dietetyk wrocław AAAA

Strefa czasowa: UTC + 2





Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 505 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33 ... 51  Następna strona
  Drukuj | Powiadom znajomego

Re: Instrukcja życia w systemie duchowo - informacyjnym
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2019-07-17, 21:33 
Otrzymałem dar modlitwy. Modlitwa stała się dziękowaniem, a nie proszeniem. Bóg wie, co mi potrzeba i to otrzymam. Wystarczy tylko dziękować i Go kochać, prosić o miłosierdzie. Jeśli moja modlitwa jest prosząca, to raczej za innych niż za siebie. Kolejna łaska – to brak lęku przed śmiercią. A właściwie, to ja już do Ciebie, Panie, chcę, chcę bardzo. Oczywiście, proszę Boga, że jak zejdę z tego świata to tylko dla nieba. Poinformowałem rodzinę, aby w chwili mojej śmierci się cieszyli. Bo to powinna być radość, że ktoś po tylu latach na ziemi wreszcie wraca do domu. Domu Ojca.
Dał mi raz Pan usłyszeć słowa demona, a brzmiały one: Zniszczę cię, świnio. Jak tak o mnie myśli, to chwała Panu, gorzej jak by mnie miał za przyjaciela i kolegę. Bóg i demon, to nie ta liga. Bóg jest nieporównywalnie większy, a ja jestem Jego dzieckiem. Mam najsilniejszego Tatę na świecie i ty też.
Dał mi Pan, też łaskę nie nawracania kogoś na siłę, słowem. Kiedyś starałem się na nawracać „na siłę” innych (znajomych, rodzinę), myślałem, że tak trzeba. Kazać im chodzić do kościoła, kazać nie grzeszyć itd. Lecz tak w głębi serca, chciałem, aby mnie słuchali. Było to raczej: Ja wiem, że tak będzie dla nich lepiej, jak zrobią tak, jak ja mówię. A skąd ja wiem, że właśnie w tym momencie ich nawrócenie będzie dla nich dobre? Może mają coś jeszcze przeżyć, może Pan Bóg chce ich nawrócić w innym momencie. Nie jestem Bogiem i nie wiem, kiedy dla innych przyjdzie moment łaski nawrócenia: może za sekundę, może w godzinę śmierci, może już są zbawieni? Mogę się za innych modlić, za innych ofiarować się Bogu i swoim cichym przykładem mojego życia opowiadać tę historię, dawać świadectwo Jezusa i Jego miłości. A ilu się dzięki temu ludzi zbliży do Boga, dowiem się w niebie. Kiedyś to moja pycha chciała, abym to ja nawracał i abym to ja widział, ile to osób dzięki mnie się nawróciło. No i wtedy mógłbym powiedzieć Bogu: Widzisz, Panie, ilu to nawróciłem. Chwała mi, nie Tobie.
Kiedyś naliczyłem łask kilkanaście, a pewno było dużo więcej, o których istnieniu niedługo się przekonam. Do chwili tej spowiedzi słowo: „łaska” było dla mnie niezrozumiałe, martwe, wymyślone przez Kościół. Zresztą, łaska kojarzyła mi się negatywnie: dostać coś z łaski, zrobić komuś łaskę… To ja z łaski nic nie chciałem dostawać, chciałem na to sobie zasłużyć, zapracować. Teraz już wiem, czym jest łaska. Wiem, że jak Jezus daje, to daje to, co człowiekowi potrzeba i zawsze daje w nadmiarze. Jezus nie potrafi dawać mało!!! Dał za dużo wina, za dużo rozmnożył chleba, za dużo ryb. A przecież mógłby wyliczyć co do kromki, aby nie zostało ułomków. Tyle wina w wielkich stągwiach „po brzegi” aż się pewnie wylewało. Ryb mógł dać trochę mniej, aby się sieci nie rwały. Podobnie zrobił ze mną. Mógł dać tylko jedną łaskę, jedno uwolnienie, a cud Jego działania też bym zobaczył. 
Przez kilka dni czułem przeogromną obecność, miłość Ducha Świętego, obecność Boga we mnie, do takiego stopnia, że po paru dniach pomyślałem. – Panie już dość, dość, stonuj miłość do mnie, nie mogę się skupić, pracować, myśleć o niczym innym, jak tylko o Tobie. Takie głupie słowa do Boga powiedziałem. Bóg, oczywiście, stonował odczucie Jego miłości do mnie w jednej sekundzie. A co dziwne, gdy to zrobił, zaraz zacząłem tęsknić do odczuwania tej miłości. 
Kilka dni później wyraźny głos w myślach moich powiedział mi: 
– Idź, przeproś księdza, z którego się wyśmiewałeś. 
– Panie, o tym też wiesz? Zapytałem. Nie, nie pójdę. Jest mi wstyd iść do niego. Przecież on nie wie, że się z niego naśmiewałem i drwiłem. Nie było go przy tym.
– Idź, przeproś księdza. Kilkakrotnie Pan powiedział. Nie dawał mi spokoju. Głos ten słyszałem nawet w łazience. I tam właśnie znowu się zapierałem, że nie pójdę, nie chcę, nie umiem, słaby jestem, wstyd mi iść do prawie nieznajomego księdza i go przepraszać. Jezus bez słów, w myślach, w mojej głowie powiedział.
– Jakbyś wiedział, jak mi było wstyd, wisząc na krzyżu. Myślisz, że byłem ubrany? Otóż nie, byłem całkiem nagi. Wstydziłem się, ale zrobiłem to dla ciebie. 
Wtedy powiedziałem: – Dobrze, jutro pójdę. Pomyślałem, tak mnie kochasz, że zrobię to dla Ciebie. Pomyślałem: czymże jest mój wstyd wobec Twojego.
Następnego dnia w pracy pojawiała się uporczywa Boża myśl: – Zadzwoń do księdza, sprawdź czy jest na parafii. Wzbraniałem się trochę, bo co ja mu powiem, jak zacznę rozmowę?
– Zadzwoń do księdza, sprawdź, czy jest na parafii. Nieustannie brzmiało w mojej głowie. Odszukałem numer w internecie. Dzwonię, nikt nie odbiera. Uff… w myślach powiedziałem. 
– Sam widzisz, Jezu, chciałeś, dzwoniłem, nikt nie odbiera; zrobiłem, co chciałeś.
Jezus: – Wsiądź w auto i jedź do niego.
– Co w auto? Przecież księdza nie ma na parafii.
– Wsiądź w auto i jedź do niego.
Z niedowierzaniem w taką upartość Jezusa sprawdziłem na mapach w internecie, jak tam trafić i ruszyłem z myślą, że szkoda paliwa na takie wycieczki, bo paliwo takie drogie. Podczas jazdy samochodem Pan powiedział.
– Pamiętasz, z jaką łatwością kupiłeś ten samochód, bez żadnych wyrzeczeń, oszczędzania. 
– Tak, faktycznie jakoś łatwo przyszedł, a tani nie był – przyznałem.
– To Ja to spowodowałem, abyś właśnie w tej chwili miał czym jechać do tego księdza, samochód ci zostawię potem do twojej dyspozycji. Teraz jedź. 
Pomyślałem, że nawet nie podziękowałem Panu za to auto. Myślałem, że to ja sam sobie je kupiłem, bez Jego jakiegokolwiek udziału. Jadąc miałem myśl, zrobię, co mi Jezus mówi, ale przecież pewno i tak księdza nie zastanę i zaraz wrócę i po kłopocie. Kilkadziesiąt metrów przed domem księdza był kościół.
Jezus: – Idź do kościoła.
– Ale jak, Panie, kościół zamknięty, jest 10 rano. Podjechałem pod kościół. – Widzisz, Jezu, zamknięte, a nie mówiłem.
– Drzwi są przymknięte, ale naciśnij klamkę – powiedział.
Nacisnąłem, drzwi się otworzyły. W kościele było pusto. Zobaczyłem w głębi zsuniętego na kolana, modlącego się kapłana, do którego miałem przyjechać. Modlił się przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Uklęknąłem w ostatniej ławce z nadzieją, że ksiądz zaraz skończy się modlić i będę mógł z nim porozmawiać.


