- Ktoś ukradł nam krowę! Starszy syn: - Jak ukradł to znaczy konus jakiś... Średni syn: - Jak konus to pewnie z Trojanowa... Najmłodszy syn: - Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl. Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa. I dali Wasylowi po mordzie. Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży. Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu. Chcąc nie chcąc, wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego. Stanęli przed sędzią i ojciec mówi: - Obudziłem się rano, patrzę krowę ktoś ukradł. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak krowę ukradł, to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Daliśmy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać! Sędzia: - Hmmm... logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No, na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku? Ojciec: - Pudełko kwadratowe... Najstarszy syn: - To znaczy, że w nim coś okrągłego... Średni syn: - Jak okrągłe to musi być pomarańczowe... Najmłodszy: - Jak pomarańczowe - to z pewnością mandarynka... Sędzia zdumiony zagląda do pudełka i mówi: - No, Wasyl.... Krowę trzeba jednak oddać...
|
|