hehehe, ema :D nie masz secra :P

ja bym wymyslila lek na raka;) szlachetne i opłacalne.

A ja... jak byłam młodsza miałam sobie taką myśl na interes xD
Od poniedziałku do piątku bym pracowała jako psycholog ( mój wymarzony zawód )... ale pracowałabym albo od rana do południa, albo od południa do wieczorka i w ten sposób miałabym wolnyego pół dnia xD a w niedziele otworzyłabym własny kiosk xD mało kiosków jest w niedziele otwartych więc miałabym branie... ale też miałam takie głupie myśli że wymyśliłam lek na raka I że zostałam okrzyknięta dzieckiem nadzwyczajnym i bym miała dużo kaski za to xDxDxDxDxd sami by mi dali... nie myśleć że jestem chciwa xD

_________________
'gdy żar popołudnia stygnie powoli, a cienie wydłużają się na chodniku, w hawajskich koszulach obydwaj dostojni pyskaty skur*iel i wariat pihu' :>
SKAZANI NA SUKCEZZ ^^

lek na raka to po2jny biznes, raz zasprzedaz raz za nobla :)

niezly biznes to ekskluzywna prostytutka, ale nie dla mnie [;'

Ekskluzywna prostytutka to może i dochodowy interes, ale taki nudny. W kółko to samo zajęcie :P Ja bym chciała coś takiego żeby robota było urozmaicona :)

Olka a wiesz ja kiedyś też myślała o kiosku... Fajna praca, z ludźmi się spotykasz, gazet masz pod dostatkiem, jesteś takim punktem kulturalnym większości blokowisk :P
Albo jakiś ekslkuzywny butik prowadzić, też fajnie.

Albo kiedyś wymyśliałam jeszcze coś takiego: chciałabym pracować jako twórca wróżb do ciasteczek w chińskich restauracjach :P Myślisz nad jakimś orginalnym tekstem, który poruszy człowieka,a potem patrzysz jaka jest jego reakcja. Jako ktoś wyda ci się sympatyczny to mu dajesz dobrą wróżbę, a jak nie to złą ;]

Albo następny pomysł => w fabryce chipsów, produkować chrupki o wszystkich smakach świata :P Chipsy bekonowe, solone, rybne, dżemowe, paprotkowe, ziemniane, drewniane, marchwiowe, plastikowe... I ja byłabym specem od wymyślania nowych smoków :PP

jak się komu przyfarci i spodka "pana spod szkoły"to moze mu sprzedać "swoje majteczki"za 1OOzł :P a jak nie to swoje rajstopki jakiemuś fetyszyscie z tlena ;p
niby absurdalne a mnie juz pparu pytało czy im sprzedam

hyehehe, ema, Ty to masz pomysły ;p
aczipsy o smaku mamuciej prawej komory sercowej tezby były? :P

Of kors :P Wchodzisz w spółkę? Rozkręcimy ten biznes ;)

to ja sie pisze, to moje ulubione szkoda, ze juz nie produkuja :<

Wiesz, odkąd mamuty wymarły to zaczęło być trochę niepoprawne politycznie... :P
ale spoko, odtworzymy te smaki ;]

a jaśli się nie uda {chociaz ja wierze w sklonowanie z kodu genetycznego DNA z włosu z ogona zamrozonego na antarktydzie} to najwyzej będziemy robić z np. świńskich migdałków - i tak nikt sie nie pozna xD

Dokładnie. A jeśli ktoś jednak pozna to weźmiemy go do spółki - przyda nam się człowiek z takim wyczuciem smaku :P