Jako nowoprzybyły witam serdecznie wszystkich na wstępie
Temat wydaje mi się dosyć ciekawy i frapujący dlatego też m.in zdecydowałem się tutaj wstąpić :)
Gdybym miał siebie ocenić tak zupełnie szczerze to mam chyba tylko (a może aż :D) 2 nałogi, choć nie do końca je tak oceniam [dlatego właśnie wybrałem opcję 'jestem wolnym człowiekiem']. Po kolei jednak: Obce jest mi uzależnienie od alkoholu, narkotyków, nikotyny, seksu (hmmm
), czy wreszcie hazardu. Jest jednak coś, o czym, choć nigdy nie pomyślałbym jak o nałogu (nigdy nie słyszałem, by tak to klasyfikowano), jednak po głębszym namyśleniu nie wiem, czy nie ma znamion nałogu ;) Tym czymś są napoje chłodzące, konkretnie jeden z nich o ciemnobrązowym kolorze i nazwie na 'c'
. Choć pijam tę tablicę Mendelejewa w butelce :D od dawna to nigdy nie przyłoby mi do głowy traktować tego jak nałóg, aż do czasu. Pomijam już fakt wypijania, w najgorszym momencie, prawie 2 l dziennie
(teraz znacznie mniej), ale to jeszcze nic. Już samo to, że starałem się tak zaopatrywać by na noc (na stację benzynową i sklep nocny daleko) nie pozostać bez tej słodzonej wody, jak mówią niektórzy. Kiedyś jednak zdarzyła się taka sytuacja, że źle wyliczyłem i w lodówce brakło. Nie czułem żadnego niepokoju, irytacji (tak, jak to niektórzy miewają z papierosami np.) z powodu braku, ale czułem dziwne uczucie braku i chęci natychmiastowego zaopatrzenia się w śmierć w płynie :) Właśnie wtedy (a było to jakieś 3-4 lata temu), choć taki 'kryzys' miał miejsce raz, czy dwa, zacząłem się zastanawiać, czy to aby nie nosi znamion nałogu. Niby to głupie - uzależnienie od napoju, ale skoro już czułem się nieswojo z braku czegoś to może coś w tym z nałogu jest. A cuż poza tym - sporód pozycji powyżej - mooooże internet, ale podkreślam może. Co tu oszukiwać, przez 8 lat posiadania stałego i nieograniczonego ['stałka'] dostępu do sieci przyzwyczaiłem się do niego, ale czy to od razu nałóg ? Chyba nie, bo choć gdyby go zabrakło odczułbym jakiś brak, byłoby mniej sympatycznie, ale moje życie nic by na tym nie straciło - nie miałbym z tego powodu żadnych dolegliwości, czy to psychicznych, czy fizycznych. Może jeszcze nie jest jednak ze mną tak źle i psycholog/psychiatra, czy terapeuta uzależnień [przynajmniej jeśli chodzi o sieć] nie jest mi potrzebny