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

Re: Instrukcja życia w systemie duchowo - informacyjnym
PostNapisane: 2019-07-17, 21:34 
Prosiłem Maryję o odwagę do rozmowy. Czytałem napis na obrazie na okrągło: Jezu, ufam Tobie. Jezu, ufam Tobie... Mijały minuty. Spytałem się Jezusa: 
– Jak mam zacząć rozmowę?
– Powiedz prawdę, że Ja cię przysłałem.
Pomyślałem drwiąco: tak powiem na wstępie nieznajomemu księdzu, że rozmawiam z Jezusem, to na pewno mnie wysłucha. Przydałoby się jakieś zagadanie o pogodzie, o zdrowiu, potem jakieś przejście na właściwy temat itp. A za chwilę pomyślałem, że skoro kapłan modli się do Jezusa i jest z Nim w „kontakcie”, to na pewno Jezus zaraz mu powie, że tu czekam i czym prędzej zakończy modlitwę i do mnie przyjdzie, znając już całą moją historię.
Mijały kolejne dziesiątki minut.
– Panie, on tyle się modli, już prawie godzinę, nie mam tyle czasu. Chciałeś, dzwoniłem, potem przyjechałem, a teraz czekam. Pójdę już sobie, przyjadę kiedy indziej, jak będzie mniej zajęty, nie będę mu przeszkadzał, muszę wracać do pracy.
Jezus: – Czekasz już prawie godzinę? Ile Ja na Ciebie czekałem?
Zrobiło mi się głupio. – Wiem, Panie, czekałeś 38 lat. Dziękuję i przepraszam. Czekam dalej.
Po około godzinie ksiądz zakończył modlitwy(choć nie jestem pewien, czy to czasem nie było 38 minut). Podszedłem z uśmiechem i drżeniem do księdza. 
– Chciałbym z księdzem porozmawiać.
– A w jakiej sprawie?
– Jezus mnie przysłał. Odpowiedziałem radośnie. Nastała niezręczna cisza. Ksiądz mi się bliżej przypatrzył, na buty, na nogi, ubiór. Popatrzył w oczy.
– Czy Jezus, to się okaże. – odpowiedział.
– Jezus, ja wiem, że to On. Odparłem z pewnością i trochę obruszony. Oczekiwałem, że gdy tylko ksiądz mnie ujrzy i powiem, że przychodzę z polecenia Pana Jezusa, rozłoży ręce i będzie zachwycony moją osobą, prawie jakby ujrzał Boga, i że kto to do niego nie przyszedł – gość, do którego mówi sam Jezus, i w ogóle chwała mi. Ksiądz powiedział, że skoro Jezus mnie przysłał, to on zobaczy w kalendarzu, kiedy ma wolny termin na rozmowę, a że kalendarz ma w domu więc poszliśmy razem. Dopadło mnie kolejne rozczarowanie i wyrzuty, w myślach sobie powtarzałem: Jak to? To ja dzwonię, przyjeżdżam, , czekam na niego godzinę, chcę już teraz rozmawiać, pokazać swoje skrywane myśli, a on sprawdzi w kalendarzu?
Ksiądz ustalił termin spotkania na... za tydzień. Gdy przyszedł termin spotkania pojechałem już bez lęku czy niechęci. Z własnej woli. Opowiedziałem mu moją historię. A gdy chciałem go prosić o przebaczenie za obmawianie jego osoby, jeszcze nie skończyłem zdania, a on już kiwnął głową, że wybacza. Poprosił mnie, abym wstąpił do jakiejś wspólnoty, bo sam sobie ze swoimi przeżyciami mogę nie poradzić, a zły tak łatwo nie ustępuje, muszę być blisko innych katolików, księży, Kościoła. Na koniec rozmowy zaproponował, abym zabrał z jego kościoła wizytówkę strony o spotkaniach ewangelizacyjnych. W drodze powrotnej tak uczyniłem. Wizytówkę wrzuciłem do auta, choć chęci udawania się na jakiekolwiek rekolekcje wtedy nie miałem. Po kilku dniach Pan kazał zapisać się na rekolekcje. Zapisałem się, bo już wiedziałem, że i tak nie da mi spokoju (za co dziś dziękuję Bogu). Było cudownie. Adoracja, Eucharystia, spoczynek w Duchu Świętym, oczyszczający śmiech, dar języków, dziękczynienie. Kościół katolicki stał się dla mnie żywym Kościołem, w którym zawsze obecny jest Bóg z Jego darami.
Nie wiem, czy zauważyłeś/aś, że otrzymałem morze łask, nie w chwili cudu i objawienia się Jezusa, ale dopiero po spowiedzi (po 4 latach), dopiero kiedy ja do Niego przyszedłem, do konfesjonału. 
Do Jezusa musisz przyjść. Podobnie jak większość ludzi uzdrowionych, opisywanych w Biblii. Ludzie przychodzili do Niego, Jezus kazał im podejść, pokazać swoje zranienia, choroby. 
Chyba też, nie zauważyłeś/aś, że przed przyjściem Jezusa do mnie, ukazaniem się, nakrzyczałem na Niego, obwiniłem za moje życie, miałem same pretensje. I wtedy, pierwszy raz, w gniewie, żalu prawdziwie się przed Nim otworzyłem, pokazałem swoje krwawiące serce. Ktoś powie, jak to, tak do Boga można mówić, przecież Bóg jest święty, jest dobrocią, miłością? Powiem więcej, że nie tylko można, ale trzeba. Bóg sobie z naszymi słowami poradzi i będzie mu miło, że wreszcie się przednim otworzyłeś i powiedziałeś co myślisz, że wreszcie powiedziałeś do Niego prawdą serca. Bóg Ciebie zna. Wie, że głęboko w sercu nieraz nosisz skrywaną niechęć do Niego, jakiś żal, wyrzut np. że dziecko Tobie choruje (dlaczego Boże Ty jesteś Święty mogłeś temu zapobiec), albo ojciec Cię skrzywdził w dzieciństwie (gdzie byłeś wtedy Boże), albo że jesteś zamknięty, lękliwy, chory (dlaczego tego nie zmienisz, Wszechmogący), albo że urodziłeś się w biednej rodzinie (a mogłeś w jakiejś bogatej np. Szwajcarii), lub że świat źle urządził, tyle w nim zła. Oczywiście, tego otwarcie Bogu nie powiesz, bo myślisz, że się Bóg obrazi, że nie wypada. Ale jak się zdecydujesz, tak otworzyć i powiesz, a nawet wykrzyczysz Bogu co myślisz, co Cię boli, to On stwierdzi, ku Twojemu zdziwieniu „dziecko pierwszy raz szczerze, zemną rozmawiasz. Tyle lat na to czekałem. Czekałem na Ciebie, na jedno uderzenie Twojego serca do Mnie, na szczerość, a nie na to co powinieneś mówić, co wypadałoby Mi powiedzieć. Ty jesteś ważna/ważny, Twoje serce, a nie tylko regułki modlitewne, wiersze na Moją cześć, przedstawienia”. 
Zobacz jak Mojeżesz kłócił się z Panem Bogiem, jak nie chciał iść do Faraona, jak się zapierał. Zobacz jak bił się z Bogiem Jakub (Izrael), aby Bóg mu pobłogosławił. Zobacz Jeremiasza, co mówił, jak miał dość służby dla Pana Boga. Bóg, wcale się za to na nich nie obraził. 
Bóg poradzi sobie z Twoim gniewem, natomiast to, że nie przychodzisz do Niego na szczerą rozmowę sprawia Jemu smutek, bo oddala Cię od Niego.
Jeśli myślisz, że przez moje doświadczenia Boga przestałem grzeszyć, to się mylisz. Ale teraz w oczekiwaniu na spowiedź grzech nie może mnie zamknąć tak, abym nie mógł czynić dobra. Może grzechów jest trochę mniej, ale jak się trafią, nie odwlekam teraz spowiedzi, nie staram się patrzeć na grzechy i rozpamiętywać, pewnie będę grzeszył do końca życia.


