Wiele zależy od tego, jak zdefiniujemy komunikację i porozumiewanie się. Wiadomo, że mikroorganizmy nie czytają „Pana Tadeusza” i nie biorą udziału w filozoficznych dysputach. Ale niejedna osoba mogłaby się szczerze zdziwić, dowiedziawszy się, jak zaawansowany system wymiany informacji funkcjonuje w świecie bakterii.
Zacznijmy od tego, jak zbudowane są mikroorganizmy. Ich komórki składają się z wielu cząsteczek. Najważniejszą jest DNA, czyli materiał genetyczny. To pewnego rodzaju książka kucharska, zawierająca przepisy na to, jak zbudować jedne z ważniejszych cegiełek tworzących organizmy żywe. Mowa oczywiście o białkach. Z nich oraz z cząsteczek tłuszczów jak z puzzli budowana jest biologiczna układanka. Tworzone są różne struktury wewnątrz komórki, a także otaczająca je powłoka zwana błoną komórkową. Na niej osadzona jest ściana komórkowa złożona z najróżniejszych cząsteczek. Niektóre z molekuł znajdujących się na powierzchni pełnią funkcję podobną do aparatu mowy, inne odpowiedzialne są za „słyszenie”.
Oczywiście, mówienie i słuchanie odbywa się inaczej niż u nas. W odróżnieniu od ludzi mikroorganizmy nie wypowiadają słów. Zamiast nich produkują niewielkie cząsteczki wyrzucane poza komórkę. To właśnie one niosą ważne dla społeczności informacje, które bakterie rozumieją w lot, a my musieliśmy się dopiero ich nauczyć. Niektóre z tych cząsteczek znaczą: „przestań rosnąć”, kolejne wyrażają komendę „komórki, rozrastajcie się”, a inne: „uwaga, zaraz skończy się nam jedzenie” albo „musisz oddać za nas życie”. „Mówienie” to jedno, ale „słuchanie” to inna historia. Komunikujące się mikroorganizmy mają molekularne „uszy” zwane receptorami. Znajdują się one na powierzchni komórki i także są cząsteczkami. Potrafią wyłapać wiadomość wśród mieszaniny innych cząsteczek i wymusić konkretne działania na mikroorganizmie.
|
|