dziękuję za uwagi. Jak pisałem, zawodowo jestem daleki od nauk biologicznych. Rozumiem uwagi o "nadętym" stylu, ale staram się posługiwać pojęciami i nazwami bliższymi czytającym niż naukowym recenzentom. Wszyscy , to czytający, musieli przebyć "drabinę" kolejnych szkół, być może osiągnęli poziom doktora nauk, ale wszyscy bez wyjątku przechodzili kurs biologii w szkole podstawowej i potrafią posługiwać się nazewnictwem tego poziomu. Dlaczego nie rozumiemy fachowca oceniającego stan zdrowia naszego organizmu? (oczywiście są wyjątki). Przecież On (fachowiec) może, zadając pytania (wywiad lekarski) porozmawiać "jak równy z równym", bo obaj wiecie gdzie co jest( serce, wątroba, odbyt, mózg itd, itd). to jedna sprawa, druga, jeśli bardzo będziecie chcieli, to niema tekstu, którego nie można zrozumieć, trzeba tylko chcieć. Też kończyłem kurs biologii SP, jestem absolwentem uczelni technicznej więc prawdopodobnie absolwenci nauk biologicznych są w zakresie fizyki, chemii, matematyki mniej "zorientowani", ale poświęciłem trochę czasu i potrafię czytać ze zrozumieniem teksty traktujące o medycynie. Im dłużej je czytam, tym bardziej jestem pewny iż skomplikowany język a szczególnie zastępowanie nazewnictwa znanego nam z S.P., Liceum, służy utrudnieniu przeciętnemu czytelnikowi zrozumienia, że podmiot treści nie jest tak skomplikowany na jaki wygląda.
_________________ medicus curat, natura sanat.
|