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

Re: Instrukcja życia w systemie duchowo - informacyjnym
PostNapisane: 2019-07-17, 21:35 
Z tą różnicą, że teraz, jak mam zgrzeszyć, widzę Jego ogromną miłość do mnie i właśnie dlatego, że mnie tak kocha, to ja nie chcę grzeszyć. Teraz mam dla Kogo nie grzeszyć. Chcę być świętym. A świętym się nie jest tylko dlatego, że się nie grzeszy, ale dlatego, że się często przystępuje do sakramentu pojednania. Oczywiście, nie jest to zachęta do grzeszenia (nie czekaj, aż będziesz święty, bezgrzeszny i dopiero wtedy pomyślisz, że się nadajesz dla Boga. On nas zbawił, kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami – jak mówi Biblia). Ważne jest dla mnie teraz to, że kocham Jezusa. Jestem grzesznikiem, ale dla Jezusa chcę zrobić wszystko, chcę być z Nim na wieki, w niebie, On tak nas kocha...
Jeśli upadnę, prędko pójdę do konfesjonału z prośbą: Ojcze, przepraszam, chcę wrócić, wybacz, chcę się poprawić.
Wiem, że jest to dopiero początek drogi. Ale drogi najpiękniejszej na świecie, bo wiem, że gdziekolwiek bym nie poszedł, cokolwiek bym nie zrobił, JEZUS zawsze będzie mnie kochał miłością bezgraniczną, za nic.
Jeśli myślisz, że dzięki powyższym wydarzeniom zły duch przestał mnie kusić, to też jesteś w błędzie. Teraz pokusy dopiero się zaczęły, a przez lata nie odczuwałem jego obecności. Nieraz w moich myślach, zły chciał i chce, abym przestał głosić to świadectwo, chce mnie zatrzymać, nie chce on abym szedł dalej, abym głosił miłość i miłosierdzie Jezusa. Wiem, że jak tylko się zatrzymam, zaraz dopadnie mnie grzech (podobnie jak Dawida, który nie wyruszył na wojnę). Po napisaniu tego świadectwa, pragnę wypełniać dalej nowe zadania, które postawi na mojej drodze Jezus. Bóg jest z nami, któż przeciwko Nam. 
Jezus daje też czasem poczuć mi, że jest ze mną. Są to chwile szczególnie radosne. Ostatnio wieczorem słuchałem kazań (aplikacja w telefonie). Rano alarm ustawiony w komórce budzi mnie do pracy. Budzę się zaspany, a tu zaskoczenie, gdy przy wyłączaniu alarmu w telefonie włączyło się kazanie i padły tylko te słowa:
– Tyś jest mój syn umiłowany. Szczęście wlało się do mojego serca i uśmiech zagościł na mojej twarzy na kolejne dni. Teraz te słowa, są ze mną na co dzień. Nawet jak robię sobie śniadanie to mówię: Dzięki Ci, Panie, teraz Twój syn umiłowany będzie jadł kanapkę. Chcę być z moim Ojcem w codzienności.
Innym razem prosiłem Boga w myślach, aby nadał mi „nowe imię”, zmienił imię, które powinien nadać chłopcu jego ziemski tata, gdy chłopiec staje się mężczyzną. Mnie, niestety, nie nadał. Minęło parę dni. O modlitwie zapomniałem. Niedzielny ranek. Dzwonek do drzwi. W drzwiach dwie kobiety. A jedna się pyta.
– Czy w tym domu jest ktoś, kto nie ma imienia? Poczujcie smak sytuacji. Nikt normalny, odwiedzając obcy dom, takiego pytania nigdy nie zadaje. Żona zaskoczona takim pytaniem, odpowiedziała, że nie mamy czasu, bo idziemy do kościoła. A w mojej głowie później się pojawiło: O Boże, jesteśmy tym, jakie są nasze czynności, rozmowy, myśli, czym się zajmujemy. Kościół jest apostolski, ja idę do kościoła, ja mam na imię Christos (Chrystus) i phero (nieść). Oznacza: niosący (w sobie), wyznający Chrystusa. Ja jednak miałem imię. Boże imię. W moim imieniu jest mój Pan, a ja w nim. Tata lubi tak z zaskoczenia i niespodziewanie nas obdarowywać. Fajnie. Będę niósł Chrystusa.
Pozwolę sobie na parę rad, mój umiłowany w Chrystusie bracie/siostro.
Nie piszę ich, bo jestem mądrzejszy od Ciebie, ale po prostu, jeśli bym ja te rady wcześniej usłyszał, na pewno moja droga do Boga byłaby krótsza. Wiem, że do każdej osoby tak Jezus mówi: Tyś jest mój syn (córka) umiłowany. Aby to usłyszeć pomoże tylko i aż oddanie swojego życia Jezusowi. Jeśli nie słyszysz Jezusa, Jego głosu, zachęcam, pomódl się krótko każdego dnia, ale wytrwale: Panie, chcę słyszeć Twój głos”. Jeśli nie czułeś nigdy Jego miłości, wydaje Ci się, że Jego nie ma. Pomódl się krótko: Panie, daj mi poczuć, jak mnie kochasz. Pokaż mi, proszę. Jezus tylko na to czeka, choć na jedną szczerą krótką modlitwę. Oczywiście, jeśli modlitwa nie „zadziała”, to kolejny i kolejny dzień módl się tak samo. Pan Jezus nieraz chce sprawdzić, czy tego chcesz na pewno i jak bardzo chcesz.
Często chodzimy do kościoła z myślą,” widzisz Jezu przyszedłem do Ciebie. Cieszysz się? Poświęciłem swój czas dla Ciebie”. Otóż, moi drodzy, Bogu nie jesteśmy do szczęścia potrzebni. Bóg jest pełnią szczęścia, oglądając swojego Syna w obecności i miłości Ducha Świętego jest w pełni szczęśliwy. Myślimy, jak to przecież Jezus umarł za mnie, dla mnie, na krzyżu? Otóż wszystko, co Jezus uczynił, uczynił przede wszystkim, aby świat zobaczył jak Syn kocha Ojca. To nasza pycha nam podpowiada, że to dla mnie, że mi, że ja jestem najważniejszy w tym kościele. Przychodzimy do kościoła, aby nasycić się miłością (zaczerpnąć, przytulić się do niej) jaką Syn ma do Ojca, a Ojciec do Syna. Dopiero kiedy uświadomimy sobie, że najważniejszą relacją na Mszy świętej, nie jest relacja wierni-Bóg, ale relacja na ołtarzu Jezus -Bóg Ojciec, jak Syn ofiarowuje siebie Ojcu, będziemy mogli właściwie zrozumieć swoje miejsce w kościele. 
Pamiętaj, nie świętość nas przyprowadza do Kościoła, ale grzeszność, nasza bieda. Często można usłyszeć: Jesteś taki święty, bo chodzisz do kościoła. Nie, nie jesteś święty. To nasze grzechy i świadomość, że jesteśmy słabi, marni, że od Boga wszystko zależy, że pragniemy nasycić się Jego miłością, tam nas zaprowadzają. 
Jeśli chodzisz do kościoła, bądź w nim naprawdę myślami i duszą, a nie tylko ciałem. Myśl tam tylko o Bogu, nie o sobie. Ja też myślałem kiedyś o sobie: czego potrzebuję, co mi Bóg mógłby dać, a jeśli nie dał, ponawiałem modlitwy na następnej Mszy. Ja byłem najważniejszy, nie Bóg. Nieraz kościół jest pełen ludzi, a dla Boga (ze słowami w sercu: bądź wola Twoja) przyszło może tak naprawdę 5, 6 osób. Dużo osób przychodzi raczej z: bądź wola moja, czyli zrób to, co ja chcę, jestem tu po to, abyś spełnił moje prośby.
Komunia daje życie wieczne w niebie, wszyscy to wiemy. Dlaczego nie chodzisz co niedziela do Komunii? Hmm… Może to być twoja ostatnia niedziela. Nawet nie wiesz, ile dusz czyśćcowych, chciałoby przyjść na tę jedną sekundę na ziemię. Jeśli będziesz pamiętał o tych duszach, przyjmij czasem za nie tę Komunię.


