Tak szczerze, to nie przepadam za mężczyznami, którzy noszą biżuterię. Może jakaś skórzana bransoletka jest do zniesienia, ale jednak najgorsi są ci ze złotymi łańcuchami i sygnetami na palcach. Wygląda to naprawdę bardzo żałośnie.

Wszystko kwestia gustu.. i wyczucia faceta. Znam kilku którzy noszą trochę "biżu" i dobierają to wszystko do stroju, dzięki czemu całość wygląda całkiem interesująco. :)

Generalnie nie mam nic przeciwko. Kolczyk w uchu - ok, lancuszek tez, sygnet na palcu - no juz trochę mniej:) A bransoletka...no moze byc:D Jesli tylko facet nie przesadzi z tym wszystkim i nie bedzie chodząca choinką to jak dla mnie jest ok:)

Dla mnie jakas skorzana branzoletka jest ok, wisiorek etno lub tribal dla faceta tez, ale juz jakies blyskotki, zlote lancuchy i diamentowe kolczyki nie dziekuje...

Zgadzam się z la_femme. Błyskotki u faceta zupełnie mi nie podchodzą.

popieram w 100%

Nie mam nic przeciwko temu,aby facet nosił markowy zegarek czy ładny łańcuszek,ale bransolety i inne rzeczy odpadają. To zarezerwowane jest dla kobiet i niech tak pozostanie.

Ja bym sobie wrecz nie życzył, żeby mi ktoś kupił bransoletkę - to babska rzecz, czy diamentowy wisior (bez przegięć...).
Zegarek - tak, ładne spinki do mankietów koszuli - tak, ale zdecydowanie nic ponad to.

Fajne spinki:

Takie coś nie trąci wsią:)

Spinki rzeczywiście bardzo fajne. Sama nie kupiłabym facetowi biżuterii, chyba, że wyraźnie by mnie o to poprosił. Wszystko z umiarem. Sznurkowe czy skórzane bransoletki mogą być, jeżeli się z nimi nie przesadza.

u faceta to maksimum jakie akceptuje to zegarek, własnemu mężowi kupiłam taki na święta w outlecie online


ale gdyby on zaczął kupować sobie jakieś wisiorki i bransoletki to miałabym chyba podejrzenie, ze zmienił orientację :P