DLACZEGO DOTYCHCZASOWI POLITYCY CIESZĄ SIĘ POPULARNOŚCIĄ... Bo pokazują ich media, a skoro pokazują ich media, no to są wybierani, a skoro są wybierani, no to pokazują ich media... Bo mają stygmat władzy, a więc słuszności, a ponieważ są słuszni, bo rządzą, no to rządzą... Bo elegancko wyglądają. Bo nie obnażają, nie demaskują, nie kompromitują pracowników mediów, tzw. biznesmenów, bankierów. Bo nie mówią o nieprzyjemnych rzeczach*, np. nie wymieniają, nie wytykają wad widzów,-słuchaczy/członków społeczeństwa/obywateli (ich wady są nawet dla nich zaletami...), ich nie krytykują, nie wymagają od nich myślenia, rozumienia, odpowiedzialności, konstruktywnego działania... Wystarczy tylko na nich głosować... w dodatku tylko raz na kilka lat. A przez resztę czasu można sobie wziąć pilota do ręki i zajmować się synchronizowaniem swojego i osób z otoczenia umysłów z przekazem telewizyjnym, radiowym... Są mili, traktują widzów (wyborców, obywateli), jakby rzeczywiście uważali, że coś rozumieją, że przekaz do nich ma głębszy sens, zachowują, jakby rzeczywiście się na tym co robią znali, sprawiają wrażenie zaangażowania, że czynią starania, by było lepiej. Z samofinansowaniem też b. dobrze im idzie (w przeciwieństwie do mnie, np. nie muszą, zresztą bezskuteczne, prosić o wsparcie – sami sobie b. dobrze radzą, niektórzy niekiedy otrzymują więcej jednorazowo, niż ja zarobię przez całe życie... Więc nic dziwnego, że zajmują się tym, czym zajmują.../nie chcą zajmować tym, czym ja się zajmuję (bo jest to przestrogą – jak będziesz pozytywny, usiłował konstruktywnie działać, to wszyscy się od ciebie odwrócą...). I że mają tam dostęp tylko tacy jak oni...). Więc są przedsiębiorczy, zaradni, z klasą (gentelmani nie mówią, przy widzach, o pieniądzach. Widzów...)... Więc się negatywnie nie kojarzą. Widzowie się z nimi z żyli. Więc wizualnie i werbalnie jest b. miło – budzą przyjemnie skojarzenia... *Poza werbalną, nie merytoryczną, „walką” między sobą, co sprawia wrażenia zaangażowania, poświęcenia, że są bojownikami o wspólną sprawę, wbrew wrogom, złu. PS Gdzie tu ich porównywać do mnie (same wymagania, nieprzyjemności, w tym nazywania spraw zgodnie z rzeczywistością. I jeszcze to żebractwo. Czy ja naprawdę nie potrafię być zaradny, jak oni... A tak się wymądrzam...)...
_________________ www.wolnyswiat.pl
|