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

Re: Instrukcja życia w systemie duchowo - informacyjnym
PostNapisane: 2019-07-17, 21:36 
Radość ich i pomoc w modlitwach do Boga będzie przeogromna. Nie traktujmy Boga w naszych modlitwach jak supermarketu, darmowego sklepu, daj mi to, daj mi tamto; nie przekonujmy Boga, że opłaca Mu się coś nam dać. Nie traktujmy Boga jako kogoś trochę mądrzejszego od nas, kogoś komu trzeba wyklarować nasze prośby. Zanim o coś poprosisz, będziesz narzekał na swój los, popatrz na krzyż. Popatrz, jak cierpiał, jak umierał Bóg. Często wycofasz się ze swojego narzekania. Jeśli Bóg jest Twoim Bogiem, zaufaj Mu do końca i oddaj Jemu swoje życie. Skocz z góry w nieznaną przepaść bez zabezpieczających lin i nie myśl, co będzie, że może Go tam nie ma, a On cię złapie i poprowadzi do siebie. Jeśli myślisz, że się dla Boga nie nadajesz, to właśnie się nadajesz bardzo (zob. Szymon = Święty Piotr, Szaweł = św.Paweł) 
Pan dał mi zrozumieć trochę czym jest miłość. Miłość to nie uczucie, a decyzja, że będę Ciebie kochał, połączona z otwartością, odpowiedzialnością i służbą. Często myślałem, że miłość to wtedy jak mi jest przyjemnie, jestem szczęśliwie zakochany, jest fajnie. Nic bardziej mylnego, ani przyjemnie, ani miło, nie było Jezusowi na krzyżu, a miał i ma największą na świecie miłość do nas i swojego Ojca. Jeśli jesteś chrześcijaninem, pamiętaj, że miłość to pragnienie nieba dla drugiego człowieka, a nie miłe uczucie zakochania i fascynacji. Starajmy się z każdym dniem być bardziej podobni do Chrystusa, służmy swoim życiem innym ludziom. 
Cokolwiek uczyniliście drugiemu człowiekowi Mnie uczyniliście. Powiedział Jezus. Nie, tak jakbyście Mnie uczynili, ale Mnie, czyli bezpośrednio Jezusowi.
Wiem, że szatan kusi często do dobrego. Tak nie pomyliłem się, do dobrego. Cóż było złego w tym, że kusił mnie, aby mnie się w życiu dobrze powodziło, abym nie chciał być świętym, bo to trudna droga? Cóż było złego, że Jezusa kusił, aby zamienił kamienie w chleb? Przecież głodni wtedy żyjący, by się najedli. Cóż jest złego, że mąż pragnie kochać, zostawia żonę, bo znalazł nową miłość, a Jezus kazał miłować? Cóż jest złego w piciu dużej ilości wina, alkoholu, przecież, Pan sam wodę w wino zamienił? Cóż jest złego w tym, że szatan mówi Tobie, że jesteś silny, mądry, pracowity, sam o siebie najlepiej się zatroszczysz, a na modlitwy i kościół przyjdzie czas na starość? Kusi niezauważenie, do dobrego, na przykład, że rodzina jest najważniejsza, i sporo katolików daje się na to nabrać, mówiąc, tak rodzina jest najważniejsza, no przecież to jest dobre. Zapominając, że Bóg jest najważniejszy. Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na właściwym miejscu.
Kusi do dobrego używając słowa „tolerancja”. Dla katolika, albo coś jest złe, albo dobre. Jeśli dobre trzeba się przyłączyć i popierać działanie, rozpowszechniać, a jeśli złe, zamieniać je w dobro. Tolerancja, to zamaskowane „nic mnie nie obchodzisz, „róbta co chceta”, wcale mnie nie interesujesz, to Twoje życie ”, a to nie jest Ewangelia.
Pamiętajmy też, że zły przychodzi najczęściej w postaci „naszych” myśli ( i w tej postaci jest dosyć trudno go zdemaskować), Ty myślisz, że to Ty myślisz, a to on w Twojej głowie myśli za Ciebie.
Oczywiście, arsenał kuszenia ma różnoraki, może przyjść w postaci osobowej, ale wtedy wie, że jest na straconej pozycji, bo będziesz się więcej modlił, zasięgniesz porady egzorcysty itp. Może też przyjść w postaci anioła światłości, lub postaciami świętych. Ważne wtedy jest rozeznanie np. podczas modlitwy, rozmowy z księdzem, no i oczywiście po „owocach”, jakie to spotkanie przynosi.
Szatan planuje Twój upadek, nie tylko w obecnej chwili, abyś teraz zatracił się w grzechu. On planuje Twój upadek i swoje zwycięstwo za kilka, kilkadziesiąt lat. Na przykład dzisiaj tylko drink dla towarzystwa (cóż złego?), a widzi Ciebie za trzydzieści lat, opuszczonego, złodzieja, pijącego denaturat w parku. Dzisiaj tylko jeden papieros, a za 40 lat Twój przedwczesny zgon. Dzisiaj tylko jedna kłótnia z żoną, a dziecko to słyszy, przeżywa i zaniesie nieświadomie to złe doświadczenie, ból, nawyk, do swojej przyszłej rodziny. Dzisiaj aborcja, bo trudna sytuacja materialna, a depresja wywołana tym faktem, brak chęci do życia dopadnie Cię za 20 lat. Ważne jest, abyś pamiętał, że on bardzo często, myśli w głowie za Ciebie, a Ty myślisz, że to są Twoje myśli. Czasem można też rozpoznać, że kłótnią, rozmową, kieruje zły, szczególnie jeśli używasz słów : zawsze, nigdy, zrobiłem wszystko np. Ja zawsze chciałam dla Ciebie dobra (to jest kłamstwo). Ty nigdy nie chciałeś mojego dobra (skąd wiesz?, to jest kłamstwo). Zrobiłem dla Ciebie wszystko (nikt nigdy z nas, nie zrobił dla drugiego człowieka wszystkiego). Wiedz, że wtedy szatan kieruje rozmową. 
Często takie myśli, czy pokusę można odgonić wzywając imienia Jezus, powtarzając Jezu Kocham Cię, Jezu Kocham Twoje Serce, Jezu zmiłuj się nade mną itp. Wtedy zły spostrzeże, że kiedykolwiek by Cię nie kusił, Ty zawsze wzywasz imienia Pana i jesteś bliżej Boga. A kuszenie wywołuje odwrotny skutek niż zamierzony przez niego, bo im więcej Ciebie kusi Ty się więcej modlisz, i odstąpi, aż do czasu.
Pamiętaj, że musisz zetrzeć się ze złem, ze strachem (strach, kłamstwo i wstyd są klasycznymi pociskami złego) walczyć, a nie uciekać. Chrześcijaństwo nie jest to schronienie się w przytulnym, bezpiecznym kościele, wspólnocie. Chrześcijaństwo jest nieustanna walką, ruchem do przodu, a Biblia księga wojenną. Izraelici mieli bardzo nie daleko do Ziemi Obiecanej, ale przestraszyli się walki, zwątpili, że Bóg im pomoże. I 40 lat kręcili się w koło góry, na pustyni.
Niekiedy w naszym życiu powtarzają się te same grzechy, bo być może nie stoczyliśmy walki, wystraszyliśmy się, nie wyruszyliśmy na wojnę w imię Boga Zastępów. I dlatego „kręcimy się w kółko”, nic się nie polepsza Nasza sytuacja duchowa. Bóg jest naszym wodzem, generałem, a my żołnierzami walczącymi w imię Pana i dla Jego chwały. Musimy być blisko Niego, aby mieć stały kontakt z wodzem, a On nas poprowadzi do boju i zapewni zwycięstwo.
Przypomnij sobie, może kiedyś się czegoś wystraszyłeś, może czułeś, że się powinieneś odezwać w obronie Boga, ale stchórzyłeś, może miałeś przeprowadzić z kimś trudną rozmowę, ale ogarnął Cię lęk, może miałeś podnieść upitego człowieka leżącego na ulicy, ale było Ci wstyd. Bóg pewnie spowoduje, że podobna sytuacja się zdarzy w Twoim życiu kolejny raz, wtedy walcz. Bo inaczej będziesz się kręcił w koło „góry” ze swoimi grzechami, jak Izraelici.


