? Opinia władz jest zmienna, zależna od tego, co przeważa – wielkość łapówki czy głosy wyborców. Tu sprawa jest o tyle prosta, jasna i klarowna, że wyborców można omamić obietnicami i frazesami, natomiast sponsora z wypchanym portfelem można stracić, bo pójdzie „lobbować” kogoś innego. Toteż na wszelki wypadek władze mają w zanadrzu dwie opinie o niepokornych rodzicach, śmiących wziąć odpowiedzialność za zdrowie swoich dzieci we własne ręce, zamiast oddać je w „opiekuńcze” ręce państwa, najlepiej sanepidu. Opinia 1 – niedokształceni idioci Pierwsza opinia to argumentum ad personam mający na celu nie tylko zdyskredytowanie antyszczepionkowców, ale jednocześnie podbudowanie ego lemingów. Przedstawia się w niej rodziców buntujących się przeciwko okaleczaniu dzieci jako ciemnotę z zapadłych wsi i marginesu społecznego, niepotrafiącą docenić dobrodziejstwa szczepień. Na tę samą nutę grają uzależnione od karteli farmaceutycznych media, gdy tymczasem w internecie, póki co jedynej płaszczyźnie w miarę swobodnego wyrażania poglądów, aż roi się od argumentów przemawiających na niekorzyść absurdalnego systemu szczepień „profilaktycznych”. 15 czerwca 2012 roku miało miejsce pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy upoważniającej sanepid do użycia przemocy fizycznej w celu przymusowego zaszczepienia opornych. Przez sejm ustawa przeszła gładko i po cichu. Medyczna machina propagandowa kolejny raz zadbała o to, żeby nad kontrowersyjną ustawą nie było żadnej dyskusji, żadnych niezależnych opinii – tylko jedna droga jest słuszna: medyczna. Reszta to herezja. Za to w internecie zawrzało. Internauci zebrali tysiące podpisów pod petycjami wysyłanymi do członków Senackiej Komisji Zdrowia, naiwnie wierząc, że ci odrzucą tę ustawę rodem z czasów okupacji. Skrzynki mailowe senatorów zostały zarzucone zbiorowymi petycjami i indywidualnymi prośbami. Komisja zebrała się 12 lipca 2012 roku. Senatorowie jeszcze nie zajęli miejsc, ale urządzenia nagrywające już były włączone. Gdy Bolesław Piecha, przewodniczący Senackiej Komisji Zdrowia podszedł do stołu prezydialnego, siedzący przy nim senator zagadnął: – Z tym są jaja... – Co? Czemu z tym są jaja? To nie są jaja... – odparł Piecha. – To, co się dzieje w internecie... – wszedł mu w słowo senator. – Nie, to są idioci! – skwitował Piecha. Zajście zostało nagrane kamerami i mikrofonami sejmowymi, mimo to Bolesław Piecha nazajutrz wyparł się własnych słów. Tak oto domniemanie uczciwości przestało dotyczyć przewodniczącego Senackiej Komisji Zdrowia. I co? I nic. Podczas konferencji, kilku senatorów nawet poruszyło sprawę internetowego protestu, ale zastrzegając na wstępie, że sami są zwolennikami szczepień, a głos zabierają dlatego, że na ich adresy mailowe wpłynęła niespotykana dotąd ilość protestów. Z dalszych wypowiedzi wynikało, że ci ludzie nie mają zielonego pojęcia, o czym mówią. Pletli coś od rzeczy, co rusz zarzekając się, że się na tym nie znają. W ogóle z debaty można było wywnioskować, że członkowie komisji albo byli lekarzami powiązanymi z koncernami farmaceutycznymi, albo absolutnymi dyletantami, więc jednogłośny wynik głosowania nikogo nie zaskoczył. Rodzice troskający się o dobro swych dzieci całą nadzieję pokładali jeszcze w prezydencie, do którego też słali petycje, by zawetował tę ustawę dającą sanepidowi uprawnienia SS. Daremnie. Prezydent ustawę podpisał bezzwłocznie, bo już 26 lipca 2012 roku. Teraz użycie przemocy fizycznej w celu przymuszenia do szczepień jest już w Polsce legalne. Jeśli dowiadujesz się o tym, Czytelniku, po raz pierwszy, to świadczy, jakimi