A na rozmowie zajebiście
mam więcej szczęścia niż rozumu...
trafiłam na tą samą facetkę-dziewczynę... no młoda kobieta... co za 1 razem z 6 stanowisk akurat na nią
, a wtedy tak jej się rozgadałam, taka byłam przygotowana że mnie centralnie wyprosiła bo nie dawałam jej dojść do słowa
no więc tym razem już mi się nie chciało... (ile można mówić to samo...) wyszła z pokoju wyczytać mnie po nazwisku i zaprosić na rozmowę luk i teks " tak myślałam, że to pani i się już uśmiechała - bardzo sympatyczna... " no więc co do tego tej rozmowy psychologicznej... kazała mi usiąść i mówię eee to już 2 raz nie musimy jej przeprowadzać
skoro na siebie trafiliśmy...
na to ona z uśmiechem, że niestety musimy bo nie pamięta wyniku tamtego testu, ale to będzie tylko powierzchowne... i pytała się czemu mi się wtedy nie udało na tamtej komisji... na to ja " a długa historia" i tam powierzchownie jej tylko powiedziałam... na to ona, że teraz żebym się lepiej przygotowała, że już wiem co i jak... i w ogóle zaczęliśmy ten test pytała jak wyobrażam się siebie za 5l, dalej czy otworzyłabym działalność bez dofinansowania... na to ja, że będę ich gnębić do tej pory, aż mi ją dadzą
gdyż nie chcę się u kogoś zapożyczać tym bardziej na taką kwotę... bo wiadomo ciężko by mi było spłacić... no chyba, że już będę musiała to będę kombinować skąd wziąć pieniądze, może wygram w lotka - ostatnio było 40 milionów
na to ona a co by pani zrobiła jakby wygrała w lotka? tak na żarty
na to ja " Ooooo na pewno by mnie tu dzisiaj nie było
" hehe i w ogóle różne pytania... w końcu tekst żebym patrzyła w necie na wyniki tego etapu... na to ja "a jak pani myśli czy przeszłam ten etap?" na to ona "ostatnio pani przeszła to tym razem tym bardziej ;D" i żebym się lepiej przygotowała do tej przed komisją
i powaliła ich na kolana
masakra