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

Re: Instrukcja życia w systemie duchowo - informacyjnym
PostNapisane: 2019-07-17, 21:38 
Odwaga to nie wtedy, kiedy się nie boisz i coś robisz, ale wtedy kiedy się boisz, ale robisz to, co do Ciebie należy. Jezus się bał, bardzo się bał, męki, śmierci, widoku jak jego własne, ukochane dzieci, przybijają Go do krzyża. Nie wstydził się bać, ale poszedł na wojnę z całym piekłem, dla Ojca, dla naszego zbawienia. 
Jeśli masz podjąć jakąś decyzję, a nie wiesz, którą drogę wybrać, nie rozmyślaj, nie analizuj, poproś Ducha Świętego o odpowiedź, a On Cię poprowadzi. Często nie wiemy, o co i jak się modlić. Jeśli nie czujesz łaski modlenia się w Duchu Świętym językami (wtedy modlisz się w dziwnym nieznanym Tobie języku, nie rozumiesz słów i sensu modlitwy), poproś Maryję, aby pomodliła się przed Bożym tronem za Ciebie. Ona wie, czego Ci potrzeba i o co ma się modlić. Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku (Księga przysłów 3, 5).
Pamiętajmy, że Jezus jest nie tylko w niebie, ale i tu i teraz przy Tobie. Poszedł do nieba, ale i jest tu. Choć ta sytuacja jest trudna dla mnie do rozumnego wyjaśnienia, dlatego nie wyjaśniam jej, tylko przyjmuje, że tak jest, bo jest. Zastanów się czasem, że BÓG też JEST CZŁOWIEKIEM. Zmartwychwstałym, uwielbionym Bogiem, ale też Człowiekiem. Stał się człowiekiem i nigdy nim nie przestał być. 
Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!” (5, 20). W każdym położeniu dziękujcie Bogu (1 Tes 5, 18). Za wszystko zawsze dziękujcie Bogu. Czy dziękujesz też za to, co po ludzku wydaje się Tobie niechciane w Twoim życiu?
Od jakiegoś czasu Jezus chce, abym dawał świadectwo (oczywiście, też się opierałem, że nie potrafię, nie chcę, nie umiem, nie mam odwagi) i po co, przecież tyle jest filmów w internecie, kazań, audycji itp. Niedawno w kościele otrzymałem odpowiedź, jakby ktoś mi w głowie powiedział - A pomyślałeś choćby o ludziach nie słyszących. Ludziach do których nie przemawia film, ale pismo, ludziach starszych? I znowu Pan dał mi lekcję, jak blisko moje myśli biegną. 
Bóg powiedział, że moje doświadczenie Boga nie zostało dane tylko dla mnie, opisałem je dla wszystkich, jak kazał Pan. Na pewno to nie koniec mojej drogi świadczenia o Jezusie, bo wiem, że Pan chce, abym głosił że Jest, wychwalał Jego miłość więcej i więcej, abym szedł dalej w imię Boga Zastępów .
Kiedyś przepraszałem Jezusa, że rozmawiam z Nim jak z kolegą, tatą, przyjacielem. Myślałem, że to niestosowne, nie wypada, bo Bóg jest przecież wielki, potężny (i to prawda), a ja, mały człowiek, zadaję Jemu jeszcze pytania. Poczułem Jego uśmiech i że taka właśnie powinna być teraz moja relacja. 
Nie bój się Boga (często zły wciska nam tę myśl). Bóg jest Miłością. Kocha bez względu na to, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś. Choćbyś był największym grzesznikiem na ziemi. Na miłość Boga nie musisz zasłużyć!!! Wbijmy to sobie do naszych głów. Bóg jest wszechmogący, ale pewnych rzeczy nie może, np. nie może nie kochać, przestać kochać człowieka.
Kiedyś zapytałem się Pana Jezusa: 
– Dlaczego mój ojciec pił? Przecież się modliłem, by przestał.
– Modlitwy były słyszane, nie były wysłuchane, bo Bóg dał człowiekowi wolną wolę i zabrać jej nie może, bo sam Bóg się tego zrzekł.
Pomyślałem, że gdyby tata przestał pić dzięki moim modlitwom, byłoby to równoznaczne z odebraniem jemu jego wolnej woli, a to stać się nie mogło. Zrozumiałem, że przyczyną picia był brak miłości ludzkiej względem jego osoby, osób dorosłych, otoczenia. Ludzie nie nauczyli go miłości, nie pokazali mu miłości, nie pomogli we właściwy sposób. Tak wiec, jeśli ktoś pije, my też jesteśmy temu winni, a tak łatwo umywamy ręce (jak Piłat). Dzięki mojemu tacie poczułem, że każde zło Bóg przemienia w dobro. W tej sytuacji takie doświadczenie potrzebne było także mi w dalszym życiu. Dzięki niemu, nie potępiam alkoholików, a widzę w nich ludzi, którym inni ludzie nie okazali miłości w dostateczny sposób, także ja. Wiem, że są tak samo kochani przez Boga jak ja. Wiem, że czasu spędzonego przez rodzica z dzieckiem nie da się niczym zastąpić. Wiem, że dzieci pragną ojcowskiej opieki, przytulenia. Wiem, że ojciec wychowuje, uczy dziecko przykładem, miłością, jak Chrystus, a nie karaniem i „twardą ręką”. Wiem, że jeśli ojciec się nawróci pociągnie do Chrystusa większość rodziny. Wiem, że dla dziecka ważny jest widok klęczącego, modlącego się silnego ojca, wtedy dziecko nabiera pewności, że skoro kochany, silny ojciec klęczy przed Bogiem, to Bóg musi być jeszcze silniejszy i lepszy od ziemskiego ojca. Wiem, że ziemski ojciec powinien dla swojego dziecka robić czasem „cuda”, rzeczy z których dziecko będzie dumne, szczęśliwe, zachwycone, wiedząc że tata zrobił coś niemożliwego dla niego. Widzi, że tata go kocha. Wtedy z większa łatwością i pewnością uwierzy, że Bóg robi prawdziwe cuda, jeszcze większe niż potrafił tata. Wiem, że człowiek bez Boga sam sobie nie poradzi. Wiem, że ojciec jest bardzo ważny dla dziecka i cokolwiek by się w rodzinie nie działo, nie może dziecka zostawić, odejść, zapomnieć. Wiem, że mnie kochał, jak umiał. Wiem, że bez niego i mnie na świecie by nie było( było by zawsze jedno wolne, puste miejsce we wszechświecie, moje miejsce). Nie byłoby też tego świadectwa, które czytasz. I dziękuję teraz Bogu za mojego ziemskiego ojca i że jestem na świecie razem z wami, i że będziemy razem żyli wiecznie. 
