Pedagogowie / psychologowie w naszych szkołach nie są zbyt starannie wybierani
Zazwyczaj to znajomy / znajoma dyrka, albo po prostu pierwsza osoba która się zgłosiła do pracy. Nikt nie sprawdza czy ten człowiek ma jakieś powołanie, czy potrafi nawiązać kontakt z uczniami. Nie twierdzę, że tak jest wszędzie ale jest dużo takich szkół, głównie na wsiach. W mojej szkole jest psycholog, ale co z tego, że jest jak przychodzi do szkoły koło 11, przemyka ukradkiem do kantorka, zamyka się w środku, siedzi 2-3 godziny i idzie do domu. Nawet jak powie się jej "dzień dobry" na korytarzu to udaje że nie słyszy. Boi się nas? Nie wiem, ale takim podejściem to ona nic nie zdziała.
To po pierwsze. Druga sprawa, żę nauczyciele nie mają żadnych praw. Czasami podziwiam niektórych, że nie wezmą kija i nie przyłożą jednemu z drugim. I nie mówię tu o jakiś żartach czy coś, tylko o na prawdę hamskim zachowaniu, wyzwiskach etc. Gdyby nauczyciele odzyskali dawne prawa, mogliby przynajmniej jakoś zareagować.
Co do poglądów Pana Ramana to nie od dzisiaj wiadomo, że gość ma niezbyt mądre pomysły.
Najłatwiej jest stwierdzić "jesteście źli, nic na to nie poradzimy", zamknijmy ich w oddzielnych szkołach i ze łba...
To nie jest sposób. Tak samo sposobem na całe zło nie jest zrobienie oddzielnych szkół dla dziewczyn i chłopaków.
Rozumiem jeżeli w takich zamkniętych szkołach mieliby siedzieć ludzie którzy popełnili naprawdę poważne wykroczenia np. skatowali kogoś itp. Ale za palenie papierosów?
Ostatnio w naszym społeczeństwie coraz częściej można zobaczyć postwę "ta dzisiejsza młodzież, hamy, lenie i nieuki... W jakich czasach przyszło man żyć". I wychodzi na to że nasz minister też tak widzi tą sytuację...