niecnymi sposobami sprzedajni politycy tworzą w Polsce prawo dla bogatych lobbystów – po cichu, bez parlamentarnych sporów, jakby wszyscy należeli do tej samej partii. Opinia 2 – wykształceni, ale uparci Nie można dłużej ukrywać faktu, że przeciwnicy szczepień to m.in. prof. dr Maria Dorota Majewska, kierująca Katedrą Marii Curie przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, a także wielu niezależnych (od Big Pharmy) naukowców i lekarzy. Notabene, dopiero ruch przeciwników przymusu szczepień ujawnił, że bywają także szczytne wyjątki, bowiem nie wszyscy naukowcy i lekarze dają się zeszmacić dla tych kilku srebrników – wczasów w modnych kurortach czy libacji, dla niepoznaki zwanych szkoleniami. W ogóle przeciwnicy szczepień to ludzie inteligentni, wykształceni, potrafiący myśleć i wyciągać wnioski, a także – co dla władzy najgroźniejsze – domagać się swoich praw konstytucyjnych. Takich władza nienawidzi, zwłaszcza że mogą oni obudzić owe lemingi, co to tak pokornie podkładają swoje młode pod igły wstrzykujące do ciała zabójcze zastrzyki, eufemistycznie zwane szczepionkami. O nich opinia władzy jest odmienna. Nie, żeby zaraz przyznali rację ludziom myślącym... Co to, to nie! Władze silą się tutaj na inną formę dyskredytacji – że niby tacy inteligentni, wykształceni, a nie chcą zauważyć, że to dla ich dobra... Że za darmo, że władza tak się stara, a oni tak niefrasobliwie narażają swoje dzieci na choroby wieku dziecięcego. No i tu rutynowo pada przykład jakiegoś dziecka, które zmarło z powodu takiej choroby, oczywiście z winy rodziców, którzy niefrasobliwie nie zabezpieczyli go przed śmiercią... szczepieniem. No i w ogóle, że to jest moda, która przyszła z Ameryki, choć nie wiadomo, co by to miało znaczyć. Te cienkie argumenty nie mają, rzecz jasna, przekonać przeciwników szczepień, bo niby jak? To tylko zakamuflowane przesłanie do lemingów, żeby zwarli szeregi i zaczęli zwalczać przeciwników szczepień, którzy są be, bo nie dość, że nie doceniają starań władzy, to jeszcze przedstawiają dowody nie tylko na bezsensowność szczepień, ale wręcz na ich szkodliwość. No i że zagrażają oni dzieciom lemingów, czyli zaszczepionym. Takie kuriozum – nieszczepieni zagrażają szczepionym. To przed czym chronią te szczepienia? Argumenty przeciwników szczepień Sztuczne to sztuczne. Czasami trzeba wstawić komuś sztuczną szczękę, oko czy biust, ale nie zastąpią one organów przewidzianych przez naturę. Jeśli natura przewidziała choroby wieku dziecięcego, to nie po to, by zrobić nam na złość, ale żeby odchorować je dla naszego dobra, w rezultacie czego nabywamy przeciwko nim naturalną odporność. Jeśli dziecko nie było już w łonie matki zatruwane lekami, co obecnie jest regułą, nie dostanie antybiotyku już przy pierwszej nadarzającej się gorączce („osłonowo”), i będzie odżywiane prawidłowo, to choroby wieku dziecięcego będą miały u niego przebieg łagodny. I to jest prawdziwa profilaktyka zdrowotna. Jaki jest sens powierzać zdrowie naszych dzieci firmom bogacącym się na chorobach? Wszak firmy produkujące rzekomo zapobiegające chorobom szczepionki to najwięksi producenci leków użytecznych tylko dla chorych. Ze zdrowych firmy farmaceutyczne żadnego pożytku nie mają. Podcinaliby gałąź, na której siedzą? W czasach Hipokratesa medycyna była sztuką leczenia chorych, dziś jest sztuką robienia chorych ze zdrowych. W tym wypadku szczepienia rzeczywiście pełnią rolę profilaktyczną, ale wyłącznie dla Big Pharmy, gdyż zapobiegają spadkowi nieprzyzwoicie wysokich dochodów za nic – za trucie ludzi.
_________________ wolność to świadomość ograniczeń
|