Pytajcie się Pana, a wam też odpowie. On Jest Prawdą. Masz kłopoty z ojcem, matką? Zapytaj się np.: Panie, powiedz mi, dlaczego mój ojciec jest taki? Masz kłopoty ze zdrowiem? Powiedz: Panie, proszę, wyjaśnij, dlaczego tak jest? I w ciszy wysłuchaj odpowiedzi. 
Bo kogo masz się pytać, jak nie kochającego Boga, który Cię stworzył, o Ciebie się troszczy, oddał życie, abyś Ty żył. Od Niego wszystko zależy i On wszystko wie!!! Przy czekaniu na odpowiedź słuchaj, co mówią ludzie. Bóg często mówi przez ludzi. Mógłby inaczej, ale akurat taki sposób sobie wymyślił i już.
Jeśli masz trudności z powrotem do Boga, grzechy się piętrzą, czujesz lęk, nie widzisz nadziei dla siebie. Poproś Jezusa, aby kazał Tobie przyjść do Siebie. Jego słowo ma moc, jak każe, to tak się stanie, potrafi zmieniać rzeczywistość. Zobacz jak św.Piotr powiedział (..) każ Panie, abym przyszedł do Ciebie (i zaczął chodzić po wodzie). Piotr nie chciał się „spiąć w sobie”, „zawziąć się” nie polegał na sobie, że potrafi sam do Pana przyjść, ale chciał aby Jezus mu kazał (Ty mi każ to, to zrobię). Podobnie prostytutce Pan kazał nie grzeszyć. Idź i nie grzesz więcej.


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

Re: Instrukcja życia w systemie duchowo - informacyjnym
PostNapisane: 2019-07-17, 21:39 
To nie była prośba, nauka, ale rozkaz, aby nie grzeszyła. I nie grzeszyła, bo Pan tak kazał, stało się jak Jezus powiedział. Prośmy Jezusa, aby kazał nam zawsze być przy Nim.
Bóg często nie robi w naszym życiu spektakularnych cudów, aby nas nie „kupić”, właśnie za te cuda. Mógłby przecież dziś spowodować, że o godzinie 14:00 w kościele pieniądze z pod sufitu lecą na posadzkę, i co? Kościoły byłyby pełne, jestem pewien. Każdy by dziękował i prosił o jeszcze. Mógłby też sprowadzić kataklizm na Twoje miasto, nieuleczalną chorobę. I co? Kościoły byłyby pełne ludzi proszących o ratunek. Bóg chce, abyś przyszedł do Niego w wolności swojej. Nie dla tego, że Ci coś dał. Nie ze strachu. Pomyślałby: Przyszliście, bo wam zapłaciłem, a to nie jest miłość. 
Pamiętaj. Jesteś dla Boga ważny!!! Dla Boga nie ma dzieci niechcianych (choćby ziemscy rodzice nawet Ciebie kiedyś nie planowali, nie chcieli, zostawili). Każdy jest chciany i kochany. Oddał swojego Syna na śmierć, abyś Ty mógł żyć wiecznie w niebie. 
Pamiętaj. Bóg nie każe!!! Najwyżej spełni Twoje prośby i modlitwy, ale nie chce karać. Bóg błaga ludzi, aby nie szli do piekła. Choć to szokujące, ludzie sami wybierają piekło, nie chcą Boga, Jego miłości, miłosierdzia. Podobnie jak dziecku za karę przez 10 minut nie da się zjeść ciastka, bo było niegrzeczne, a po minięciu kary mówi się, masz już, zjedz, nie gniewam się na ciebie, kocham cię, a ono mówi: „nie chcę”, mimo że chce bardzo, ale woli cierpieć, bo duma, pycha, złość mu nie pozwala się ukorzyć.
Uważaj, o co prosisz Boga, bo przecież Ty jako człowiek nie wiesz czy to, o co prosisz, będzie w przyszłości dla Ciebie dobre (choć wydaje Ci się, że wiesz). A jeśli będzie złe? Odbierzesz to jako Boską karę? A przecież sam o to prosiłeś. Bóg z wielkiej miłości do nas czasem nie spełnia naszych próśb, bo widzi ich konsekwencje w przyszłości. Wyobraź sobie, co by było gdyby Bóg spełniał wszystkie nasze prośby, które do Niego zanosiliśmy. Gdzie byśmy teraz byli? Jeśli w ogóle byśmy jeszcze żyli. Może bylibyśmy na własnej wyspie w ciepłych krajach, obrzydliwie bogaci, zepsuci, nie cieszący się z niczego, nikogo nie potrzebujący (kościoła także), duchowe karły. Boga tylko potrzebujący, aby nam błogosławił i dał zdrowie i długie życie w dostatku, a do innych spraw niech się nie wtrąca.
Wiem, że w głębi serca nieraz skrywamy myśl, że Bóg nie jest tak do końca dla nas dobry, choć tego głośno nie mówimy i obwiniamy Go za wiele rzeczy. Bóg czasem nie daje czegoś, o co prosimy dla naszego dobra. My się buntujemy, bo nie widzimy skutków, jakie mogą nastąpić. Podobnie jak dwuletnie dziecko, które matka prowadzi na pobieranie krwi, jest złe na mamę, że przyprowadziła je tu, że je kłują, boli, krew ściągają. Ale matka wie, że bez badań krwi nie będzie można wyleczyć je z poważnej choroby (choć pobieranie krwi nie jest przyjemne), na którą dziecko może umrzeć. To jest wyraz miłości, troski, opieki matki nad dzieckiem. Dziecko o tym nie wie i wydaje się jemu, że mama robi źle. 
Jeśli nie przebaczyłeś komuś: sobie, drugiemu człowiekowi czy też Bogu, uważaj na słowa: odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom, bo Bóg może wysłuchać modlitwy... I wtedy masz problem.
Wszystko, co opisałem, wydarzyło się naprawdę. Nich cię Bóg prowadzi.

