ja uwazam ze masturbacja nie jest grzechem, i nie trzeba sie z niej spowiadac. zreszta jakby na to nie spojrzec, wiekszosc z nas nie jest jeszcze w zwiazku malzenskim a uprawia sex, co rzekomo jest grzechem. idziemy do spowiedzi, spowiadamy sie z tego i wychodzimy z odczuciem ulgi. ale czy ta spowiedz jest szczera? podobno aby grzech zostal odpuszczony, musi byc ,,zal za grzechy,, i ,,postanowienie poprawy,, a ilu z nas po spowiedzi wraca do domu, w ktorym czeka wasza druga polowa, z ktora zyjecie bez slubu? ilu z nas spowiada sie z sexu przedmalzenskiego po to aby jeszcze tego samego dnia znow go uprawiac? i gdzie tu wymagane ,,postanowienie poprawy?
u mnie to bylo wlasnie tak. mieszkalam z facetem, spowiadalam sie z tego, ale i tak wracalam i robilam to dalej. potem zaszlam w ciaze, przed chrztem nie dostalam rozgrzeszenia, i od tego czasu nie moge chodzic do spowiedzi. moje zdanie jest taki: Bóg stworzyl mezczyzne i kobiete, stworzyl ich ciala tak, aby do siebie pasowaly, powiedzial: ,,idzcie i rozmnazajcie sie,,. moze nie znam za dobrze pisma swietego, ale nie wiem nic o tym aby pouczyl ich, aby przed ,,rozmnazaniem,, podpisali jakis papierek czy cos w tym stylu. jesli dwoje ludzi sie kocha, mowia to sobie i przy okazji Bogu, bo Bóg to slyszy i widzi, to jest juz pewnego rodzaju przysiega dana panu, i takie sytuacje jak u mnie sa bezsensowne, bo kiedy juz zdecydujemy sie z moim na slub, pojdziemy do kosciola i co, ksiadz da nam rozgrzeszenie (bo bez tego nie ma slubu), tylko na jakiej podstawie? przeciez grzechy i tak powiem takie same m.in ,,sex przed slubem,, i wtedy dostane rozgrzeszenie?
_________________ W naturze człowieka leży rozsądne myślenie i nielogiczne działanie...
|