Krzysztof, syn umiłowany


Zgłoś post
Góra
  
Cytuj  

PostNapisane: 2019-07-18, 11:12 
Przyjaciel
Offline

Dołączył(a):2010-07-28, 11:25
Posty:450
Lokalizacja: kielce
Księga Rodzaju 38,1-5

"W owym czasie odszedł Juda od braci swoich i przyłączył się do męża z Adullam, imieniem Chira" Czyli w owym czasie odszedł Juda ze społeczności braci swoich, z jednego rodu Sema, którzy chcieli pozbawić życia brata swego wrzucili go do studni, śmierci zastępczej, wyciągnęli go z tej studni i sprzedali brata swego do Egiptu. Potomkom synów Chawili, syna Kusza z jednego rodu Chama (Rdz 10,6-7)przeklętych nieświadomych oddanych szatanowi, by być jego medium w negowaniu i w manipulowaniu rzeczywistych faktów i rzeczywistych słów Pisma Świętego Boga Wszechmogącego, za które na pewno poniesie śmiertelne konsekwencje każdy, kto tak czyni. I przyłączył się Juda syn Lei i Jakuba z jednego rodu Sema (Rdz 28,1-2) do męża z Adullam, umownie zwanego, miasta przeklętych potomków Kanaana, syna Chama, w dolinie Terebnitów - rodzaj informacji, umownie zwany, a mąż ten, przeklęty potomek Kanaana, syn Chama miał umowne imię Chira "Tam ujrzał Juda córkę męża kananejskiego, imieniem Szua i pojął ją za żonę, i obcował z nią" Czyli w Adullam, mieście przeklętych potomków Kanaana, syna Chama, ujrzał Juda z jednego rodu Sema, córkę męża, przeklętego potomka Kanaana, syna Chama o umownym imieniu Szua z jednego przeklętego rodu Chama (Rdz 9,25) I pojął za żonę córkę przeklętego potomka Kanaana, syna Chama z jednego przeklętego rodu Chama, i obcował z córką męża kananejskiego, z jednego przeklętego rodu Chama "A ona poczęła i urodziła syna, któremu dała na imię Er" Czyli córka męża kananejskiego z jednego przeklętego rodu Chama, żona Judy z jednego rodu Sema, poczęła i urodziła syna z dwóch rodów Sema i Chama, i dała potomkowi z dwóch rodów Sema i Chama, umowne imię Er "I poczęła znowu, i urodziła syna, i nazwała go Onan" Czyli i poczęła znowu córka męża kananejskiego, z jednego przeklętego rodu Chama, żona Judy z jednego rodu Sema, i urodziła syna potomka z dwóch rodów Sema i Chama, i potomka z dwóch rodów nazwała umownym imieniem Onan "Potem jeszcze urodziła syna i nazwała go Szela. Przebywała zaś w Kezybie, gdy go urodziła" Czyli potem jeszcze urodziła córka męża kananejskiego, z jednego przeklętego rodu Chama, syna potomka z dwóch rodów Sema i Chama, i potomka z dwóch rodów nazwała umownym imieniem Szela. Przebywała zaś w Kezybie, umownie zwanej miejscowości potomków Kanaana, syna Chama z jednego przeklętego rodu Chama (Rdz 38,1-5)

_________________
I poznacie prawdę,a prawda was wyswobodzi,bo przyczyną wszelkiego zła jest brak wiedzy biblijnej zbieżnej ze świecką.
Wersety biblijne tłumaczone są z Biblii Warszawskiej.


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2019-07-20, 16:54 
Przyjaciel
Offline

Dołączył(a):2010-07-28, 11:25
Posty:450
Lokalizacja: kielce
Księga Rodzaju 38,6-9

"Juda wziął dla Era swego pierworodnego żonę, której było na imię Tamar" Czyli Juda z jednego rodu Sema wziął dla Era, swego pierworodnego syna, potomka z dwóch rodów Sema i Chama, żonę o umownym imieniu Tamar - palma daktylowa, umownie zwane rodzaje informacji "Lecz Er, pierworodny Judy, czynił zło przed Panem i dlatego Pan pozbawił go życia" Czyli lecz Er o umownym imieniu, rodzaj informacji, pierworodny syn Judy potomek z dwóch rodów Sema i Chama, myślą, słowem i uczynkiem czynił przed Wszechmogącym Bogiem, falowe zakłócenia w oddziaływaniach informacyjnych, wszelkich rodzajów informacji we wszechinformacji ze wszechinformacją. A za czynienie falowych zakłóceń, poniósł Er, pierworodny syn Judy potomek z dwóch rodów Sema i Chama, śmiertelne konsekwencje. Wszechmogący Bóg pozbawił go życia, sprawił że zaprzestały oddziaływania informacyjne Era, umownie zwanego rodzaju informacji we wszechinformacji ze wszechinformacją "Wtedy rzekł Juda do Onana: Obcuj z żoną brata swego i wypełnij wobec niej obowiązek powinowatego, aby zachować potomstwo bratu twemu" Czyli wtedy rzekł: słowo, dźwięk, wibracja - nośnik mowy słów Judy do Onana, aby obcował z żoną brata swego i wypełnił wobec żony brata swego, nakaz zwyczajowego prawa moralnego, poślubienia wdowy przez brata zmarłego męża, aby zachować potomstwo bratu swemu, i zapewnić ciągłość rodu "Lecz Onan, wiedząc, że to potomstwo nie będzie należało do niego, ilekroć obcował z żoną brata swego, niszczył nasienie swoje, wylewając je na ziemię, aby nie wzbudzić potomstwa bratu swemu" Czyli lecz Onan, wiedząc o nakazie zwyczajowego prawa moralnego, aby poślubić wdowę przez brata zmarłego męża, i zachować potomstwo bratu swemu, że to potomstwo nie będzie należało do niego, tylko do zmarłego brata. Nie usłuchał mowy słów Judy, ojca swego i nakazu zwyczajowego prawa moralnego, aby zachować potomstwo bratu swemu, ilekroć obcował z żoną brata swego, niszczył nasienie - informacja o całości rodzaju informacji jego, wylewając je na ziemię - rodzaj informacji, aby nie wzbudzić potomstwa bratu swemu synowi Judy potomkowi z dwóch rodów Sema i Chama (Rdz 38,6-9)

_________________
I poznacie prawdę,a prawda was wyswobodzi,bo przyczyną wszelkiego zła jest brak wiedzy biblijnej zbieżnej ze świecką.
Wersety biblijne tłumaczone są z Biblii Warszawskiej.


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2019-07-22, 15:56 
Przyjaciel
Offline

Dołączył(a):2010-07-28, 11:25
Posty:450
Lokalizacja: kielce
Księga Rodzaju 38,10-12

"Panu nie podobało się to, co czynił, dlatego i jego pozbawił życia" Czyli Wszechmogącemu Bogu nie podobało się to, że Onan syn Judy potomek z dwóch rodów Sema i Chama, nie usłuchał mowy słów Judy, ojca swego, i nie wykonał nakazu zwyczajowego prawa moralnego, aby zachować potomstwo bratu swemu, i zapewnić ciągłość rodu. Dlatego i Onana, syna Judy potomka z dwóch rodów, Wszechmogący Bóg pozbawił życia, sprawił że zaprzestały oddziaływania informacyjne Onana, umownie zwanego rodzaju informacji we wszechinformacji ze wszechinformacją "Wtedy rzekł Juda do Tamary, synowej swojej: Zamieszkaj jako wdowa w domu ojca swego, aż podrośnie Szela, syn mój. Myślał bowiem: niech przynajmniej on nie umrze, podobnie jak jego bracia. I poszła Tamar i mieszkała w domu ojca swego" Czyli wtedy rzekł: słowo, dźwięk, wibracja - nośnik mowy słów Judy do Tamary, synowej swojej, żony Era i Onana, by zamieszkała jako wdowa w domu ojca swego, aż podrośnie Szela syn Judy z dwóch rodów Sema i Chama: Myślał bowiem Juda: Niech przynajmniej Szela nie umrze, podobnie jak jego bracia, Er który myślą, słowem i uczynkiem, czynił falowe zakłócenia w oddziaływaniach informacyjnych, wszelkich rodzajów informacji we wszechinformacji ze wszechinformacją, a za czynienie falowych zakłóceń poniósł śmiertelne konsekwencje. I Onan, który nie usłuchał mowy słów Judy, ojca swego, i nie wykonał nakazu zwyczajowego prawa moralnego, dlatego i on poniósł śmiertelne konsekwencje. I poszła Tamar do domu ojca swego, bo usłuchała mowy słów Judy, teścia swego, i mieszkała w domu ojca swego :A po upływie wielu dni umarła córka Szuy, żona Judy. Gdy minął czas żałoby, poszedł Juda z przyjacielem swoim Chirą z Adullam do Timny, do tych którzy strzygli jego owce" Czyli a po upływie wielu dni zakończyła się destrukcja córki Szuy, z jednego przeklętego rodu Chama, żony Judy z jednego rodu Sema. Gdy minął umowny czas żałoby po córce Szuy, żony Judy, poszedł Juda z przyjacielem swoim Chirą, z jednego przeklętego rodu Chama, z Adullam do Timny, miast przeklętych potomków Kanaana, syna Chama, do tych, którzy strzygli jego owce. Analogicznie do każdego z nas byśmy, myślą, słowem i uczynkiem, nie czynili falowych zakłóceń w systemie duchowo - informacyjnym, i usłuchali nakazu mowy słów Boga Wszechmogącego Pisma Świętego. I nie byli pozbawieni życia wiecznego w nowym systemie duchowo - informacyjnej całości - Eden (Rdz 38,10-12)

_________________
I poznacie prawdę,a prawda was wyswobodzi,bo przyczyną wszelkiego zła jest brak wiedzy biblijnej zbieżnej ze świecką.
Wersety biblijne tłumaczone są z Biblii Warszawskiej.


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

PostNapisane: 2019-07-24, 18:04 
Przyjaciel
Offline

Dołączył(a):2010-07-28, 11:25
Posty:450
Lokalizacja: kielce
Księga Rodzaju 38,13-15

"A gdy doniesiono Tamarze, że jej teść idzie do Timny, aby strzyc swoje owce" Czyli a gdy doniesiono Tamarze - palma daktylowa, umownie zwane rodzaje informacji, że jej teść idzie do Timny, umownie zwanego miasta zbudowanego z umownie zwanych rodzajów informacji, przez przeklętych potomków Kanaana, syna Chama, o umownych imionach, rodzaju informacji, aby strzyc, pozyskać rodzaj informacji, ze swoich owiec, z rodzaju informacji "zdjęła z siebie szaty wdowie, okryła się i otuliła się zasłoną, i usiadła przy bramie wejściowej do Enajim, położonej przy drodze do Timny, bo wiedziała, że Szela już dorósł, a nie dano mu jej za żonę" Czyli zdjęła z siebie, z rodzaju informacji szaty wdowie, umownie zwane produkty z rodzaju informacji, okryła się i otuliła zasłoną nazwaną według użytkowania, produkt z rodzaju informacji, i usiadła przy bramie wejściowej, nazwanej zgodnie z użytkowanie, produkt z rodzaju informacji, do Enajim, umownie zwanego miasta zbudowanego z umownie zwanych rodzajów informacji, przez przeklętych potomków Kanaana, syna Chama (Rdz 9,25). Położonej przy drodze, szlaku komunikacyjnym wyznaczonym na ziemi - rodzaj informacji, do Timny, bo wiedziała, miała nośnik informacji w swoich nośnikach informacji o całości rodzaju informacji, że Szela o umownym imieniu, rodzaj informacji już dorósł, by wzbudzić potomka, a nie dano mu Tamar za żonę. Według nakazu zwyczajowego prawa moralnego, poślubienia wdowy przez brata zmarłego męża, aby zachować potomstwo bratu swemu, i zapewnić ciągłość rodu "A gdy ją Juda zobaczył, myślał, że to nierządnica, bo zakryła swoją twarz" Czyli a gdy ją Juda - rodzaj informacji o imieniu według słów Lei, tym razem będę sławić Wszechmogącego Boga (Rdz 29,25), zobaczył, umownie zwanym rodzajem informacji, myślał o nierządnicy, której nośnik informacji miał w swoich nośnikach informacji o całości rodzaju informacji, bo zakryła swoją twarz, umownie zwana tożsamość rodzaju informacji, z umownie zwanymi rodzajami informacji, na umownie zwanej twarzy, tożsamości rodzaju informacji (Rdz 38,13-15)

_________________
I poznacie prawdę,a prawda was wyswobodzi,bo przyczyną wszelkiego zła jest brak wiedzy biblijnej zbieżnej ze świecką.
Wersety biblijne tłumaczone są z Biblii Warszawskiej.


Zgłoś post
Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  

DrukujPowiadom znajomego 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 505 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33 ... 51  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 2


  Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Możesz rozpoczynać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
7CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCviewtopic
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
phpBB SEO